Cichanouska na Campusie: nie zapominajcie o Białorusi, bo może stać się „nagrodą pocieszenia” dla Rosji

Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Na Ukrainie rozgrywa się teraz przyszłość naszego regionu, ale nie zapominajcie o Białorusi, bo kiedy dojdzie do negocjacji ukraińsko-rosyjskich, Białoruś może zostać „nagrodą posiedzenia dla Moskwy” – powiedziała w niedzielę (25 sierpnia) liderka białoruskich sił demokratycznych Swiatłana Cichanouska.

Cichanouska: nie zapominajcie o Białorusi, bo może stać się „nagrodą pocieszenia” dla Rosji

Cichanouska spotkała się w niedzielę (25 sierpnia) z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości w olsztyńskim Kortowie. Podkreśliła, że od czasu próby rewolucji w 2020 r. Polska wpiera Białorusinów i jest za to wdzięczna. Przyznała, że Białorusini mieli wówczas wielkie nadzieje na zmianę, a Alaksandr Łukaszenka nie docenił białoruskiego społeczeństwa, które masowo wyszło na ulice na znak protestu przeciw sfałszowanym wyborom prezydenckim. Z drugiej strony, jak powiedziała, Cichanouska, demokratyczna opozycja, nie przewiedziała skali represji i okrucieństwa reżimu. 

Dodała, że obecnie na Białorusi są tysiące więźniów politycznych, w tym Andrzej Poczobut, który – jak mówiła, jest zdeterminowany i nie chce przeciwstawić się swoim wartościom. Cichanouska zaznaczyła też, że jej mąż został skazany na 19 lat więzienia i od 2 lat nie ma kontaktu z nim. 

Ale, jak mówiła, Białorusini w kraju i za granicą przeciwstawiają się reżimowi w Mińsku, a opozycja demokratyczna jest wspierana przez wielu sojuszników na całym świecie, szczególnie w Polsce i na Litwie. 

– Wydaje mi się, że jesteśmy o wiele bliżej Białorusi demokratycznej niż byliśmy 5 lat temu

– powiedziała Cichanouska, jednocześnie podkreślając, że ta droga ku demokracji jest trudna, bolesna i pełna łez. 

Cichanouska była też pytana, jaki jest plan opozycji demokratycznej na przyszłoroczne wybory prezydenckie na Białorusi. Odparła, że jest przekonana, że ta „rytualna farsa zostanie rozegrana, a Łukaszenka sam siebie mianuje”, więc to będą tylko tzw. wybory. 

– Myślimy o strategii, zastanawiamy się, co zrobić z tym rytuałem. Myślę, że ludzie muszą wyjść na ulice, ale wtedy, kiedy dochodzi do prawdziwej zmiany, a te tzw. wybory niczego nie zmienią (…). Ale moment szansy zmiany dla naszego kraju kiedyś nadejdzie (…), to może być np. wygrana Ukrainy, ale nie te niby-wybory, mianowanie się na prezydenta

– powiedziała Cichanouska. 

– Bez zwycięstwa Ukrainy może nie być żadnej przyszłości dla Białorusi, dlatego też jestem tak niezwykle wdzięczna za każdą pomoc, wsparcie dla odważnych, walczących Ukraińców. Jednak musimy zrozumieć, że Białoruś jest częścią problemu, nie można rozwiązać problemu regionalnego bez rozwiązania kwestii białoruskiej

– podkreśliła. 

Dodała, że „często mówimy, że najpierw trzeba zająć się Ukrainą, a potem można Białorusią, ale tak to nie zadziała, bo możemy stracić nasze państwo, nasz kraj. Białoruś jest częścią problemu, ale może być też częścią rozwiązania” – podkreśliła. 

– Nie chcę konkurencji o pomoc i o uwagę, rozumiem, że Ukraina w tym momencie jest miejscem, w którym rozgrywa się przyszłość naszego regionu, ale nie zapominajcie o Białorusi, o naszych więźniach politycznych, bo oni cierpią i ponoszą ofiarę za przyszłość demokratycznej Białorusi

– zaapelowała. 

