Jeśli TSUE wychodzi poza traktaty lub je interpretuje niezgodnie z ich literalnym brzmieniem, to jedyną formą reakcji przez strażnika konstytucji, czyli Trybunał Konstytucyjny, jest wydanie stosownego orzeczenia; wyrok TK nie jest niczym niespotykanym czy nadzwyczajnym – ocenia prof. Genowefa Grabowska
W dokumencie przesłanym PAP prof. Grabowska wskazała, że z dylematem co do pierwszeństwa prawa unijnego od lat mierzą się trybunały konstytucyjne państw członkowskich.
Przypomniała, że w roku 2004 próbowano wprowadzić zasadę pierwszeństwa prawa unijnego do projektu Konstytucji dla Europy (2004), jednak Francuzi i Holendrzy zdecydowanie odrzucili w referendach ten dokument. Zauważyła, że obowiązujące traktaty UE także nie rozstrzygają tej kwestii, czynią to natomiast konstytucje narodowe, wskazując iż – z zastrzeżeniem umów międzynarodowych – to właśnie one są prawem najwyższym, a w razie wątpliwości – decydujący głos należy do ich trybunałów konstytucyjnych.
„I właśnie w tym duchu wypowiedział się polski TK w wyroku z 7 października 2021 r., udzielając odpowiedzi na pytania premiera Mateusza Morawieckiego dotyczące kwestii pierwszeństwa prawa unijnego na obszarze Polski”
– podkreśliła prawniczka.
„Należy zaznaczyć, że wbrew pokutującym tu i ówdzie ocenom, TK nie podważył ani działania traktatów, ani nawet ich pojedynczych artykułów. Stwierdził jedynie niezgodność z Konstytucją RP niektórych, dokonywanych przez TSUE interpretacji, wyprowadzanych z przepisów traktatów, a w szczególności nadinterpretacji art. 19 Traktatu o UE. A dokładnie, orzekł, że art. 1 i art. 19 TUE są sprzeczne z polską konstytucją w tym zakresie (i tylko tym), że dopuszczają, iż pierwszeństwo nad nią może mieć prawo europejskie. Zatem, nie o podważenie traktatu tu chodzi, ale jedynie o zakwestionowanie wyinterpretowanej przez TSUE z jego przepisów, zasady nadrzędności prawa europejskiego nad Konstytucją RP”
– napisała Grabowska.
Podkreśliła, że „ani konstytucja, ani wyrok TK (…), ani premier w swoich wypowiedziach nie kwestionują pierwszeństwa prawa unijnego wobec ustaw krajowych oraz aktów o mocy od ustaw niższej”.
„Warto również podkreślić, że prawo unijne czerpie swą moc obowiązującą na terenie RP oraz korzysta z pierwszeństwa przed ustawami – właśnie z konstytucji”
– napisała Grabowska.
Jej zdaniem nie jest prawdziwe twierdzenie, że TK po raz kolejny badał zgodność z konstytucją tego samego, ocenionego już wcześniej, w 2010 r., Traktatu, ponieważ „kontrolowane w ostatnim wyroku normy” pojawiły się dopiero w ostatnich latach (miesiącach) „jako wynik swoistej interpretacji przez TSUE (niektórzy mówią +nadinterpretacji+) Traktatu o UE oraz Karty Praw Podstawowych”.
Prawniczka zwróciła uwagę, że dopiero od roku 2009 traktaty: o Unii Europejskiej (TUE) i o Funkcjonowanie UE (TFUE) sprecyzowały i określiły kompetencje Unii, wedle zasady: „co do kogo należy i kto, za co w UE odpowiada”. Wyróżniono trzy rodzaje kompetencji: wyłączne, gdy jedynie Unia może stanowić prawo UE; kompetencje dzielone, gdy państwa członkowskie przyjmują wiążące akty prawne w zakresie, w jakim Unia ich nie przyjęła oraz kompetencje uzupełniające, gdy UE tylko wspiera lub uzupełnia strategie polityczne państw członkowskich.
Interwencja Trybunału Konstytucyjnego była konieczna
Jej zdaniem w tej sytuacji interwencja Trybunału Konstytucyjnego była konieczna.
„Nie można także zapominać o tym, co określa się mianem dialogu sądowego. Jeśli TSUE wychodzi poza traktaty lub je interpretuje niezgodnie z ich literalnym brzmieniem, to jedyną formą reakcji przez strażnika konstytucji, czyli Trybunał Konstytucyjny, jest wydanie stosownego orzeczenia”
– zauważyła.
W ocenie Grabowskiej wyrok TK z 7 października nie jest „niczym niespotykanym, czy nadzwyczajnym”.
„Jest próbą zajęcia stanowiska w toczącym się dialogu sądowym. Niestety, reakcja unijnych elit wskazuje, że zamiast dialogu preferują monolog”
– dodała.
Spory trybunałów i TSUE trwają od lat
„Jaki będzie dalszy los zasady pierwszeństwa prawa UE, w tym – dążenia TSUE do objęcia nią także norm konstytucyjnych? Na tym tle od lat trwa spór pomiędzy trybunałami konstytucyjnymi państw członkowskich z jednej, a TSUE forsującym pełną zasadę pierwszeństwa – z drugiej strony. Wydaje się, że nadszedł czas, by ten spór rozwiązać nie na politycznej, ale na prawnej drodze”
– napisała prof. Grabowska.