Od jakiegoś czasu nurtują mnie (i mnie podobnych) zasadnicze problemy związane z historycznymi ocenami, ich konsekwencjami, rozliczeniami, odpowiedzialnością, pamięcią historyczną i sprawiedliwością dziejową, bez których wszak trudno sobie wyobrazić świadome funkcjonowanie „tu i teraz”, ale też w przyszłości. Na czele z … komunizmem, a osobliwie z antykomunizmem, który z wolna staje się u nas „sierotą” lub też niszowym dziwactwem.
No cóż, po ponad 33 (nomen, omen) latach od „bezkrwawej rewolucji”, transformacji ustrojowej i historycznego kompromisu, pod egidą „grubej kreski”, z długim cieniem „Magdalenki”, dla której Okrągły Stół był tylko sztafażem, nie doczekaliśmy się jakiegokolwiek konkretnego rozliczenia z „komunistycznym” PRL-em. A’propos, wszystkim tym, którzy sadzą, że aktualny chaos semantyczny jest wynalazkiem naszego czasu przypominam, że przez 45 lat mieliśmy do czynienia z „dyktaturą proletariatu”, „realnym socjalizmem”, „państwem robotników i chłopów”, „demokracją ludową”, „walką o pokój” etc. Jakiś złośliwiec porównał nawet różnicę między demokracją a demokracją ludową, do różnicy między krzesłem a krzesłem elektrycznym.
Dość, że ustrój powojennej niesuwerennej Polski Ludowej, „przywieziony na sowieckich tankach” miał swoje źródła ideowe i ideologiczne w najbardziej krwawej w dziejach świata utopii zwanej (o ironio!) komunizmem, która mając już u początków masowe mordy, zbrodnie, grabieże, terror i ludobójstwo na ogromną skalę, pochłonęła miliony niewinnych ofiar. Nie inaczej w Polsce po roku 1945. Terror, masowe zbrodnie, więzienia, tortury, oszustwa wyborcze, sowietyzacja i bezwzględna walka z polskimi patriotami, znaczyły początki naszego postępowego „socjalistycznego” tworu. I nie chodzi tu o wiedzę, doświadczenie i świadomość pokoleń, które jak ja przeżyły w owym PRL-u choćby kilkadziesiąt lat, ale o ludzi młodych, którym ten swoisty dysonans poznawczy (sprawiedliwość?) towarzyszy już kilkadziesiąt lat.
Szczerze też współczułem do niedawna nauczycielom historii, którym na zagadnienia związane z historią współczesną zwykle … nie starczało programowego czasu (sic!) Na szczęście jest już nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość (nomen, omen HiT) i znakomity podręcznik autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Tu warto wspomnieć „spontanicznie” zorganizowany hejt na ten podręcznik i pana profesora osobiście.
A’ propos, w ramach swoistej wolności mamy też do czynienia z brutalną walką z … pamięcią o Żołnierzach Wyklętych, których desperacką motywowaną patriotyzmem i antykomunizmem działalność w warunkach wojennych(!), próbuje się podciągnąć pod formy zbrodnicze. Manipulując i eksponując narodowość oraz pochodzenie likwidowanych wrogów, a pomijając ich przynależność i działalność. Jednocześnie młodzi ludzie w ramach pluralizmu i różnorodności (via „wolne media”) „karmieni” są radami i pouczeniami w sprawach (o tempora, o mores!) praworządności, wolności i demokracji przez byłych funkcjonariuszy PRL-u, że o konfidentach (TW) UB i SB nie wspomnę.
Tyle na dziś, bowiem co ten stan ma wspólnego z UE i Spinellim wyjaśnię już za tydzień.
– –
*Altiero Spinelli – włoski komunista, autor i propagator idei federalizacji Europy, lewacki radykał, patron antykultury i marksistowskiego „marszu przez instytucje” w UE.