– I kiedy dojdzie do negocjacji pomiędzy Ukrainą i Rosją, a kiedyś to się wydarzy, Białoruś może zostać niestety nagrodą pocieszenia dla Rosji. Może być tak, że świat wygra Ukrainę, ale odpuści Białoruś

– powiedziała Cichanouska. 

Podkreśliła, że projekt europejski nie będzie zakończony dopóki Ukraina, Białoruś i Mołdawia nie zostaną członkami Unii Europejskiej. 

Dodała, że do przeprowadzenia prawdziwej zmiany na Białorusi konieczne będzie wsparcie międzynarodowej koalicji i teraz zabiega o jej stworzenie. 

Oceniła, że świat nie był gotowy na to, co działo się w 2020 r. na Białorusi, czyli masowe protesty i próbę obalenia reżimu. Dodała, że decyzje Zachodu były podejmowane zbyt wolno i nie były zdecydowane. 

Podkreśliła, że mimo pewnych gestów Łukaszenki, nie powinno być żadnych prób negocjacji z nim. Zapewniła też, że

– Białorusini nie dadzą się nikomu przekonać, żeby zejść ze ścieżki, którą zmierzają do demokratyzacji Białorusi

– powiedziała Cichanouska.

Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem

Czytaj także:

M. Lasek: Musimy szukać synergii pomiędzy lotniskami regionalnymi i CPK

Jeżeli mamy robić ten projekt, to musimy szukać synergii pomiędzy lotniskami regionalnymi i Centralnym Portem Komunikacyjnym – powiedział PAP wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek podczas Campusu Polska Przyszłości.

Lasek był pytany o obawy dotyczące przejęcia części ruchu z lotnisk regionalnych przez CPK.

– Myślę, że takie obawy były i nasi poprzednicy chyba niewiele robili, żeby te obawy rozwiać. Odnoszę wrażenie, że niektóre ich plany niezbyt się spinały bez zasysania pasażerów z lotnisk regionalnych. Ja powiedziałem wprost, że jeżeli mamy robić ten projekt, to musimy szukać synergii pomiędzy lotniskami regionalnymi i CPK

– podkreślił wiceminister. 

Dodał, że CPK jako centralne lotnisko w Polsce ma pełnić przede wszystkim funkcję hubu, w którym będzie można się przesiąść i wylecieć w dalekie kierunki. A tzw. tanie linie lotnicze, które funkcjonują na lotniskach regionalnych, nie przeniosą się do CPK z powodu wyższych kosztów. 

– 65 proc. pasażerów w Polsce lata dziś z lotnisk regionalnych, korzystając z przewozów niskokosztowych lub przewozów czarterowych (…). Pracujemy nad tym, żeby nie kanibalizować ruchu z lotnisk regionalnych

– zapewnił Lasek. 

Podkreślił, że o sukcesie CPK zdecyduje kondycja Polski Linii Lotniczych LOT. Jego zdaniem powinny one zająć co najmniej 60 proc. slotów dostępnych na lotnisku centralnym. Do tego konieczne będzie jednak zwiększenie floty z 80 do około 130-135 samolotów. 

– CPK ma pełnić funkcję głównego lotniska przesiadkowego i głównego lotniska dla naszego narodowego przewoźnika. (…) O sukcesie CPK zdecyduje również kondycja Polskich Linii Lotniczych LOT, bo lotnisko budujemy po to, żeby jednocześnie zbudować markę naszego przewoźnika i przenieść go do wyższej ligi. Nie budujemy lotniska po to, żeby inni na nim zarabiali

– powiedział Lasek. 

Z projektem CPK – planowanym przez Prawo i Sprawiedliwość – ściśle związana jest sieć kolei dużych prędkości. Wiceminister stwierdził, że ten projekt trzeba było „sprowadzić na ziemię”. Stąd m.in. decyzja o budowie w pierwszej kolejności tzw. „Y”, czyli połączeń kolejowych Warszawa – Poznań i Warszawa – Wrocław, do 2035 r. 

