- Mija sto dni od powołania rządu Donalda Tuska, gabinet jako pierwszy w historii powstał w tzw. drugim kroku konstytucyjnym. „Mogę przysiąc, że mój rząd dochowa wierności konstytucji, będziemy przestrzegać wszystkich praw” – zadeklarował w grudniu Tusk, który trzeci raz został premierem.
- Większość ze 100 konkretów jest w jakiejś fazie realizacji, gwarantuję, że z każdym tygodniem i miesiącem zmiany będą postępowały szybciej, ale działamy w warunkach zabetonowania państwa przez PiS – powiedział we wtorek premier Donald Tusk.
Tusk: większość ze 100 konkretów jest w jakiejś fazie realizacji
W najbliższych dniach upłynie pierwszych sto dni rządu Tuska. Dziennikarze pytali go na konferencji prasowej (19 marca), dlaczego tylko kilka z zapowiedzianych 100 konkretów na sto dni rządu zostało zrealizowanych i co by powiedział wyborcom. Tusk podkreślił, że to wyborcy będą oceniali skuteczność i pierwsze sto dni rządu.
– Przez te pierwsze sto dni udało się uzyskać wiele rzeczy, o których bardzo wielu sądziło, że są w ogóle nie do zrealizowania
– powiedział premier.
– Ja jestem człowiek taki czasami niecierpliwy, zawsze bym chciał szybciej, dalej, wyżej (…). Okoliczności czasami uczą mnie pokory, ale w tej sprawie nie będę pokorny, będziemy dalej robić wszystko, żeby wszystkie zobowiązania wypełnić
– powiedział szef rządu.
Odpowiedział, że ma trochę inną kalkulację zrealizowanych konkretów niż ta podana przez dziennikarzy.
– Ona też nie jest dla mnie powodem do satysfakcji, ale większość ze stu konkretów jest w jakiejś fazie realizacji. I ja też nie chciałbym i nie będę odpowiadał np. za poglądy polityków inne niż moje w sprawie legalnej i bezpiecznej aborcji
– powiedział Tusk.
– Jeśli z czegoś chciałbym się wytłumaczyć, to z tego, że nie udało się przekonać wystraczająco dużej liczby wyborców 15 października, tak żeby dostać wszystkie instrumenty do ręki
– powiedział Tusk wskazując, że nie wszystko zależy od Koalicji Obywatelskiej.
Przekonywał, że wiele rzeczy, które udało się rządowi osiągnąć z ciągu ostatnich trzech miesięcy wymagało „nadzwyczajnej i niestandardowej” determinacji.
– My naprawdę działamy w warunkach (…) zabetonowania PiS-wskiego państwa w sposób bardzo konsekwentny
– powiedział premier.
Dodał, że „aż takich szkód, jakie narobili poprzednicy nie spodziewał się”.
– Więc pewien błąd w kalkulacji na pewno popełniłem
– przyznał Tusk.
Obiecał, że „z każdym tygodniem i miesiącem te zmiany będą postępowały szybciej”.
– Gwarantuję to wam
– dodał Tusk.
Odniósł się też do krytyki jego rządu przedstawionej we wtorek przez najważniejszych polityków PiS.
– Chcę powiedzieć, że kiedy słyszę takie słowa: „królowie kłamstwa”, w ustach panów (prezesa PiS, Jarosława) Kaczyńskiego czy (szefa klubu PiS, Mariusza) Błaszczaka, kiedy widzę stojącego obok pana (b. premiera Mateusza) Morawieckiego, który komuś zarzuca kłamstwo, to nic innego do głowy mi nie przychodzi, tylko jedno stwierdzenie – że mieliśmy do czynienia przez 8 lat ze sługami kłamstwa oraz korupcji. W skrócie byłby SKOK, akurat tak przypadkowo. A mówimy o skoku na wielką kasę, całej tej ekipy tam zgromadzonej
– powiedział Tusk.
– Jednym z naszych zobowiązań na 100 dni było rozliczenie tego bezwstydnego złodziejstwa, jakiego byliśmy świadkami, chociaż nie wszyscy dostrzegali, w jakiej skali to złodziejstwo się odbywało. Ale każdy dzień i każdy następny dzień w tym i przyszłym tygodniu także pokaże państwu skalę nie tylko pazerności, ale też bezwstydu tej ekipy, która dzisiaj ma czelność formułowania takich epitetów pod adresem moim i moich współpracowników
– stwierdził szef rządu.
