Zanim zacznie się rozprawiać o demokracji niczym rzekotka drzewna, warto poczytać co nieco o żywocie Sokratesa. Filozof ten w ramach ateńskiej demokracji został skazany na karę śmierci. Nie podobał się pewnej ważnej osobistości, a to z tego powodu, że inny Ateńczyk, nie pałał do niego żarliwym uczuciem miłosnym. Ów młodzian bardziej wolał intelektualne pogawędki z filozofem jak miłosne igraszki z miejscową ważną osobistością. Namówiony przez tę ateńską ważną personę usłużny, choć biedny, poeta formalnie oskarżył Sokratesa o gorszenie młodzieży. Młodzieży wówczas nie gorszyła pedofila i pederastia. A posiadanie męskiego kochana było oznaką społecznego statusu. Gorszył za to rozum, szczególnie jego nadmiar. Miało to szczególne znaczenie w ateńskiej demokracji. A nic bardziej nie zagraża demokracji jak rozum. Zgodnie z nim Sokrates uważał demokrację, najogólniej rzecz ujmując za idiotyzm, a to z bardzo prozaicznego powodu. Twierdził bowiem, że akt głosowania czegokolwiek przez większość demokratyczną to szczyt głupoty. Ma się rozumieć, że Sokrates ujmował rzecz w bardziej enigmatycznych słowach, takich jak choćby – „nielogiczne”. Jako felietonista starający się o intelektualny kontakt z ewentualnym odbiorcą staram się unikać słów niezrozumiałych, a do takich zaliczam słowo – „nielogiczny”. Wolę słowa docierające – „idiotyzm”, „głupota”. Choć trzeba przyznać, że mogą one być uznane za mowę nienawiści. No ale generalnie pisanie felietonów, to mowa nienawiści. Mową miłości jest za to nazywanie mnie pisowskim rakiem. Bo skoro tak uważa zwycięska większość to tak musi być. Kropka.
Jak się poczyta Sokratesa, rozumie się słowa nowego karuzelowego, który w słowie wstępnym na drodze do prezydentury, która majaczy się mu na jego życzeniowym, choć wąskim jak u dorożkarskiej chabety, horyzoncie, oświadczył, „że w nie pozwoli aby na jego karuzeli wirowali sobie przestępcy”. Po czym jednego przestępcę umorzył, czyli zrobił z niego uczciwego i wysłał na inną karuzelę. Na tej innej karuzeli, ale nie na jakiejś tam zaściankowej, ale europejskiej, nasz niewinny wypuszczony z aresztu, nim ostygnie więzienne łoże, spotka się z innymi uczciwymi, którzy jako stygmat uczciwości noszą policyjne elektroniczne kajdanki. Bo logicznie ujmując, słowo „przestępca” to jedynie semantyczna gra, w której do dowolnego słowa można podpiąć dowolne znaczenia. Szczególnie w demokracji. Jak z przestępstwa ma korzyść demokratyczna większość, to kto tej większości zabroni ze złodzieja uczynić darczyńcę, a z bandziora dobrodzieja. Idąc dalej w duchu logiki demokratycznej na życzenie większości z chama robi się luminarza kultury, z nieudacznika eksperta, z durnia, mędrca, ze zdrajcy patriotę. O tym, że demokracja z marchewki zrobiła owoc, nie wypada nawet wspominać.
Demokracja, która zabiła Sokratesa, w następnym obrocie karuzeli sprawiła, że ów zacny, i co do zacności niezbędne, bogaty obywatel, któremu się Sokrates nie podobał, został w imię demokracji wyeksmitowany z Aten, a biedny poeta, który na zlecenie pisał donosy, został w imię demokracji, pozbawiony życia. Choć to nie on skazał Sokratesa na śmierć. No, ale jak ukarać w demokracji większość?
I to dlatego większość, kocha demokrację.
Christo Anestev z Pixabay” target=”_blank” rel=”noopener”>fot.Pixabay