Wiążące decyzje dotyczące innych połączeń mają być podejmowane po przeprowadzeniu analiz, które powinny być gotowe do końca 2025 r. Dotyczy to m.in. trasy Ostrołęka – Łomża – Pisz – Giżycko. O realizację tego projektu zabiegają lokalni i regionalni samorządowcy. Argumentują, że pomoże on w walce z wykluczeniem komunikacyjnym, a także poprawi bezpieczeństwo kraju, ponieważ w tym rejonie znajduje się wiele jednostek wojskowych. 

– Analizujemy tę linię, ale ona od samego początku nie spinała się w ruchu pasażerskim. Sam Marcin Horała (pełnomocnik rządu PiS ds. CPK – PAP) mówił, że jest to linia solidarnościowa, czyli cała Polska składa się na połączenie, gdzie potoki pasażerskie będą znikome. Analizujemy, jak z jednej strony można zlikwidować wykluczenie komunikacyjne, również w takich miastach jak Giżycko, a z drugiej strony nie wydawać być może kilkudziesięciu miliardów złotych na linię kolejową, którą nie będzie miał później kto jeździć

– zauważył Lasek. 

Dodał, że rządowe plany zakładają stworzenie siatki spójnych połączeń kolejowych i autobusowych. Koleje dużych prędkości mają połączyć największe miasta w kraju, a komunikacja regionalna powinna zapewnić sprawne przejazdy pomiędzy bliskimi miejscowościami i dojazd do stacji obsługujących koleje dużych prędkości. 

Natomiast podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury odpowiedzialny za transport kolejowy Piotr Malepszak podczas Campusu Polska Przyszłości poinformował, odpowiadając na pytania uczestników, że przywrócenie połączenia kolejowego Warszawa – Łomża jest planowane na koniec 2026 r.

Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem

Czytaj także:

Czarzasty: nie wydaje mi się, by w koalicji rządzącej była siła, która chce budować swoją pozycję na wiecznej negacji

Nie wydaje mi się, by w koalicji rządzącej była siła, która chce budować swą pozycję na wiecznej negacji – powiedział PAP Włodzimierz Czarzasty. Na pewne sprawy trzeba będzie się dogadać w zaciszu gabinetów, bo jeśli nie spełnimy obietnic, przegramy następne wybory – uważa ministra ds. równości Katarzyna Kotula.

W czwartek wieczorem odbyło się spotkanie liderów koalicji rządzącej – KO, Lewicy, PSL i Polski 2050, m.in. ws. rozbieżności w stanowiskach koalicjantów przed zbliżającym się powakacyjnym posiedzeniem Sejmu. Premier Donald Tusk poinformował podczas piątkowego wystąpienia na Campus Polska Przyszłości, że w poniedziałek odbędzie się kolejne spotkanie z Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, Włodzimierzem Czarzastym i wszystkimi ministrami ws. budżetu państwa na rok 2025. 

Współprzewodniczący Nowej Lewicy, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty pytany o te spotkania zapewnił, że liderzy cały czas rozmawiają ze sobą.

– Informacje, że coś zostało wznowione lub zawieszone, są nieprawdziwe. Nie było momentu, kiedy byśmy się przestali spotykać. Były wakacje, które teraz się kończą

– powiedział PAP. 

Pytany o efekty negocjacji budżetowych oraz na ile projektów, na których zależy Lewicy, uda się znaleźć konsensus, wicemarszałek zastrzegł, że wciąż trwają dyskusje na ten temat.

– Rozmawiamy i będziemy rozmawiali do końca września, żeby wszystkie cztery strony koalicji były usatysfakcjonowane. Wszyscy zgłaszają swoje propozycje, a minister (finansów Andrzej) Domański informuje, jaki jest stan kasy. Decyzja będzie wspólna. Jak to się zakończy? Zobaczymy. Musicie nam dać trochę czasu

– zaapelował. 