Ocenił, że obecny rząd przez trzy miesiące zrobił „więcej niż jakikolwiek rząd wcześniej w historii RP” w warunkach trudniejszych niż inne rządy przed nimi.
Premier ocenił, że zwłoka w powołaniu jego rządu była spowodowana „wyłącznie chęcią i potrzebą zabezpieczenia własnych, egoistycznych, finansowych, czasami wręcz brudnych interesów”.
– Po to był ten słynny dwutygodniowy rząd Morawieckiego, ta zwłoka zafundowana Polsce przez prezydenta Andrzeja Dudę
– ocenił.
Premier mówił też, iż są obrazy, które zostaną w pamięci Polaków na zawsze.
– Bijatyki pod Sejmem, awantury w Sejmie, blokowanie przez prezydenta z różnych powodów, a często bez powodu różnych ustaw, organizowanie manifestacji, podpinanie się, a następnie rozpalanie manifestacji rolniczych, w tym blokowanie granic
– wymieniał.
Według niego, PiS robił wszystko, aby rządowi nie udało się nic przez ostatnie trzy miesiące, a i tak udało mu się zrobić bardzo dużo.
Marszałek Sejmu o 100 dniach rządu
Po trzech miesiącach jesteśmy na kursie i ścieżce, obietnice są realizowane – zapewnia lider Polski 2050, marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W tym tygodniu przypada 100 dni pracy rządu, którego premierem jest Donald Tusk.
Szymon Hołownia, pytany o stan realizacji obietnic przedwyborczych, powiedział, że Polska 2050 mówiła w kampanii o 12 konkretach na 4 lata. Dodał, że udało się sporo z tych postulatów zrealizować. Wymienił między innymi kwestię finansowania in-vitro z budżetu państwa, podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej.
W tym tygodniu mija termin realizacji „stu konkretów na sto dni”, obiecanych przed Donalda Tuska w kampanii wyborczej. Do tej pory rząd w pełni zrealizował ich 12, a 10 częściowo. To między innymi przywrócenie finansowania in vitro z budżetu państwa, uzyskanie pieniędzy z funduszy unijnych czy powołanie ministerstwa przemysłu na Śląsku. Nie zrealizowano natomiast takich postulatów jak między innymi podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tysięcy złotych, wprowadzenie legalnej aborcji do 12 tygodnia ciąży czy powrót do ryczałtowego sposobu rozliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Mariusz Witczak o 100 konkretach
Poseł Koalicji Obywatelskiej Mariusz Witczak mówi, że 100 konkretów nie uda się zrealizować w 100 dni. Winą za to obarczył koalicyjny układ i prezydenta.
100 dni obecnego rządu minie w najbliższy weekend. Na stronie 100konkretow.pl KO ogłosiła przed wyborami 100 spraw, które zamierza załatwić przez pierwsze 100 dni rządów. Z wyliczeń wynika, że na razie udało się zrealizować kilka.
Poseł Witczak mówił w radiowej Jedynce, że tamte zapowiedzi nie uwzględniały układu koalicyjnego:
Jako przykład „konkretu”, którego nie udaje się zrealizować w układzie koalicyjnym, Mariusz Witczak podał podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Nie zgadza się na to Lewica – mówił poseł KO.
Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty o postulatach koalicji i 100 dniach rządu
Wicemarszałek Sejmu z Lewicy Włodzimierz Czarzasty na spotkaniu w Szczecinie (17 marca) dotyczącym samorządów nawiązał do zbliżającej się rocznicy działań nowej ekipy rządzącej, do stu dni rządu. Podkreślił, że mimo wielości środowisk, które tworzą koalicję 15 października, obecny rząd radzi sobie całkiem dobrze:
Wicemarszałek dodał, że Lewica nie odpowiada za sto konkretów, o których mówił premier Donald Tusk, bo to są konkrety Koalicji. Lewica odpowiada za swoje wyborcze postulaty, które – jak przypomniał wicemarszałek – są stopniowo realizowane. Wspomniał tu między innymi o rencie wdowiej, emeryturach socjalnych oraz stażowych.
Włodzimierz Czarzasty nawiązał też do aborcji i decyzji marszałka Szymona Hołowni, który przesunął termin prac nad czterema projektami w tej sprawie na 11 kwietnia. Według lewicowego polityka takie decyzje to odsuwanie działań, które mają wzmocnić prawa kobiet w Polsce. Wicemarszałek Czarzasty wyraził też przekonanie, że Szymon Hołownia niejako ucieka w referendum w sprawie aborcji, żeby potem – gdyby został prezydentem Polski – zasłaniać się jego, potencjalnie pozytywnymi dla jego przekonań, wynikami.
