Apelujemy do wszystkich lekarzy spoza szpitala: pomóżcie nam przetrwać ten czas, brakuje kadry, zwłaszcza na SOR-ze – mówi lek. Marek Femlak, dyrektor ds. medycznych 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach. Sam, jak i jego koleżanki i koledzy, bierze dyżury, ile tylko może, nawet do pięciu w tygodniu: – Padam ze zmęczenia, ale mówię żonie, że kiedyś to się skończy.
Trudna sytuacja w szpitalu trwa – jak w całej służbie zdrowia – od początku walki z koronawirusem, ale dramatycznie jest od piątku. Wtedy okazało się, że lekarz, który dyżurował na SOR, jest chory na koronawirusa. Personel medyczny, który miał kontakt z lekarzem, został poddany kwarantannie.
Tak zaczęły się problemy szpitala z obsadą medyczną:
Jak podkreśla dyrektor, z dwóch lekarzy na dyżurze, zawsze drugi będzie doświadczonym w tej pracy medykiem:
Kiedy w piątek SOR został zamknięty, a potem zdezynfekowany i ponownie otwarty, w gotowości stanął personel medyczny z innych oddziałów:
Dumny, ale tak jak cała kadra, wyczerpany, nie tylko tą sytuacją, ale codzienną walką z koronawirusem.
Dlatego zabezpieczenie ze strony lekarzy z zewnątrz – internistów, pediatrów, kardiologów, chirurgów, ortopedów i innych – jest bardzo potrzebne i będzie do czasu, aż epidemia się skończy. Chodzi nawet o jednorazowe dyżury lekarskie, jak również pielęgniarskie, by pozostała kadra mogła odpocząć. I nie tylko na SOR, bo braki w personelu są również na pulmonologii, w oddziale wewnętrznym, podstawowej opiece zdrowotnej oraz nocnej i świątecznej.