Dopytywany, czym Lewica byłaby usatysfakcjonowana, wicemarszałek przypomniał, że olbrzymie pieniądze idą na rentę wdowią.

– To wielki projekt, który prezydent już podpisał. Kolejnym, drugim dużym projektem socjalnym lewicy jest budowa mieszkań na tani wynajem, który właściwie jest już przesądzony, bo są budowane. Pozostaje tylko kwestia ilości środków i potrzeb na to w poszczególnych latach

– zauważył. 

Mówiąc o rozmowach koalicyjnych, współprzewodniczący Nowej Lewicy zwrócił również uwagę, że ministra Kotula pracuje nad projektem o związkach partnerskich. 

Na uwagę, że ludowcy zapowiedzieli swój projekt dot. statusu osoby najbliższej i nie chcą zgodzić się na pracę nad projektem ministry Kotuli, Czarzasty odparł: „nie wydaje mi się, że jest jakakolwiek siła w ramach koalicji, która będzie opierała budowanie swojej pozycji na wiecznej negacji”.

– Myślę, że spokojne słowa i spokojne rozmowy doprowadzą do jakiegoś kompromisu

– zaznaczył. 

W tym kontekście Czarzasty nawiązał również do kwestii związanych z aborcją oraz oświadczenia premiera Tuska, który powiedział w piątek, że w obecnej kadencji Sejmu nie uda się znaleźć większości dla legalnej aborcji. 

– Każdy ma prawo do własnego zdania. Pan premier uważa, że się nie uda, a ja uważam, że się uda. Historia pokaże, który z nas miał rację

– powiedział. 

Na różnice zdań wśród koalicjantów inaczej spogląda ministra do spraw równości Katarzyny Kotuli (Lewica). Jak przyznała w rozmowie z PAP, dyskusja o aborcji i związkach partnerskich, którą obserwujemy w ostatnich tygodniach, pozostawia ją z refleksją, że w koalicji 15 października to kobiety potrafią rozmawiać i to one zachowują się bardzo racjonalnie.

– Mając różne zdanie, współpracowały ze sobą w temacie aborcji i w komisji, i na sali plenarnej pokazały, że potrafią rozmawiać. Potrafią budować kompromisy, mimo różnicy poglądów

– powiedziała. 

– Więcej emocji było po stronie panów, liderów, którzy mają prawo by na bazie uprawianej polityki budować swoją partię

– oceniła. 

Jej zdaniem nie należy zapominać, o co m.in. toczy się walka.

– Trzeba pamiętać, że czasem w zaciszu gabinetów trzeba będzie się dogadać na pewne sprawy, bo inaczej jest ryzyko, że jeśli nie spełnimy obietnic, przegramy następne wybory

– podkreśliła. 

W piątek podczas Campusu w Olsztynie premier Donald Tusk pytany o koalicję, zapewniał, że „nie jest źle”.

– Naprawdę, my damy radę. Czasami się pospieramy, ale damy radę. Nie zawiodę was

– powiedział. 

Nawiązał również do różnic, jakie nawarstwiają się pomiędzy PSL-em a Nową Lewicą.

– Wiecie, ile ja swoich nieprzeciętnych talentów i wielkiego serca muszę oddawać codziennie? Ale to działa. Słuchają siebie nawzajem. Starają się siebie zrozumieć

– zapewnił. 

Podkreślił też, że największym dobrem, jakie kolacji 15 października udało się przynieść Polsce, to „normalna codzienność”.

– Nikt mnie nie przekona, że rzeczy takiej jak prawo, wolność, demokracja, zasady, uczciwa walka z korupcją są drugorzędne. Nawet jeśli tylko to by się miało nam udać, to ja będę bardzo dumny z tego, co robimy. Ale obiecuję, że będziemy starali się robić więcej i jak najmniej spierać

– mówił Tusk.