PiS wniosło do Sejmu projekty ustaw dotyczące 100 konkretów na 100 dni
Prawo i Sprawiedliwość wniosło do Sejmu pakiet ośmiu ustaw. Wypełniają one część zobowiązań Koalicji Obywatelskiej z kampanii wyborczej. Chodzi o sto konkretów na pierwsze sto dni rządów. To między innymi podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych, zryczałtowany sposób naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców czy wprowadzenie tzw. świadczenia babciowego.
Posłanka PiS Marlena Maląg powiedziała, że koalicja rządowa szuka wymówek zamiast realizować to co obiecała Polakom przed wyborami. „Tymi tematami zastępczymi to wiemy, że są komisje i różne cyrki, które są odstawiane” – podkreslała była minister rodziny.
PiS domaga się, aby projekty jak najszybciej trafi pod obrady Sejmu. Na pewno nie będą procedowane na obecnym posiedzeniu. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że trafiły do izby już po posiedzeniu prezydium. Przekazał, że zostały skierowane do wstępnej analizy, Wyjaśnia, że następnie zostanie nadany im druk oraz będą podlegać standardowej procedurze.
Trzeci rząd D. Tuska, jako pierwszy w historii, powstał w tzw. drugim kroku konstytucyjnym
Po raz pierwszy Tusk stanął na czele rządu w 2007 roku, gdy Platforma Obywatelska wygrała w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Drugi raz Tusk został premierem, po kolejnej wyborczej wygranej PO w 2011 roku.
W wyborach parlamentarnych, które odbyły się 15 października ub. r., PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, co przełożyło się na 194 mandaty w Sejmie, KO – 30,70 proc. i 157 mandatów, Trzecia Droga (PSL-Polska 2050) – 14,40 proc. i 65 mandatów, Nowa Lewica – 8,61 proc. i 26 mandatów, a Konfederacja – 7,16 proc. i 18 mandatów.
Po ogłoszeniu wyników wyborów zarówno dotychczasowa opozycja z Koalicją Obywatelską na czele, jak i PiS ogłosiły sukces i swoje zwycięstwo. Szef PO Donald Tusk już podczas wieczoru wyborczego powiedział, że kończą się rządy PiS. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego podkreślali, że PiS uzyskało najwyższy wynik i wygrało wybory po raz trzeci. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że podejmie się stworzenia rządu na kolejną kadencję, choć w szeregach PiS nie brakowało głosów, że ta misja może się nie udać.
Rozgorzała też dyskusja, komu prezydent Andrzej Duda powinien powierzyć misję tworzenia rządu: czy przedstawicielowi PiS, które to ugrupowanie otrzymało najwyższe poparcie i wprowadziło najwięcej posłów, ale nie miało większości do przegłosowania wotum zaufania dla rządu, czy też KO wraz z koalicjantami. Donald Tusk zapewniał, że jest koalicja gotowa do utworzenia rządu, która ma wyraźną i stabilną większość. Dotychczas zwyczajowo prezydenci desygnowali osoby wskazane przez zwycięskie w wyborach ugrupowanie.
Tydzień po wyborach prezydent Andrzej Duda przeprowadził konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych, które wprowadziły swoją reprezentację do nowego Sejmu – najpierw z przedstawicielami KW Prawo i Sprawiedliwość, później z KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni.
Przed spotkaniem z Andrzejem Dudą, podczas wspólnego oświadczenia, liderzy Koalicji Obywatelskiej – Donald Tusk, Trzeciej Drogi – Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Nowej Lewicy – Włodzimierz Czarzasty, potwierdzili gotowość współpracy i tworzenia większości w parlamencie. „Popieramy desygnowanie Donalda Tuska i danie mu misji tworzenia rządu” – ogłosił Czarzasty.
Po konsultacjach prezydent powiedział, że „mamy dziś dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera i dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i swojego kandydata na premiera: Zjednoczoną Prawicę oraz grupę, którą tworzą: Koalicję Obywatelską, Trzecia Droga i Lewica”. Chodziło o Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska.
