Totalna opozycja tak bardzo pragnie dorwać się do władzy, że zupełnie nie ukrywa braku jakiegokolwiek programu, poza niszczeniem tych gospodarczych pomysłów, które realizował kończący swoją kadencję rząd. I coraz bardziej oczywistym staje się to, że jednoczące przeciwników PiS’u ośmiogwiazdkowe hasło należy zmodyfikować. I zamiast trzech gwiazdek na końcu tego hasła, dodać jeszcze trzy, aby ukryć pod nimi słowo „Polskę”.
Bowiem parcie do władzy jest w opozycji tak silne, a żądza stołków tak przemożna, że zapomnieli o tym, że Polska potrzebuje troski, a obywatele konkretnych działań poprawiających standard życia. Jeszcze nie mają programu, a już rozdzielają ministerialne stanowiska. Jeszcze się dobrze w sejmie nie policzyli, a już wiedzą kogo zamkną do kryminału, kogo postawią przed trybunałem stanu, a kogo zwyczajnie po ludzku wywalą z roboty.
Pobiegli kłusem do Prezydenta, aby ten wyznaczył premiera, bo przecież wygrali wybory. Ten zaś uważa, że wygrał PiS. Wszak to PiS ma największą liczbę mandatów. Ale na to Donald rzecze „policzmy głosy” no i policzyli. Wyszło, że wygrali a prezydent musi. Ten jednak uważa, że aby rządzić, trzeba mieć program, a nie jedynie chęć zemsty i żądzę władzy. Zatem w niemieckich polskojęzycznych mediach awantura, że prezydent łamie demokrację, że go też wsadzą do kryminału, albo wyślą na Białoruś.
W międzyczasie ogłoszony premierem, zapowiadający odblokowanie unijnych środków wszechmocny Donald pojechał z fanfarami do Brukseli, a tam poklepali go tradycyjnie po pleckach i dali na wstrzymanie. „Donald” – powiadają. „Obiecywać możesz Polaczkom. Nam potrzebne konkrety. Rusz zadek wracaj! I do roboty!”. „Pogadamy jak zostaniesz premierem”. No i zapadła w sprawie KPO konsternacja, ale Donald Tusk dziarsko obiecuje, że wszystko tak załatwi, że kasa z UE będzie w grudniu. Na święta. Jak pomarańcze za Gierka. Przy okazji KPO wychodzi na to, że Unia daje kasę po uważaniu, a praworządność i kamienie milowe, to zwykła ściema. W Brukseli bowiem mają do demokracji taki stosunek jak stara Kargulowa. Jak będzie rządził Tusk, to pieniądze damy. A nacjonalistom z PiS – nie damy.
Ale już na wszelki wypadek w kwestii kasy tak zwani wygrani oświadczyli, że „piniendzy ni ma i nie bendzie”. Gadają o tym za niemieckie euro telewizyjni eksperci w mediach. Zapowiadają z czego trzeba będzie zrezygnować. No bo kraj w ruinie, gospodarka ledwo zipie, rolnictwo zniszczone, wymiar sprawiedliwości zgwałcony. Wieszczą komu trzeba zabrać , a komu co ograniczyć. Deklarują co zlikwidować, aby zaoszczędzić. Dodają, że Obajtek zrujnował Orlen i nie starczy pieniędzy na CPK. I choć inflacja spadła, to według nich wzrosła. Tak tam w tych mondrych mediach gadajo.
A w Berlinie cierpliwie czekają na wynik chocholego tańca. I tylko zadowolony baćka Łukaszenka pogratulował opozycji zwycięstwa. Już się cieszy, że polski sejm będzie miał płaczącego na zawołanie marszałka, a może ministra obrony. Kto to wie na kogo padnie tuskowa łaska?