W poniedziałek (12 sierpnia) z Paryża wróciła grupa polskich olimpijczyków, na czele z siatkarzami i bokserką Julią Szeremetą, którzy wywalczyli srebrne medale. Na lotnisku Okęcie czekał na nich tłum kibiców.
Pierwsza wraz ze sztabem w hali przylotów pojawiła się Szeremeta, tuż przed godz. 15. Chwilę później przyszli siatkarze. Kwiaty wręczyła im wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, w przeszłości wybitna pływaczka, Otylia Jędrzejczak, a kibice odśpiewali „Sto lat”.
– Jako medalistka olimpijska witam was w rodzinie medalistów olimpijskich. Gratuluję i jestem dumna, że mogę to zrobić. Sport uczy wygrywać, uczy przegrywać, pokazuje, że nie można się poddawać. Pokazaliście to w każdym meczu, a Julia w każdej walce. Jesteśmy z was dumni i dziękujemy za wszystkie emocje, których dostarczacie. Witamy w domu
– powiedziała Jędrzejczak.
– Jestem megaszczęśliwa, że trzymaliście za nas kciuki i tu się pojawiliście
– podkreśliła Szeremeta.
W sumie trzema lotami w poniedziałek do kraju powróci około setka osób, w tym pracownicy obsługi.
– Jesteście fantastyczni, grać dla was to czysta przyjemność, to honor. Spełniliśmy swoje, ale mam nadzieję, że też i wasze takie malutkie marzenie, aby zobaczyć drużynę na podium olimpijskim
– powiedział kapitan siatkarskiej drużyny Bartosz Kurek.
Zarówno siatkarze, jak i Szeremeta na podium stawali w sobotę. Drużyna trenera Nikoli Grbica w finale przegrała z Francją 0:3, a rywalizująca w kategorii 57 kg pięściarka w walce o złoto uległa reprezentantce Tajwanu Yu Ting Lin.
– Po takim finale jest cały czas ogień w tej ekipie. Jeżeli moglibyśmy jutro zagrać znów, to zagralibyśmy lepiej
– dodał Kurek.
Reprezentacja Polski na igrzyska w Paryżu liczyła 211 osób w 22 dyscyplinach. Wywalczyli 10 medali – jeden złoty, cztery srebrne i pięć brązowych – co dało 42. miejsce w klasyfikacji.
Na najwyższym stopniu podium stanęła jedynie Aleksandra Mirosław we wspinaczce sportowej na czas. Ona do kraju wróciła w nocy z soboty na niedzielę na pokładzie prezydenckiego samolotu wraz z Andrzejem Dudą.
smutku, niż szczęścia.
W Paryżu pierwsze biało-czerwone łzy były szczęśliwe, bowiem o ogromnym wzruszeniu mówiła pierwsza medalistka Klaudia Zwolińska, która została wicemistrzynią olimpijską w slalomie K1 w kajakarstwie górskim.
– Pogadam z wami i coś ze mnie zejdzie. Wcześniej sobie popłakałam. Świętować mogę po igrzyskach, bo tutaj jestem mocno zapracowana
– mówiła do dziennikarzy o ogromnych emocjach, które przeżywała po odniesieniu największego sukcesu w dotychczasowej karierze.
Ogromna euforia towarzyszyła drużynie szpadzistek, które po dramatycznej walce zdobyły brąz, medal numer 300 w polskiej historii. Po decydującym trafieniu Aleksandry Jareckiej nie brakowało łez ani u niej, ani u koleżanek z zespołu, bo każda z nich musiała wiele poświęcić, by znaleźć się w Paryżu.
Martyna Swatowska-Wenglarczyk przyznała, że ten medal jest dla niej „spełnieniem szermierczych marzeń” i że wiele lat walczyła o to, aby „znaleźć się w tym miejscu, w którym jest”.
We francuskiej stolicy dominowały jednak łzy smutku i niespełnionych marzeń. Tak było w przypadku liderki światowego rankingu tenisistek Igi Świątek po porażce w półfinale gry pojedynczej z późniejszą mistrzynią olimpijską, Chinką Qinwen Zheng. Polka nie była w stanie powstrzymać płaczu i nie udzielała wywiadów po przegranej. Dzień później wygrała mecz o brąz i przyznała, że porażka w półfinale była najboleśniejszą w jej karierze.
– Medal to spełnienie marzeń, ale przede wszystkim jestem jednak dumna z siebie, że po wczoraj byłam w stanie wyjść i po prostu cieszyć się grą w tenisa, bo przegrana w półfinale to była najbardziej bolesna porażka w mojej karierze
– przyznała 23-letnia Świątek, która była największą faworytką olimpijskiego turnieju nie tylko ze względu na pozycję liderki rankingu, ale także dlatego, że rozgrywki odbywały się na jej ulubionych kortach im. Rolanda Garrosa.
– Szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy tak płakałam, może po porażce w Australian Open, po wygraniu po raz pierwszy French Open. Wtedy płakałam praktycznie przez trzy dni. Myślę, że gdybym dzisiaj nie grała, to pewnie płakałabym przez tydzień
– dodała raszynianka.
Zapłakana rywalizację w Paryżu zakończyła zapaśniczka Wiktoria Chołuj po przegranej w repasażu, którego stawką była walka o brązowy medal.
– Jestem 22. w rankingu. Nikt na mnie nie stawiał, nie uważał, że coś wywalczę na igrzyskach. Turczynka jest bardziej doświadczona, to dwukrotna mistrzyni świata, a ja jej postawiłam trudne warunki. Za rok albo dwa mam nadzieję, że to ona będzie musiała mnie gonić
– podkreśliła zapłakana zapaśniczka w strefie wywiadów tuż po porażce.
– Będę dalej trenować, marzyć o medalu. Dzisiaj będzie ciężko pogodzić się z tą przegraną, bo bliska była ta walka
– dodała Chołuj.
Rozczarowali szczególnie polscy pływacy, którzy zapowiadali walkę w stolicy Francji o pierwszy medal w tej dyscyplinie od 2004 roku i sukcesu Otylii Jędrzejczak. Nie udało się, a co więcej – tylko dwóch biało-czerwonych wystąpiło w finale. Porażkę wyjątkowo przeżyła największa nadzieja, piąta na 50 m st. dowolnym Katarzyna Wasick. Były to piąte igrzyska w jej karierze i druga z rzędu piąta pozycja.
– Piąte miejsce w finale, z tego też trzeba się cieszyć. Nie sądziłam, że po Tokio mogę kontynuować karierę przez trzy lata. Znowu jestem na piątym miejscu. Może Bóg da mi jeszcze siłę, żeby spotkać się z wami za cztery lata
– powiedziała Polka łamiącym się głosem, po czym się rozpłakała i poszła do szatni.
Płakały także siatkarki, które odpadły w ćwierćfinale po przegranej 0:3 z Amerykankami, późniejszymi wicemistrzyniami olimpijskimi, chociaż dla nich już sam awans do fazy pucharowej był sukcesem. Wystąpiły na igrzyskach po raz pierwszy od 2008 roku.
– Zapamiętamy to na całe życie, chciałybyśmy zapamiętać inaczej, ale taki jest sport
– powiedziała Agnieszka Korneluk w strefie wywiadów, po czym rozpłakała się.
W drugiej części olimpijskiej rywalizacji pojawiło się jednak więcej pozytywnych łez. Dwukrotnie w wykonaniu siatkarzy, najpierw po zwycięstwie nad Słowenią 3:1 i przełamaniu „klątwy ćwierćfinału”, a następnie po dramatycznej wygranej 3:2 z Amerykanami w półfinale. Biało-czerwoni finalnie zostali wicemistrzami olimpijskimi, wywalczyli jednak pierwszy medal tej imprezy od 1976 roku.
– Radość i wzruszenie są wielkie, bo to spotkanie znaczyło dla nas wiele. Wszyscy wiemy, z jakim stresem i z jakimi oczekiwaniami wiązał się ten mecz. Myślę, że po łzach w naszych oczach widać, jak ważne to było dla nas
– zauważył Aleksander Śliwka po ćwierćfinale.
– Zrobiliśmy coś wielkiego. To jest niewątpliwe i nie będziemy udawać, że nas to nie obchodzi. Turniej się oczywiście nie skończył, chociaż już zapewniliśmy sobie medal na najważniejszej imprezie dla każdego sportowca i to jest coś wielkiego
– przyznał natomiast Jakub Kochanowski po półfinale.
Najwięcej łez być może dostarczył jednak finał rywalizacji kobiet we wspinaczce sportowej na czas, bowiem wtedy po raz pierwszy – i jak się później okazało ostatni – kibice biało-czerwonych mogli w Paryżu usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Na najwyższym stopniu podium stanęła Aleksandra Mirosław, natomiast brąz wywalczyła Aleksandra Kałucka.
– Czułam ogromną dumę, ogromną radość. To jest taki moment, kiedy marzenia się spełniają
– przyznała Mirosław, która odbierając złoty medal nie ukrywała na podium wzruszenia.
Łzy było widać także w oczach brązowej medalistki. Najwięcej było ich tuż po biegu o brąz, gdy zjeżdżając na linie zakrywała twarz rękoma.
– Czułam dumę, że to zrobiłam. Nie wiem, czułam wszystko
– przyznała Kałucka po dekoracji.
Rywalizacja olimpijska zakończyła się w niedzielę. W stolicy Francji odbędą się jeszcze igrzyska paralimpijskie – kolejnych emocji polskim kibicom i samym sobie dostarczy 84 reprezentantów Polski w dniach 28 sierpnia – 8 września.
