Korea Północna wystrzeliła w ostatnich dniach rekordową liczbę pocisków balistycznych, a przywódca kraju Kim Dzong Un okazuje niezadowolenie z większej współpracy wojskowej pomiędzy Koreą Południową a USA – ocenia w rozmowie z PAP specjalista ds. koreańskich Brian Bridges. Jak dodaje, ani Rosja, ani Chiny nie są w stanie w pełni kontrolować reżimu w Pjongjangu.
Kim czuje się pewnie, wystrzeliwując pociski, ponieważ wie, że Chiny i Rosja zablokują próby nałożenia na Koreę Płn. dodatkowych sankcji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdzie mają prawo weta – uważa Bridges, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu i autor licznych publikacji na temat obu Korei.
Nie ma natomiast pewności, czy poparcie lub neutralność Rosji i Chin byłyby utrzymane, gdyby Kim przeprowadził próbę jądrową – ocenia ekspert. W ostatnich tygodniach narastają obawy, że reżim w Pjongjangu dokona siódmej próby broni nuklearnej.
„Relacje Korei Północnej z Rosją poprawiły się, ale wpływy Rosji wciąż nie są tak silne jak Chin. Żaden z tych krajów nie może jednak w pełni kontrolować Kim Dzong Una. Korea Północna pozostanie zdeterminowana, by robić wszystko po swojemu” – podkreśla Bridges.
Biały Dom ogłosił w środę, że Korea Płn. „potajemnie zaopatruje Rosję” w „znaczące liczby pocisków artyleryjskich”, co jednak w ocenie USA „nie zmieni kierunku wojny” na Ukrainie. Pjongjang uznał w październiku ogłoszoną przez Kreml nielegalną aneksję czterech obszarów Ukrainy do Rosji.
Korea Płn. wystrzeliła w środę rekordową liczbę 23 pocisków balistycznych, z których jeden spadł zaledwie 57 kilometrów od wybrzeża Korei Płd. Był to pierwszy taki przypadek od zakończonej w 1953 roku wojny koreańskiej. Prezydent Korei Płd. Jun Suk Jeol potępił to jako „w praktyce naruszenie terytorium” jego kraju. W czwartek Pjongjang kontynuował testy rakietowe.
„Kim Dzong Un chce wciąż przypominać USA, że Korea Północna istnieje, ale wzmożenie testów rakietowych w tym roku ma na celu okazanie jego niezadowolenia ze zwiększonej współpracy wojskowej USA z Koreą Południową i ich wspólnych manewrów, zwłaszcza odkąd Jun został prezydentem Korei Południowej” – zaznacza Bridges.
Jun objął ten urząd w maju 2022 roku. Jako prezydent okazuje twardsze stanowisko wobec Korei Płn. niż jego poprzednik Mun Dze In, który zabiegał o pojednanie i współpracę gospodarczą.
Zdaniem Bridgesa najnowsza seria testów rakietowych może również być związana z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi w USA. Większa obecność Republikanów w Kongresie mogłaby się przełożyć na wzrost wpływów „w stylu Donalda Trumpa” na politykę zagraniczną USA, co Kim uznaje za korzystne – ocenia ekspert.
„Myślę, że Kim woli Trumpa od Baracka Obamy czy Joe Bidena przede wszystkim dlatego, że sądzi, iż Trumpem łatwiej można manipulować. Kim nie lubi wszystkich Republikanów, na przykład John Bolton był bardzo nielubiany w Korei Północnej, ale być może jest zafascynowany Trumpem” – uważa Bridges.
Bolton był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, gdy ten pełnił urząd prezydenta USA. W czasie prowadzonych wówczas negocjacji między Waszyngtonem a Pjongjangiem w sprawie denuklearyzacji Korei Płn. Bolton rozzłościł władze tego kraju, proponując im tzw. libijski model denuklearyzacji, czyli zmuszenie Pjongjangu do bezwarunkowego porzucenia zbrojeń jądrowych. Negocjacje zakończyły się fiaskiem.