Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi – ocenił w czwartek premier Donald Tusk. Poinformował, że odebrał meldunek szefa MON i oczekuje szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych.
Premier: odebrałem meldunek szefa MON, postępowanie ŻW budzi niepokój, oczekuję szybkich wniosków i decyzji m.in. personalnych
– Odebrałam meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych
– napisał premier na platformie X.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych.
— Donald Tusk (@donaldtusk) June 6, 2024
Portal Onet napisał w środę wieczorem o żołnierzach, którym po strzałach ostrzegawczych w stronę ludzi forsujących granicę polsko-białoruską postawiono zarzuty. Według portalu, gdy migranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię, niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot. Jak relacjonuje portal, kiedy sytuacja została opanowana, do akcji wkroczyła Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze zawiadomili Żandarmerię Wojskową, która zatrzymała żołnierzy za użycie broni wobec migrantów.
W środę późnym wieczorem szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia.
– Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy
– napisał na X.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne…
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) June 5, 2024
W czwartek rano szef BBN Jacek Siewiera przed wylotem prezydenta Andrzeja Dudy do Normandii powiedział, że do bulwersującego zatrzymania żołnierzy za strzały ostrzegawcze na granicy doszło z powodu braku przepisów regulujących zasady użycia broni przez Wojsko Polskie. Wskazał, że odpowiednie regulacje znalazły się w prezydenckim w projekcie ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, którym za tydzień ma się zająć Sejm. Zaznaczył, że projekt reguluje zasady użycia broni przez wojsko „nie na podstawie przepisów policyjnych czy Straży Granicznej, nie tylko z wykorzystaniem broni 9 mm, ale broni etatowej, właściwej dla Wojska Polskiego”.
Pytany, czy szef MON powinien się podać do dymisji po tym incydencie, Siewiera podkreślił, że minister obrony narodowej brał czynny udział w przygotowaniu nowej wersji projektu ustawy i że w ramach współpracy między MON a Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych zostaną wprowadzone w projekcie odpowiednie poprawki.
Szef MON: zatrzymanie żołnierzy za strzały ostrzegawcze – nie do przyjęcia
Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia – ocenił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. O żołnierzach, którym po strzałach ostrzegawczych w stronę ludzi forsujących granicę polsko-białoruską postawiono zarzuty, napisał Onet.
Jak przekazało w środę (5 czerwca) MON, zarzuty dotyczą narażenia życia i zdrowia człowieka oraz przekroczenia uprawnień. Żołnierze zostali też zawieszeni w czynnościach służbowych.
– Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy
– napisał zaś Kosiniak-Kamysz późnym wieczorem na X.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne…
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) June 5, 2024
– Polscy żołnierze zakuci w kajdanki na białoruskiej granicy. W wojsku wrze
– zatytułował portal tekst o wydarzeniach z przełomu marca i kwietnia.
Według Onetu, do zdarzenia doszło w okolicy Dubicz Cerkiewnych, gdzie później, pod koniec maja, żołnierz został ciężko raniony w brzuch.
Według portalu, gdy migranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię, niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot. „Migranci w końcu się wycofują. Kiedy sytuacja jest już opanowana, do akcji wkracza Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze nie dziękują jednak żołnierzom za wyparcie migrantów, lecz zawiadamiają Żandarmerię Wojskową” – relacjonuje portal.
Onet cytuje też relację żołnierza, według którego „trzech chłopaków z kompanii wyprowadzono w kajdankach jak bandytów”, wobec dwóch wszczęto postępowanie, a z aresztu wyszli dzięki zbiórce kolegów z batalionu na opłacenie prawnika. Rozmówca Onetu zarzuca dowódcom, że nie są zainteresowani, aby pomóc żołnierzom.
Jak poinformowało MON, żołnierze przebywają na wolności, postawiono im zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, który za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przewiduje karę do trzech lat więzienia, w związku z art. 160 kk mówiącym o działaniu na szkodę interesu publicznego lub prywatnego przez funkcjonariusza publicznego, który przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków. Ten czyn także jest zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności. Prokurator zawiesił żołnierzy w czynnościach służbowych do 27 czerwca i oddał pod dozór przełożonego.
Resort obrony, odnosząc się do artykułu Onetu zaznaczył, że dowódcy nie zabraniają żołnierzom użycia broni palnej, którzy w samym maju oddali ponad 700 strzałów ostrzegawczych. Zasady użycia broni palnej określają ustawa o środkach przymusu bezpośredniego oraz zasady użycia siły, tzw. Rules of engagement.
