Rafał Zapadka: My i oni – podział ciągle żywy

Rafał Zapadka: My i oni - podział ciągle żywy Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

„Onych”, jeszcze nie tak dawno, reprezentowali Towarzysze Szmaciaki (Janusz Szpotański, Towarzysz Szmaciak, czyli wszystko dobre, co się dobrze kończy), którzy za pierwszej komuny „dzielnie rośli jak grzyb trujący i pokrzywa”. Wraz z upadkiem PRL-u część Szmaciaków przebrała się i stopniowo przeniknęła do nas udając, że przynależy do historycznego narodu polskiego. Osiągnęli co zaplanowali, przechwycili władzę, stworzyli III RP. Szybko po tzw. „odzyskaniu wolności” wypłynął na powierzchnię, kształtujący się od 1944 r., podział oni – my (Polacy). Podobnie jak za Bieruta i Jaruzelskiego, „my” zostało oznaczone stemplem zaścianka, ciemnogrodu, a ostateczności uznane przez „onych” za „katonarodowonazizujący motłoch”.

Nawet niektórzy neoendecy i wolnościowcy akceptują ten podział, widząc w nim walkę klas – „prostaczków z inteligentami”. Przekonanie, że „oni” są beau monde (piękni, lepsi ludzie) jest przynajmniej częściowo podzielane przez osoby, które do „onych” ani nie należą, ani się z nimi utożsamiają. W rzeczywistości „oni”, to prymitywny demi – monde (półświatek) pospolicie zwany „czerwoną hołotą”.

My – oni to podział nie tylko kulturowy, ale i polityczny, który z całą siłą ujawnił się po zwycięstwie obozu Dobrej Zmiany w 2015 r. Od tego czasu reprezentanci „onych” jeżdżą na Polakach jak na łysej kobyle, obejmując kategorią „my” także wyborców PiS. W ostatnich dniach aktor nazwiskiem Opania przejechał się po tych wyborcach jak po burej suce twierdząc, że to „albo durnie, albo wrachowani łajdacy, albo sprzedawczycy”. Kilka lat temu lider KOD nazwał ich nawet „chamami”.

W jednym kraju istnieją dwie wyraźnie odróżniające się zbiorowości. Obie mają wykształconą świadomość odrębności. Polacy mają pod nogami tradycję utwardzoną wiarą i historią narodu. Zaś w duszach ich grają dźwięki, nuty, tony skomponowane przez bohaterskie, ale także wstydliwe, czyny przodków. Przyjmują w spadku polską tradycję z dobrodziejstwem inwentarza i na niej chcą budować życie swoich rodzin. Z tego powodu są agresywnie atakowani przez tę drugą zbiorowość, polskojęzyczną, która chce ich zdominować i pasożytować na ich pracy.

Demi – monde nie jest narodem, w każdym razie – polskim. Czują się jednak na tyle silni i zdeterminowani, że wykorzystują opanowane przez siebie organy władzy do rozkładu państwa. Ich destrukcyjne działania, zwielokrotnione poniżaniem i obelgami wymierzonymi w Polaków, stają się gotowym do użycia koktajlem Mołotowa.

Rafał Zapadka

fot. Pixabay

Exit mobile version