Na Białoruś wywieziono ponad 2,4 tys. ukraińskich dzieci

Fot. Pexels

Fot. Pexels

Co najmniej 2,4 tys. dzieci z Ukrainy zostało wywiezionych na Białoruś i poddanych indoktrynacji, a reżim Łukaszenki aktywnie wspomaga i współuczestniczy w rosyjskiej polityce wywózek – wynika z opublikowanego w czwartek (16 listopada) raportu Obserwatorium Konfliktu Uniwersytetu Yale. Jak powiedział PAP przedstawiciel białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka, raport stanowi potwierdzenie wcześniejszych ustaleń jego grupy i jest dodatkowym dowodem na konieczność międzynarodowego rozliczenia zbrodni Łukaszenki.

Jak piszą autorzy raportu ośrodka finansowanego m.in. przez amerykański Departament Stanu, od 24 lutego 2022 r. do co najmniej 13 placówek w całej Białorusi trafiło co najmniej 2442 dzieci z Ukrainy, które zostały wywiezione bez zgody rodziców. Są to dzieci w wieku 6-17 lat, które zostały wywiezione na Białoruś z okupowanych terenów Ukrainy w celu ich indoktrynacji i militaryzacji. To zwykle dzieci z najbardziej narażonych grup społecznych – w tym sieroty, dzieci z niepełnosprawnościami, pochodzące z ubogich rodzin i rodzin wojskowych. Autorzy zaznaczają, że rzeczywista liczba deportowanych dzieci jest znacznie wyższa od tej udokumentowanej. 

Według autorów raportu – którzy wcześniej opracowali podobny dokument na temat deportacji ukraińskich dzieci do Rosji – Białoruś aktywnie współuczestniczy w ten sposób w systematycznej rosyjskiej polityce wywozu i reedukacji dzieci z Ukrainy, zaś polityka ta jest prowadzona przez Władimira Putina w koordynacji z białoruskim dyktatorem Alaksandrem Łukaszenką. Jak notują eksperci, jest to złamanie międzynarodowego prawa humanitarnego, a więc zbrodnia wojenna. 

W procederze uczestniczą przy tym zarówno służby rosyjskie, jak i białoruskie, w tym Komitet Śledczy Rosji i białoruskie „wojska wewnętrzne”, a także fundacje, organizacje młodzieżowe, koncern państwowy Biełaruśkalij i białoruskie oddziały rosyjskich klubów motocyklowych „Nocne Wilki” i „Nocne Walkirie”. 

Według raportu centralną postacią w białoruskim programie „reedukacji” dzieci jest związany z Łukaszenką działacz Alaksiej Talaj, którego fundacja zajmuje się m.in. identyfikacją dzieci do wywozu. Talaj znany jest m.in. z propagowania idei „russkiego miru”. 

Jak mówi PAP Paweł Łatuszka, przedstawiciel białoruskiej opozycji z Narodowego Zarządu Antykryzysowego, raport Yale jest potwierdzeniem ustaleń jego grupy, która w tym roku opublikowała własny raport i przekazała dowody na popełnienie zbrodni wojennych prokuratorowi Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Trybunał wcześniej wystawił nakaz aresztowania Władimira Putina w związku właśnie z polityką systematycznego wywozu ukraińskich dzieci. 

Według Łatuszki, choć w przeciwieństwie do Rosji dzieci trafiają na Białoruś tymczasowo, poddawane są tam indoktrynacji w duchu „rosyjskiego świata” i szkoleniom wojskowym przez jednostki, które tłumiły m.in. protesty na Białorusi. Jego grupa ma dowody na to, że po powrocie na okupowaną Ukrainę część z nich przygotowywana jest do adopcji przez Rosjan. Dodał, że w indoktrynacji uczestniczą m.in. propagandyści, artyści i aktorzy. 

–  Są filmy wideo, np. z ośrodka Dubrawa w rejonie soligorskim, gdzie dwie artystki (…) mówią ukraińskim dzieciom otwarcie: „żeby Biden zdechł, żeby Zełenski zdechł i żeby Putin kwitnął”

– mówi opozycjonista. 

Jak dodał, choć nie może mówić o statusie sprawy w MTK, to ma nadzieję, że dojdzie do międzynarodowego rozliczenia zbrodni zarówno Łukaszenki, jak i innych osób zaangażowanych w proceder. 

– Myślę, że są podstawy, by wierzyć, że sprawiedliwość tutaj zwycięży, a Łukaszenka zostanie rozliczony – mówi PAP działacz i były ambasador Białorusi w Polsce. „Wiemy, że Łukaszenka bardzo się boi, że podzieli los [Slobodana] Miloszevicia

– dodaje.

Exit mobile version