Żołnierze kierowani na granicę przechodzą dodatkowe szkolenie z tych zasad w wersji uproszczonej, dostosowanej do specyfiki działań w rejonie granicy, mogą też korzystać z wiedzy instruktorów i żołnierzy z doświadczeniem na misjach. Ponadto żołnierze kierowani do wsparcia SG odbywają szkolenia przed przyjazdem w rejon działania i po przyjeździe. Są informowani o możliwości pojawienia się w rejonie pasa granicznego osób cywilnych oraz instruowani, jak się zachować w takiej sytuacji. Każdorazowo żołnierzom są udzielane instruktaże dotyczące uprawnień, jakie mają w razie napotkania osób przekraczających granicę w sposób nieuregulowany.
Według ustawy środkach przymusu bezpośredniego uprawniony może użyć broni w konieczności „oparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu” na: „życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby”, „ważne obiekty, urządzenia lub obszary”, a także „nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu”.
Szef MON o działaniu ŻW wobec żołnierzy: trzeba to wyjaśnić, jak każdą sprawę
Doszliśmy do sytuacji, którą – jak każdą – trzeba wyjaśnić – powiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz o działaniu Żandarmerii Wojskowej wobec żołnierzy w Dubiczach Cerkiewnych. Szef MON poinformował również, że tylko w maju polscy żołnierze użyli broni w systemie alarmowym ok. 700 razy.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do doniesień Onetu, zgodnie z którymi Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających uchodźców. Prokuratura oskarżyła dwóch o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Szef MON podkreślił, że działania podejmowanie przez Straż Graniczną, policję oraz żołnierzy są działaniami w zakresie i na podstawie prawa.
– Wszyscy żołnierze, służący nie tylko na granicy, ale wszędzie, zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa. Wiedzą o tym dobrze i robią to z pełną elegancją
– powiedział.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że o zdarzeniu z końca marca został poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Jak wskazał, dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu jej do pionu wojskowego prokuratury. Szef MON zaznaczył, że sprawa początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, a następnie dwóch.
– Dochodzimy do sytuacji, którą – jak każdą – trzeba wyjaśnić” – powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił przy tym, że tylko w maju w systemie alarmowym broń została użyta przez polskich żołnierzy ok. 700 razy. „Jeżeli ktokolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku
– dodał.
Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani. „Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione” – zapowiedział minister obrony.
Szef BBN: bulwersujące zatrzymanie żołnierzy za strzały ostrzegawcze z powodu braku przepisów
Szef BBN Jacek Siewiera podkreślił, że do bulwersującego zatrzymania żołnierzy za strzały ostrzegawcze na granicy z Białorusią doszło z powodu braku przepisów regulujących zasady użycia broni przez Wojsko Polskie. Wskazał, że regulacje są proponowane w prezydenckim projekcie ustawy.
Siewiera zaapelował o poparcie projektu podczas prac w Sejmie przez wszystkie siły polityczne.
Siewiera podczas briefingu w Warszawie, przed wylotem prezydenta Andrzeja Dudy do Normandii, zaznaczył, że do tej bulwersującej sytuacji doszło ze względu na „brak właściwego oprzyrządowania Wojska Polskiego w zakresie przepisów”. Zwrócił uwagę, że odpowiednie rozwiązania były proponowane w projekcie ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, wniesionej przez prezydenta do Sejmu po raz pierwszy w sierpniu 2023 r. i ponownie w nowej kadencji Sejmu.
Jak wskazał, prezydencki projekt reguluje zasady użycia broni przez wojsko „nie na podstawie przepisów policyjnych czy Straży Granicznej, nie tylko z wykorzystaniem broni 9 mm, ale broni etatowej właściwej dla Wojska Polskiego”.
Siewiera podkreślił, że musiało dojść do takiej patologii, jak zatrzymanie żołnierzy za strzały ostrzegawcze, żeby okazało się, że ustawa wnoszona przez Zwierzchnika Sił Zbrojnych ma fundamentalne znaczenia dla funkcjonowania państwa i sił zbrojnych.
W środę 12 czerwca ma się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy w Sejmie. Szef BBN zaapelował o procedowanie ustawy z pełnym poparciem sił politycznych.
Siewiera stwierdził też, że zespół prokuratorów powołany do zbadania sprawy działa w granicach i na podstawie prawa.
