dwie strony medialnego medalu
Telewizja Polska (TVP) jako publiczna, czyli adresowana horyzontalnie w przeciwieństwie do kanałów tematycznych czy komercyjnych, powinna wychodzić naprzeciw gustom szerokiej publiczności i spełniać wszelkie oczekiwania pod warunkiem, że ich spełnienie przynosi ogółowi korzyści w sferze duchowej, intelektualnej czy także materialnej. Kondensując: TVP powinna być odpowiedzią na stan społeczeństwa. To jest jedna strona medialnego medalu.
Druga polega na zmianie, czyli na kształtowaniu społeczeństwa poprzez otwieranie rozmaitych horyzontów w wielorakich sferach życia, która w perspektywie przyniesie rozwój społeczny, wzrost aktywności i pogłębienie świadomości narodowej. Kondensując: TVP powinna sprawiać, że oglądając ją stajemy się lepszymi ludźmi i bardziej świadomymi Polakami, zdolnymi do podejmowania coraz śmielszych wyzwań.
Oba te wymogi dotyczące misji telewizja publiczna spełnia wtedy, kiedy w ofercie programowej każdy Polak może odnaleźć część siebie, część Polski i tę część nieznaną, która sprawi, że od telewizora odchodzi bogatszy o wspomnienie, tradycję i pierwiastek inspiracji.
dekodery, abonamenty, reklamy
Rzeczy te w kontekście spuścizny PRLu, który TVP tworzył od podstaw, a po swoim upadku jeszcze długo w mentalności ją tworzących pozostał, nie są proste, a dla wielu nawet nie są oczywiste. Stąd w pewnym okresie w TVP niewiele dobrego można było zobaczyć, a w najlepszych porach oglądalności TVN bił TVP na głowę; w programach rozrywkowych i hitach kinowych, a widzowie zaciskając zęby oglądali np. filmy na TVNie z pięcioma blokami dziesięciominutowych reklam. Mecze Polskich reprezentacji zaś można było obejrzeć po wykupieniu dekoderu Polsatu wraz z dwuletnim abonamentem.
Człowiek do dobrego przyzwyczaja się szybko. Poszerzenie oferty TVP, lifting kanałów tematycznych, a przede wszystkim nadanie muzyce disco polo należnego jej miejsca w przekazie medialnym, transmitowanie wszystkich najważniejszych zawodów sportowych rangi mistrzowskiej z udziałem Polaków oraz postawienie na produkcje historyczne z „Koroną Królów” na czele sprawiło, że TVP deklasuje konkurencję. I nie bardzo konkurencja wie, co z tym zrobić, bo w warunkach rynkowych jeśli źle rozczytasz popyt i nie zrobisz segmentacji rynku, to leżysz.
Ludzie chcą oglądać dobry film, aktualny sport i czegoś dowiedzieć się o świecie. Niby proste, ale dla postkomunistycznych dysydentów medialnych wspierających postkomunistyczne formacje polityczne okazało się zbyt trudne, bo społeczeństwo z postkomuny już się otrząsnęło i traktowanie ludzi, cytując przedstawicielkę postkomunistycznej elity Agatę Młynarską, jako „kiepskich”, kiepskie okazało się dla się za elitę mających.
sól w niepolskim oku
Ten renesans telewizji publicznej jest solą w oku tym, którym kondycja, propolskość i nowoczesność TVP jest nie po drodze. Dlaczego? Bo oni wiedzą, że świadomy Polak wie czego chce, wie skąd pochodzi i co jest dla Polski dobre. A taki Polak jest im niewygodny. Tacy Polacy nie dadzą się ogłupić zmarketingowaną plakaterią rzeczywistości z krzywego lustra, a co gorsza nie ulegną obietnicom niespełnionym już nie raz w przeszłości, nie dadzą się nabrać na kłamstwa o „piniondzach, których nie ma i nie będzie”.
Ta siła TVP na rynku medialnym wypływa ze współpracy wielu ludzi, którzy wreszcie dostali możliwość realizowania swojego potencjału. Ta siła i witalność, które niosą TVP, to siła ludzi, którzy sami rozumieją, że Telewizja Polska jest dobra wtedy, gdy jest polska. To również siła, która tkwi w wizji i przekonaniu o racji tej wizji tych, którzy tą telewizją kierują. Bez tych, którzy nadali kierunek zmian, ani bez tych, którzy ten kierunek realizują, takiej telewizji byśmy nie mieli…
To be continued…
Oglądając Koronę Królów przerywam odcinek kilka razy, ale nie ze względu na przymusowe reklamy, a na doczytywanie wiedzy historycznej w internecie.
Serial ten pokazuje nam życie w dawnej Polsce, zależności kulturowe, niuanse polityczne i szereg innych rzeczywistości, które w podręczniku szkolnym były suchym, niezrozumiałym tekstem, a na ekranie nabierają barw i zapadają w pamięć. Widzimy, rozumiemy i zapamiętujemy to, co kiedyś było niechcianą i zbyt trudną wiedzą.
Serial z każdym odcinkiem rośnie, jako i aktorzy, których plejada już przewinęła się przez ekran, a którzy kreując historycznych bohaterów pozwalają nam spojrzeć na historię naszej Ojczyzny tak, jakby była ona tuż obok i przed chwilą. Zarówno młodzi aktorzy rozbłyskują talentem, jak i znani od lat, choćby Grażyna Szapołowska czy Sławomir Orzechowski. Dama polskiego kina właśnie w „Koronie Królów” pokazała kunszt swojego warsztatu. I nie Ona jedyna.
Ten serial jest niezwykle ważny, bo jest ponadczasowy, bo opowiada historię naszych przodków w przystępny wszystkim sposób, bo daje możliwości zobaczenia niespotykanej ilości aktorów, bo daje nam szansę jakiej żaden inny serial nam nie da – wędrowania Ojczyzną przez wieki.
text: Simon White
foto: Pixabay