Dotychczasowa opozycja zarzucała prezydentowi Dudzie, że zwleka do ostatniego dnia z decyzją o zwołaniu pierwszego posiedzenia Sejmu i z decyzją, komu powierzy misję tworzenia rządu. Ówczesny prezydencki minister Marcin Przydacz odpowiadał, że kadencja Sejmu trwa cztery lata, a nie trzy lata i 11 miesięcy. Politycy dotychczasowej opozycji twierdzili, że wykorzystując terminy do maksimum prezydent chce dać PiS-owi więcej czasu na znalezienie niezbędnej większości.
Ostatecznie 13 listopada, w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji, prezydent przyjął dymisję Rady Ministrów, a następnie desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera. Dwa tygodnie później, 27 listopada prezydent zaprzysiągł Morawieckiego na Prezesa Rady Ministrów; powołał także jego nowy rząd utworzony w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym.
Od tego momentu Morawiecki miał 14 dni, aby przedstawić Sejmowi exposé z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania.
– Chcemy przez te dwa tygodnie pracować nad ustawami. Będziemy szukać koalicjanta do samego końca
– powiedział ówczesny rzecznik rządu Piotr Müller pytany, czy Morawiecki zdobędzie wymaganą większość, by rządzić kolejną kadencję.
11 grudnia Morawiecki wygłosił expose, ale Sejm w głosowaniu nie udzielił wotum zaufania jego rządowi. Inicjatywę w sprawie wyboru premiera i rządu przejął Sejm, który wybrał tego samego dnia wieczorem w ramach tzw. drugiego kroku konstytucyjnego, przewodniczącego PO Donalda Tuska na premiera.
Dzień później, 12 grudnia, Tusk wygłosił trwające ponad 2 godziny expose, w którym określił koalicję wspierającą jego rząd jako „koalicję 15 października”.
– Polska jest i będzie silnym ogniwem NATO; odzyska pozycję lidera w UE, weźmiemy udział w ochronie granic Unii – zapowiedział w expose Tusk. – Wprowadzimy 30 proc. podwyżkę dla nauczycieli, 20 proc. dla strefy budżetowej; przeprowadzimy błyskawiczny audyt w spółkach Skarbu Państwa
– mówił Tusk.
Za wyborem Tuska na premiera oraz za proponowanym przez niego składem Rady Ministrów zagłosowało 248 posłów, 201 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Tusk po głosowaniu zwrócił się m.in. do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak powiedział, każdego dnia słyszał teksty z telewizji typu „Tusk do Berlina”.
– Każdego dnia słyszałem tę płytę nagraną wiele lat temu przez Jacka Kurskiego (byłego prezesa TVP – PAP). Kiedy nagrał tę płytę, twój brat, Lech Kaczyński, powiedział do mnie, publicznie, że takiego łajdaka świat nie widział
– powiedział Tusk.
Po jego wystąpieniu posłowie odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. Potem na mównicę wyszedł Kaczyński. Zapytany przez marszałka Sejmu, w jakim trybie chce zabrać głos, odpowiedział, że „jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża”.
– Nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno: pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem
– powiedział Kaczyński, zwracając się do Tuska.
Prezydent nie był obecny w Sejmie, gdy Tusk wygłaszał expose, bo wówczas składał wizytę w Szwajcarii. Ale już kolejnego dnia, 13 grudnia, w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość powołania rządu Donalda Tuska. Prezydent Duda odebrał przysięgę od nowego premiera i członków jego gabinetu.
– Mogę tu, przed panem prezydentem przysiąc jeszcze raz, przed wszystkimi Polkami i Polakami, że mój rząd panie prezydencie dochowa wierności postanowieniom konstytucji. Przestrzegać będziemy wszystkich praw Rzeczpospolitej i naszym największym przykazaniem będzie dobro Ojczyzny i pomyślność naszych obywateli
– podkreślił premier.
Z uwagi na datę zaprzysiężenia, politycy PiS zaczęli nazywać nowy rząd „koalicją 13 grudnia” nawiązując do daty wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku.
Wicepremierem w rządzie Tuska został Krzysztof Gawkowski z Lewicy, który objął również resort cyfryzacji. Drugim wicepremierem został lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który został ministrem obrony narodowej. Jeszcze tego samego dnia, czyli 13 grudnia część nowych ministrów, np. szef MSZ Radosław Sikorski, przybyli do resortów i rozpoczęli sprawowanie obowiązków.
Tuż po zaprzysiężeniu rządu w Pałacu Prezydenckim Tusk udał się w pierwszą wizytę zagraniczną do Brukseli, gdzie wziął udział w szczycie UE–Bałkany Zachodnie oraz w posiedzeniu Rady Europejskiej. Szef rządu spotkał się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.