– Jeśli polskie prawo nie reguluje kwestii obecności żołnierzy z ich etatowym uzbrojeniem, wykorzystaniem tego uzbrojenia, zgodnie z doktryną, łańcuchem dowodzenia przy granicy, to prokuratorzy muszą działać na podstawie prawa
– powiedział.
Pytany, czy szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powinien się podać do dymisji po tym incydencie, Siewiera podkreślił, że minister obrony narodowej brał czynny udział w przygotowaniu nowej wersji projektu ustawy. Dodał, że w projekcie ustawy w ramach współpracy między MON a Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych zostaną wprowadzone odpowiednie poprawki.
– Dziś kluczową sprawą jest, by te poprawki dotyczące wykorzystania broni, środków przymusu bezpośredniego i uzbrojenia WP dotyczyły sytuacji, w których dochodzi do bezpośredniego zamachu na życie i zdrowie żołnierzy, zamachu bezpośredniego na infrastrukturę i urządzenia ważne z punktu widzenia sił zbrojnych. Gdy dochodzi do zagrożenia instalacji wojskowych, kwestie użycia broni, gdy dochodzi do pościgu lub niepodporządkowania się wezwaniom do porzucenia broni przez osoby nielegalnie przekraczające granice. Te warunki były uregulowane w projekcie w 2023 r., a dziś zostaną wniesione przez ministra obrony narodowej po pierwszym czytaniu, albo przez inicjatora projektu. Natomiast dużo lepszym ruchem będzie, jeśli będzie to wspólne działanie strony rządowej i Zwierzchnika Sił Zbrojnych z inicjatywy Zwierzchnika Ził Zbrojonych
– ocenił Siewiera.
Zwrócił uwagę, że obecne przepisy użycia wojska i służb na granicy dotyczą formacji Straży Granicznej i uprawnienie do użycia wojska na granicy wynika z faktu, że żołnierze są oddelegowani do struktur Straży Granicznej i działają na podstawie ustawy o Straży Granicznej.
– Katalog tych uprawnień, rodzajów uzbrojenia, a w zasadzie broni i środków przymusu bezpośredniego, jakie może użyć Straż Graniczna są zupełnie inne niż te, które może wykorzystywać wojsko
– wyjaśnił Siewiera.
Doprecyzował, że SG nie posiada granatników, nie wykorzystuje karabinów wielkokalibrowych czy nie używa moździerzy i min.
– Trzeba wykonać ciężką, żmudną, trudną i nudną pracę legislacyjną, żeby dać żołnierzom prawo do wykonywania pracy. Tak długo, jak tylko są osobami oddelegowanymi do wykonywania zadań w ramach Straży Granicznej, tak długo te patologie się nie skończą
– powiedział Siewiera.
Zaznaczył, że w imieniu Zwierzchnika Sił Zbrojnych będzie się domagać, by sytuacja prawna polskich sił zbrojnych, systemu kierowania i dowodzenia została naprawiona.
Prezydencki projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa dotyczy szeregu zagadnień związanych z bezpieczeństwem państwa – w tym m.in. roli marszałków Sejmu i Senatu w systemie bezpieczeństwa.
Projekt zakłada m.in. reformę dowództw w Wojsku Polskim. W ramach reformy Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych przekształcone mają zostać w Dowództwo Połączonych Rodzajów Sił Zbrojnych. Utworzone mają zostać poszczególne dowództwa rodzajów sił zbrojnych: Dowództwo Wojsk Lądowych, Dowództwo Sił Powietrznych oraz Dowództwo Marynarki Wojennej.
Ponadto projekt zakłada podporządkowanie Wojsk Obrony Terytorialnej Dowódcy Sił Połączonych oraz utworzenie Wojsk Medycznych i Wojsk Wsparcia Sił Zbrojnych jako specjalistycznego komponentu właściwego dla zabezpieczenia medycznego wojsk podporządkowanego Szefowi Sztabu Generalnego WP.
Prezydencka inicjatywa przewiduje również wprowadzenie nowego narzędzia, jakim są stałe plany obronne, mające na celu zapewnienia zdolności natychmiastowego reagowania Sił Zbrojnych RP na zagrożenia o charakterze nagłym.
Szef MS na piątek rano zaprosił zastępcę Prokuratora Generalnego ds. wojskowych
Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar poinformował, że na piątek rano zaprosił na pilne spotkanie zastępcę prokuratora generalnego ds. wojskowych prok. Tomasza Janeczka. Rozmowa ma dotyczyć działań prokuratury ws. żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów na polsko-białoruskiej granicy.
