Simon White: Lekcja powtórkowa – patriotyzm

Simon White: Lekcja powtórkowa - patriotyzm Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Najbardziej indywidualne z przeżyć

To była w szkole zawsze najtrudniejsza lekcja, bo program z jakiego mógł odpytać nauczyciel nie zawężał się jedynie do trzech ostatnich lekcji, ale do całego bloku wiedzy objętego następujacym po lekcji powtórkowej sprawdzianem. To dlatego mówienie o patriotyzmie nie jest proste, bo trzeba spojrzeć nań z perspektywy tysiąclecia polskiej państwowości. Na patriotyzm składa się wiele czynników indywidualnych, takich jak m.in. postawa osobista, zaangażowanie indywidualne, doświadczenia własne czy wreszcie subiektywna interpretacja.

Dla porządku warto pewne składowe patriotyzmu zawęzić maksymalnie, tak by stał on się bardziej zrozumiały. Zatem załóżmy, że patriotyzm składa się z trzech sfer: wiedzy, emocji i tajemnicy. Taki ogląd, z uwagi na fakt iż patriotyzm sam w sobie jest jednym z najbardziej indywidualnych przeżyć (wzmacnianych jeszcze w odczuwaniu wspólnotowym) daje nam możliwość precyzyjniejszego i łatwiejszego opisania własnego patriotyzmu, przypisując poszczególnym sferom właściwe pola własnego odczuwania.

 

Wystarczy tylko dobrze żyć

Jeśli ktoś nie przeczytał „Pana Tadeusza”, nie wywiesił flagi w Dzień Niepodleglości, nie zna trzeciej zwrotki hymnu narodowego, nie kibicuje biało-czerwonym na mundialu, nie zachwyca się Chełmońskim, nie jeździ na wczasy nad Bałtyk, a pionowo wieszając flagę nie wie którym kolorem od strony masztu, taki ktoś może być patriotą. Te kilka przykładów na odczuwanie emocji i świadomość intelektualna oczywiście nie dyskredytują, ale z pewnością rzutują na jakość naszego patriotyzmu. Rzutują, ponieważ te przykłady są niczym innym, jak emanacją naszego patriotyzmu. Im wiecej ich jest, im są intensywniejsze, tym nasz patriotyzm jest bardziej patriotyczny. Cóż z patriotyzmu, który w swej postawie obojętnym pozostaje na ważne dla Polski rocznice, cóż z patriotyzmu, który nie angażuje się w obronę polskości, przechodzi bokiem, gdy polskość jest w zależności od kontekstu sekowana bądź defraudowana przez niektóre grupy pseudospołeczne? Cóż z patriotyzmu, który nie jest codziennością świadczoną w pracy, w szkole, w sprawach powszednich, a który domaga się niewiele ponad poszanowanie religii, uczciwość i współpracę dla wspólnego dobra jakim jest Polska. Bóg, Honor i Ojczyzna. I nie trzeba dziś za to hasło oddawać życia. Wystarczy tylko dobrze żyć.

 

Ile cudu, ile udziału własnego – 1920?

W setną rocznicę jednej z najważniejszych bitew w historii śwata, którą mamy zaszczyt dziś obchodzić warto nad patriotyzmem się pochylić. Łatwiej by było, gdyby można było ściągnąć go w postaci aplikacji na telefon, ale to sprawa głębi życia wewnętrznego, którego nawet jeśli spłycone nie da się przenieść na smartfona. Bitwa Warszawska z 1920 roku zresztą jak wiele znamienitych zwycięstw polskiego oręża wciąż czeka na właściwe miejsce w świadomości Polaków. Poza Grunwaldem 1410 i to też chyba dzięki Henrykowi Sienkiewiczowi, że napisał i Aleksandrowi Fordowi, że nakręcił powieść „Krzyżacy” nazwy takie jak Kłuszyn, Kircholm czy Parkany zbyt wielu niewiele mówią. Tym bardziej ta okrągła rocznica powinna inspirować do rozmów o chwalebnej historii zwycięstw polskiego oręża. Zresztą, co smutne, drugiej takiej rocznicy nie dożyjemy. Z tych tysięcznych, czy setnych, to za pięć lat rocznica koronacji Bolesława Chrobrego, a następna to dopiero w 2109 – rocznica obrony Głogowa. Tymczasem, choć nie wykluczam oczywiście działania Bożej Opatrzności, to skłaniałbym się jednak ku temu, że była ona raczej wsparciem dla działań sztabu, który dowodzony przez Marszałka Józefa Piłsudskiego wykorzystał właściwie bojowego ducha i zdolności walczących. Każdy spojrzy na zwycięstwo inaczej: analitycy wojskowi podkreślą znakomitą strategię dowództwa, wielbiciele Piłsudskiego geniusz marszałka, a katolicy łaskę boską. W każdej z tych opcji jest pewna luka, ale połączenie ich razem tworzy pełnię. Tym jednak, którzy nadal upierać się chcą przy cudzie podkreślam, że zbyt łatwo jako Polacy odmawiamy sobie udziału w sukcesach. Tak jak zwycięstwo, które uratowało Europę przed prymitywizmem hołoty bolszewickiej, tak i wiele innych sukcesów, nie tylko militarnych, wynika z tego, że naprawdę jesteśmy mądrym i bystrym narodem, który wciąż ma niewykorzystane zasoby. A jeśli Pan Bóg miałby nam sprzyjać, to nam to przecież nie powinno przeszkadzać.