Dalsza część tekstu pod polecanymi artykułami
Igrzyska Olimpijskie 2024:
PKOl zapowiedział pozew do sądu przeciw ministrowi sportu
Przedstawiciele PKOl zapowiedzieli złożenie do sądu pozwu przeciw ministrowi sportu i turystyki Sławomirowi Nitrasowi jako osobie, która przyczyniła się do pogorszenia...
Czytaj więcejPremier spotkał się z polskimi medalistami olimpijskimi i pogratulował im osiągnięć
Premier Donald Tusk przyjął w poniedziałek w swojej kancelarii polskich medalistów olimpijskich i pogratulował im osiągnięć. „Dziękujemy za sportowe emocje, trzymające w napięciu do samego końca. Gratulujemy” – podkreśliła KPRM.
W poniedziałek (12 sierpnia) do kraju wróciła grupa polskich olimpijczyków, na czele z siatkarzami. Srebrni medaliści wraz z trenerem Nikolą Grbicem skorzystali z zaproszenia i bezpośrednio z lotniska Okęcie udali się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Z polskich medalistów w spotkaniu wzięła udział także mistrzyni we wspinaczce sportowej Aleksandra Mirosław oraz wicemistrzynie – kajakarka górska Klaudia Zwolińska i pięściarka Julia Szeremeta.
Premier Tusk podczas spotkania gratulował medalistom osiągnięć, dopytywał też o problemy związane z ich dyscyplinami. Z kolei obecny na spotkaniu minister sportu i turystyki Sławomir Nitras zwracając się do olimpijczyków stwierdził, że „w pewnym stopniu uratowali te igrzyska”.
Po spotkaniu na stronie KPRM na platformie X pojawiło się sporo zdjęć z polskimi olimpijczykami.
– Dziękujemy za sportowe emocje, trzymające w napięciu do samego końca. Gratulujemy!
– podkreśliła kancelaria premiera.
– Z naszymi bohaterkami i bohaterami. Wszyscy są z Was bardzo dumni!
– napisał premier Tusk na swoim profilu na X, dodając zdjęcie z medalistami.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Dziękujemy za sportowe emocje, trzymające w napięciu do samego końca ?????? Gratulujemy! pic.twitter.com/JtCGRQqVW2
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 12, 2024
Reprezentacja Polski na igrzyskach w Paryżu liczyła 211 osób w 22 dyscyplinach. Wywalczyli 10 medali – jeden złoty, cztery srebrne i pięć brązowych – co dało 42. miejsce w klasyfikacji. Osiem krążków z tej puli zdobyły kobiety.
Paryż – 10 polskich medali
Daria Pikulik została w Paryżu wicemistrzynią olimpijską w kolarskiej konkurencji omnium na torze. To 10. medal biało-czerwonych w kończącej się w niedzielę imprezie w stolicy Francji.
Jedyną polską mistrzynią olimpijską w Paryżu została Aleksandra Mirosław, która triumfowała we wspinaczce sportowej na czas. Trzecia w tej samej konkurencji była Aleksandra Kałucka.
Poza Pikulik srebrne medale wywalczyli kajakarka górska Klaudia Zwolińska w konkurencji K1, zespół siatkarzy oraz pięściarka Julia Szeremeta w kat. 57 kg.
Ponadto miejsca na najniższym stopniu stopniu podium wywalczyli: drużyna szpadzistek, czwórka podwójna wioślarzy, tenisistka Iga Świątek i Natalia Kaczmarek w biegu na 400 m.
Polskie medale Igrzysk XXXIII Olimpiady w Paryżu:
ZŁOTY
– Aleksandra Mirosław – wspinaczka sportowa na czas
SREBRNE
– Klaudia Zwolińska – kajakarstwo górskie, K1
– drużyna mężczyzn w siatkówce
– Julia Szeremeta – boks, 57 kg
– Daria Pikulik – kolarstwo torowe, omnium
BRĄZOWE
– Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Renata Knapik-Miazga, Aleksandra Jarecka, Alicja Klasik
– szermierka, szpada drużynowo
– Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski, Fabian Barański – wioślarstwo,
czwórka podwójna
– Iga Świątek – tenis ziemny
– Aleksandra Kałucka – wspinaczka sportowa na czas
– Natalia Kaczmarek – lekkoatletyka, bieg na 400 m
Igrzyska Olimpijskie 2024:
PKOl zapowiedział pozew do sądu przeciw ministrowi sportu
Przedstawiciele PKOl zapowiedzieli złożenie do sądu pozwu przeciw ministrowi sportu i turystyki Sławomirowi Nitrasowi jako osobie, która przyczyniła się do pogorszenia...
Czytaj więcej