Jerzy Buzek uhonorowany nagrodą specjalną Campus Polska Przyszłości

Jerzy Buzek nie pełni dziś żadnej funkcji instytucjonalnej, ale Jerzy Buzek jest instytucją sam w sobie – powiedział o byłym premierze minister ds. Unii Europejskiej Adam Szłapka. Buzek został uhonorowany nagrodą specjalną Campus Polska Przyszłości. W panelu powiedział, że „Ukraina musi być członkiem Unii Europejskiej i NATO”.

Jerzy Buzek jest pierwszą osobą, która została uhonorowana taką statuetką.

– Jerzy Buzek kształtował historię Polski

– mówił o nim Adam Szłapka.

Przypomniał, że Buzek był pierwszym Polakiem, który otrzymał wysokie stanowisko w Unii Europejskiej – został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. 

Buzek otrzymał długie owacje na stojąco od uczestników spotkania i wyraźnie wzruszony żartował, że „w laudacji zwykle się przesadza”. 

W rozmowie z uczestnikami Campusu Buzek mówił m.in. o tym, że obecny rząd bezwzględnie powinien dotrwać do końca obecnej kadencji.

– Potrzeba pełnych czterech lat, nie wyobrażam sobie, by koalicja miała się wcześniej rozpaść. Musi trwać, by zmienić Polskę

– podkreślił b. premier. 

Jak przekonywał, „transformacja potrzebna jest też dziś, po 30 latach wolnego systemu”.

– Bo wiele rzeczy zostało zaprzepaszczonych. Transformacja opiera się na instytucjach i procedurach

– argumentował.

Przekonywał też młodych ludzi do zainteresowania polityką, wspólnego działania na rzecz wspólnego dobra i podawał przykłady, że wspólne działanie może zmieniać rzeczywistość. 

– Wiele lat temu w PE nie było działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego – Rosjanie przykręcili w 2006, 2009 roku kurek z gazem. Dlatego powiedziałem: robimy wspólnotę energetyczną, będziemy kupować gaz na podstawie wspólnych zamówień. I to chwyciło

– argumentował. 

Wiele miejsca Buzek poświęcił kwestii „konieczności wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO”. Podkreślił, że wówczas – a nie wcześniej – trzeba będzie zmienić traktaty unijne.

– Musimy Ukrainie otworzyć drzwi nawet, jak nie są całkowicie przygotowani

– ocenił b. premier. Według niego, jednak „nie będzie to łatwe”. 

– Będzie to trudne zadanie, dlatego, że oni (Ukraina – PAP) mają czarnoziem i jak coś na nim posieją, rośnie to jak na drożdżach. Ale to im nie może przeszkodzić. Musimy się umówić na pewne kwoty, które oni mogą wprowadzić na rynek europejski

– zaznaczył. 

Podkreślał też, że Polska „jest sygnalistą i sojusznikiem Ukrainy w obliczu napaści i wojny wywołanej przez Rosję.

– Nie ma większego adwokata Ukrainy, niż Polska i dlatego nasze znaczenie w Unii jest większe, niż czasami możemy sobie to wyobrazić

– stwierdził. 

Jeden z uczestników zapytał Buzka, co zrobić, by Europa i Polska „nie brunatniały”. B.premier przyznał, że to ważna i trudna kwestia.

– Trzeba młodym ludziom tłumaczyć czynniki społeczne, to wtedy zauroczenie tą ideologią szybko mija

– argumentował. 

Kończąc spotkanie z uczestnikami Campusu Buzek podkreślił, że „to młodzi ludzie są przyszłości naszego kraju, Europy i świata”.

– To jest wasza odpowiedzialność. Zazdroszczę wam tego. Wszystkiego najlepszego

– powiedział. 

Spotkanie z Jerzym Buzkiem zostało przerwane na minutę o godz. 18, gdy w całej Polsce oddawano hołd zmarłym w Poznaniu strażakom. Wszyscy uczestnicy wstali, po ciszy nagrodzili zmarłych brawami.

Exit mobile version