Zmiana… na lepsze?

Zmiana... na lepsze? Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Notatnik  konserwatysty… nowoczesnego 21. 06. 20

   Dziś (niestety!) nie sposób uciec od prezydenckiej elekcji, która może równie dobrze rozstrzygnąć się już za tydzień, ale co bardziej prawdopodobne za tygodnie trzy. Rzecz w tym, że będzie to rozstrzygnięcie fundamentalne, również cywilizacyjnie, a sondaże robią ludziom tylko wodę z mózgu.

 Ja sam z uporem maniaka, tak jak przy okazji wyborów wszelakich,  namawiam do masowego w nich udziału pomny fundamentalnej prawdy o tzw. „społecznej legitymacji” demokratycznie wybranej władzy. Prawdy, którą kampanijni spekulanci,  manipulanci i spindoctorzy, dawno już odesłali do politycznego lamusa. Nawoływania wszak do nie brania udziału w wyborach już nie raz przyniosły pożądany skutek, pomimo swej antydemokratycznej wymowy. Postpolityka  bowiem „miłościwie nam panująca” od lat wielu, tym się przecież różni od polityki („roztropna troska”), że mając pełne usta demokratycznych haseł prze do władzy (!) wszelkimi metodami budząc demony najgorszego gatunku (totalnie!).

 Uczestnictwo wyborcze bierne i czynne jest przecież owej demokracji istotą. Nawet jeśli wiąże się z pewnym ryzykiem, choćby dotyczącym postawy młodych wyborców, w tym wypadku aż pięciu roczników 18., 19., 20., 21., i 22 – latków. To przecież nade wszystko również szkoła odpowiedzialności i solidaryzmu wywiedzione z fundamentalnych określeń typu „Roztropna troska o dobro wspólne”, starożytnej wszak proweniencji. Nawet jeśli wielu rzetelnych myślicieli (np. o. Bocheński w „100 zabobonach”) umieściło demokrację wśród współczesnych zabobonów właśnie. Cóż, „nic lepszego dotąd nie wymyślono”, a wielu pseudonaukowców (m.in. spod znaku gender i LGBT) i teraz wmawia nam (i młodzieży!), że już dawno szaleje u nas faszyzm, autorytaryzm, państwo wyznaniowe, rasizm (urojony?), homofobia, antysemityzm i Bóg jeden wie co jeszcze są w stanie te „otwarte” umysły wymyślić (sic!) żeby zniszczyć politycznego przeciwnika, choćby „wypalić gorącym żelazem” wszystko co od niego pochodzi.

 Tak czy owak warto pochylić się nad świadomością młodych wyborców, którzy są najbardziej skłonni do głosowania za… zmianą. Rzecz w tym, że nie trzeba liczyć na ich amnezję np. kandydaci PSL i PO w kwestii wieku emerytalnego, bo ich naturalna skłonność do nowości czyli zmiany z rzadka tylko zawiera element oceny w postaci kwantyfikacji „na lepsze”. Są w tej materii poważne badania socjologiczne, którymi już od dawna nikt się nie interesuje, postrzegając socjologów jako „twórców” sondażowych słupków, nierzadko kompromitujących autorów. Rzecz w tym, że moje doświadczenia akademickie te tendencje młodych potwierdzają nieomal w 100%, bowiem przez naście lat spotkałem tylko kilku studentów, którzy na początek spytali o to czy zmiana będzie na „nowe” czy na „lepsze”. Ot co. A jaki wybór gwarantuje skuteczne wychodzenie z popandemicznego kryzysu?

Exit mobile version