– Na jutro rano zaprosiłem na pilne spotkanie Zastępcę Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych prokuratora Tomasza Janeczka. Rozmowa ma służyć przekazaniu pełnej informacji o okolicznościach i działaniach prokuratury w sprawie zarzutów dla żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę państwową RP
– podał w czwartek Bodnar na platformie X.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Na jutro rano zaprosiłem na pilne spotkanie Zastępcę Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych prokuratora Tomasza Janeczka. Rozmowa ma służyć przekazaniu pełnej informacji o okolicznościach i działaniach prokuratury w sprawie zarzutów dla żołnierzy, którzy prowadzili…
— Adam Bodnar (@Adbodnar) June 6, 2024
Odnosząc się do tej sprawy prok. Tomasz Janeczek, którego oświadczenie opublikowało Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów „Ad vocem” na platformie X, stwierdził, że nie był „w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora”.
– Od wielu tygodni w praktyce nie mam możliwości wykonywania swoich obowiązków służbowych w pełnym zakresie, wskazanym ustawą. Sytuacja ta jest skutkiem modus operandi obecnego kierownictwa Prokuratury Krajowej. Jest ona niezgodna nie tylko z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo o prokuraturze, ale również z regulacjami wewnętrznymi mojej instytucji
– ocenił prok. Janeczek.
Zastępca prokuratora generalnego ds. wojskowych podał też, że wydał polecenie niezwłocznego dostarczenia akt sprawy, w której – jak zaznaczył – „obrońcy granicy usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenie życia innych osób”.
– Działanie prokuratury w tej sprawie wzbudziło niezwykle duże kontrowersje i musi zostać pilnie przeanalizowane w trybie nadzoru służbowego
– zaznaczył prokurator.
Z nieznanych nam powodów wcześniejszy wpis z oświadczeniem ZPG ds Wojskowych został usunięty…. Badamy powody.
Tymczasem zamieszczamy ponownie oświadczenie Prok. Tomasza Janeczka.OŚWIADCZENIE
Po zapoznaniu się z publikacją portalu Onet pt. „Polscy żołnierze zakuci w kajdanki…
— Stowarzyszenie Ad Vocem (@StAdVocem) June 6, 2024
Rzecznik PK: prok. Tomasz Janeczek 6 maja zdecydował o nadzorze sprawy żołnierzy
Zastępca Prokuratora Generalnego prok. Tomasz Janeczek osobiście, pisemnie zdecydował 6 maja 2024 roku o objęciu tej sprawy zwierzchnim nadzorem służbowym – podał w czwartek rzecznik PK prok. Przemysław Nowak, odnosząc się do sprawy żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów na granicy.
Rzecznik PK na platformie X odniósł się do słów zastępcy prokuratora generalnego ds. wojskowych prok. Tomasza Janeczka, który oświadczył, że w tej sprawie nie był „w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora”.
– Od wielu tygodni w praktyce nie mam możliwości wykonywania swoich obowiązków służbowych w pełnym zakresie
– zaznaczył Janeczek.
– ZPG Tomasz Janeczek osobiście, pisemnie zdecydował w dniu 6 maja 2024 roku o objęciu tej sprawy zwierzchnim nadzorem służbowym
– napisał na platformie X prok. Nowak.
Posłowie PiS z kontrolą poselską w ministerstwach sprawiedliwości i obrony narodowej
Posłowie PiS Marcin Przydacz, Sebastian Kaleta, Jacek Ozdoba, Andrzej Śliwka i Marcin Warchoł przeprowadzają w czwartek kontrolę poselską w ministerstwach sprawiedliwości oraz obrony narodowej w związku z doniesieniami o zatrzymaniu żołnierzy po oddaniu przez nich strzałów na granicy z Białorusią.
Posłowie PiS poinformowali, że w czasie kontroli zwrócili się do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara z pytaniem o liczbę postępowań karnych dotyczących zdarzeń związanych z obroną polskiej granicy z Białorusią od lipca 2021 r.
Posłowie chcą też od Bodnara odpowiedzi na pytanie o liczbę żołnierzy Wojska Polskiego i funkcjonariuszy Służby Granicznej lub innych służb Rzeczpospolitej Polskiej, którym prokuratura zdecydowała się postawić zarzuty w związaku z podejmowaniamy działaniami wynikajacymi z naporem migrantów przekraczających polsko-białoruską granicę poza wyznaczonymi do tego miejscami. Chcą też poznać jakie zarzuty są stawiane tym żołnierzom i strażnikom granicznym i jakie środki zapobiegawcze były wobec nich stosowane.