 

Gorzowianin, ale Nasz!

Patriotyzm w rozwijaniu naszych możliwości na pewno nam pomoże. Trzeba go tylko niecić w ludzkich duszach. Jak to zrobić? To rola nauczycieli, poiltyków i dziennikarzy. Sportowcy robią, co mogą.Nauczyciel przed lekcją niech sobie pomyśli, że wchodzi właśnie na tajne komplety, że to co powie w krótkim czasie może zadecydować o wyborach młodych ludzi, może dodać im otuchy, zainspirować, porwać do działania, że to co powie, może być ostatnią lekcją daną młodym ludziom. Polityk niech
pomyśli podejmując działania, pisząc w mediach społecznościowych, że trwa oblężenie Warszawy, że jako przedstawiciel władzy musi postąpić z taką wiarą i gorliwością jak Stefan Starzyński, a dziennikarz niech zanim pióro w kałamarzu klawiatury kliknie niech dwa razy pomyśli, czy to co napisze zgodne ma być z racją redakcji, kapitału tę redakcję właszczącą, czy jednak polską racją stanu… sto lat po 15 sierpnia 1920 roku wołanie o patriotyzm do narodu, który krwawił w czasie dwóch wojen światowych, doznał esesmańskiego, ubeckiego i zomowskiego biczowania nie powinno mieć miejsca. Jednak rzeczy nie stają się same z siebie i w czas pokoju o ten patriotyzm trudniej. Najpiękniej widać jego wzrost w czasie sportowych wydarzeń, szczególnie tych, w których osiągamy sukcesy. Skoczkowie, siatkarze, lekkoatleci, żużlowcy… Zmarzlik zostaje mistrzem świata, a zielonogórzanie płaczą ze wzruszenia, bo ten gorzowianin „antagonistą” jest tylko na W69, tam w szerokim świecie to Polak i to Nasz! I w takich właśnie chwilach odkrywamy, że zanim jest nasza identyfikacja z mniejszą społecznością, kulturą, religią, tradycją, to najpierw jesteśmy Polakami.

 

Świadomość niesie ku wolności.

Dziś Polska jest podziwiana za granicą, za swoją niezłomną postawę (wobec imigrantów, wobec Unii), za budowanie sprawnych sojuszy (V4, Trójmorze), za coraz silniejszą rolę w Europie, NATO, UE, a także w kreowaniu i wpływaniu na geopolitykę Europy Wschodniej. Nie mamy pojęcia ile znaczy dla Białorusinów świadomość, że Polacy są z nimi, że mogą na Polskę liczyć. Oczywiście, że wolność wywalczą sobie sami, ale ta świadomość ich niesie ku wolności. I to jest patriotyzm w najlepszym wydaniu, kiedy budzimy ducha innych. Odbudowa Rzeczpospolitej z czasów świetności nie jest niemożliwa. Polska, Ukraina, Białoruś, Litwa… Trzeba wyznaczać sobie niedościgłe cele. Tylko tak można je zrealizować. Pomaganie sąsiadom, tym za miedzą, obojętnie czy w wymiarze jednostkowym, czy narodowym, to najważniejszy egzamin z patriotyzmu. Polska nie to nie jest wyimaginowana figura, to kształt zadań i powinności, który trzeba realizować każdego dnia z entuzjazmem i pewnością siebie, dla siebie i naszych najbliższych.

tekst: Simon White

foto: Pixabay

Exit mobile version