Następnie parlamentarzyści udali się do siedziby MON, gdzie wysłuchali konferencji wicepremiera i szefa tego resortu Władysława Kosiniak-Kamysza, a potem zorganizowali briefing.
– Czego się pan dowiedział po tej konferencji? Tego, że pan premier Kosiniak-Kamysz od dwóch miesięcy co najmniej miał pełną informację na temat tej sytuacji
– mówił Przydacz, zwracając się do jednego z reporterów. Jak wskazał, gdyby nie działalność mediów, opinia publiczna nigdy by się nie dowiedziała, że polscy żołnierze zostali „skuci kajdankami”.
Jacek Ozdoba podkreślał natomiast konieczność wyciągnięcia konsekwencji, w tym podjęcia „kroków personalnych” oraz „dopuszczenia prokuratora ds. wojskowych do prawidłowego funkcjonowania w prokuraturze”.
– Jeszcze oczekiwałbym od ministra obrony narodowej, że nie będzie zajmował się swoim plecaczkiem (ewakuacyjnym – PAP), tylko stanie jako mąż stanu i będzie bronił polskich żołnierzy
– powiedział.
Kolarski: Solidarni z żołnierzami; każdy kto dzisiaj ma Polskę w sercu podpisuje się po tym zdaniem
Solidarni z żołnierzami; każdy kto dzisiaj ma Polskę w sercu podpisuje się po tym zdaniem – powiedział w czwartek (6 czerwca) minister w KPRP Wojciech Kolarski odnosząc się do zatrzymania żołnierzy za strzały ostrzegawcze na polsko-białoruskiej granicy.
W czwartek (6 czerwca) na konferencji prasowej w Poznaniu odniósł się do tych doniesień minister w KPRP Wojciech Kolarski, lider listy PiS do Parlamentu Europejskiego w Wielkopolsce.
– Jako Polak, jako kandydat do PE, mogą powiedzieć tylko jedno zdanie: solidarni z żołnierzami. Każdy kto dzisiaj ma Polskę w sercu podpisuje się po tym zdaniem
– powiedział.
Minister zapytany, czy wie, kiedy prezydent RP Andrzej Duda dowiedział się o tych zatrzymaniach, powiedział, że nie ma takiej wiedzy.
– Natomiast mam wrażanie, że rządzący – przynajmniej takie są informacje od np. wiceministra obrony, on wręcz powiedział, że dowiedział się o tym z artykułu prasowego – to świadczy o tym, że naprawdę ta władza jest sprawowana przez ludzi pozbawionych kompetencji i profesjonalizmu. Jakość sprawowanej władzy jest dramatycznie niska
– powiedział.
Do sprawy odniósł się także obecny na konferencji prasowej poseł Szymon Szynkowski vel Sęk. Zaznaczył, że „jako były członek rządu (minister w rządzie Zjednoczonej Prawicy – PAP) mogę powiedzieć, że te spontaniczne, nagłe reakcje dążące do wyjaśnienia tej sprawy są o tyle zadziwiające – choć to dobrze oczywiście, że jest jakaś reakcja – ale jest to o tyle zadziwiające i wydaje się związane niestety czysto z kampanią wyborczą, że na biurka najważniejszych osób w państwie trafiają regularnie raporty co do tego, co dzieje się na granicy wschodniej. Wtedy również, kiedy mają tam miejsce sytuacje kryzysowe”.
Szynkowski vel Sęk podkreślił, że „nie jest więc możliwe, aby przynajmniej ci ministrowie za to odpowiedzialni nie wiedzieli o tym, jakie sytuacje miały miejsce, włącznie z aresztowaniem żołnierzy Wojska Polskiego w kwietniu – to już przecież dwa miesiące temu”.
– Ta wiedza być musiała, reakcja jest zdecydowanie spóźniona i podyktowana artykułami medialnymi. Rzecz jest rzeczywiście bulwersująca i wymagająca natychmiastowych wyjaśnień i też zdecydowanych przeprosin. Podzielam też solidarność, którą wyraził minister Wojciech Kolarski, solidarność z mundurem, z polskimi żołnierzami
– powiedział Szynkowski vel Sęk.