Po raz 14. obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Fot. gov.pl

Fot. gov.pl

1 marca po raz 14. obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jest to święto państwowe, które służy uczczeniu żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Upamiętnia tych, którzy walczyli zbrojnie przeciwko komunistycznej dyktaturze po zakończeniu II wojny światowej, zarówno żołnierzy, jak i wspierające ich osoby cywilne. Tysiące zwykłych ludzi pomagały tzw. drugiej konspiracji, często ponosząc najwyższą cenę.

Żołnierze wyklęci, nazywani też „niezłomnymi”, w latach 1944-1963 walczyli o prawo do samostanowienia polskiego społeczeństwa, stawiając zbrojny opór sowieckiej okupacji i narzuconej przez Moskwę władzy. Była to najliczniejsza antykomunistyczna konspiracja zbrojna w skali europejskiej, obejmująca teren całej Polski, w tym także utracone na rzecz Związku Sowieckiego, Kresy Wschodnie II Rzeczpospolitej. Jej żołnierzami byli między innymi generał August Fieldorf „Nil”, major Hieronim Dekutowski „Zapora”, major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” czy Danuta Siedzikówna „Inka”.

– To dzień naszej polskiej zbiorowej pamięci o ludziach, którzy podjęli walkę z narzuconym systemem komunistycznym

– mówił Polskiemu Radiu 1 marca 2022 roku wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej profesor Krzysztof Szwagrzyk:

Narodowe Święto Żołnierzy Wyklętych jest obchodzone w rocznicę stracenia przez bezpiekę, 1 marca 1951 roku, siedmiu przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na czele z podpułkownikiem Łukaszem Cieplińskim, pseudonim „Pług”. Wszyscy zostali zamordowani strzałem katyńskim w tył głowy.
Wcześniej, podczas pokazowego procesu, w październiku 1950 roku, prokurator wojskowy podpułkownik Jerzy Tramer oskarżył członków organizacji o szpiegostwo i przygotowania do wybuchu wojny:

Sfingowanemu procesowi towarzyszyła brutalna nagonka w prasie, „Trybuna Ludu” pisała o „zwykłej szajce szpiegów i morderców”. Prokurator Jerzy Tramer zarzucił Łukaszowi Cieplińskiemu działalność na rzecz wywiadów państw wrogich Związkowi Radzieckiemu i demokracji ludowej. Podpułkownik Ciepliński nie zaprzeczał swojej antykomunistycznej działalności:

W latach 1947-1950 komunistyczne władze wytoczyły kilka procesów samemu tylko kierownictwu WiN. W pierwszym z nich, rozpoczętym 4 stycznia 1947 roku w Warszawie, sądzono 10 działaczy Zrzeszenia. Wśród nich był pułkownik Jan Rzepecki, założyciel i pierwszy prezes WiN. Wyrok zapadł już 3 lutego, na krótko przed sfałszowanymi wyborami do Sejmu Ustawodawczego. Oskarżeni między innymi o dywersję, akty terroru, morderstwa oraz szpiegostwo, zostali skazani na kary więzienia lub śmierci.
Był to pierwszy z głośnych procesów pokazowych w okresie stalinizmu. Propagandowe relacje z rozpraw pojawiły się w prasie, radiu i Kronice Filmowej:

Krótko po wydaniu wyroku w tym procesie, prezydent Bolesław Bierut złagodził kary lub darował je w całości. Potem jednak niektórych z sądzonych ponownie aresztowano.
Przez lata zakłamywano historię żołnierzy wyklętych, wypaczano cel, o który walczyli, wszelkimi sposobami starano się ich wymazać ze społecznej pamięci. Wielu z nich, mimo bestialskich tortur, do końca odważnie mówiło prawdę. Major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” z Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej został skazany na śmierć i stracony w mokotowskim więzieniu 8 lutego 1951 roku. Jego towarzysze otrzymali wielokrotne kary śmierci.
Podczas procesu major Szendzielarz wziął na siebie pełną odpowiedzialność za akcje przeciwko przedstawicielom władzy ludowej i podkreślał, że działał zgodnie z rozkazami dowództwa AK:

W 2008 roku odbył się symboliczny pochówek majora Szendzielarza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, a 24 kwietnia 2016 roku, po odnalezieniu w Kwaterze na Łączce, szczątki „Łupaszki” – podczas uroczystego państwowego pogrzebu – zostały złożone w rodzinnej mogile. Major Szendzielarz został awansowany do stopnia pułkownika.

Żołnierzem niezłomnym był generał August Fieldorf „Nil”, legendarny dowódca Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej. Dowodził organizacją NIE, która stanowiła kadrową strukturę AK, przygotowaną do działań w warunkach sowieckiej okupacji. Fałszywie oskarżony przez bezpiekę o współpracę z okupantem niemieckim, po sfingowanym, jednodniowym procesie, został skazany na karę śmierci, którą wykonano 24 lutego 1953 roku.

Wyrok śmierci, który zapadł po oskarżeniu generała „Nila” o zdradę, był jedną z najbardziej okrutnych zbrodni komunistycznego reżimu – mówił w 2013 roku podpułkownik Tadeusz Bieńkowicz (zmarł w 2019), żołnierz AK na Wileńszczyźnie:

Do dziś trwają poszukiwania miejsca pochówku generała „Nila”. Prawdopodobnie jego prochy spoczywają na tzw. Łączce na Powązkach.

Według szacunków historyków w starciach z komunistyczną władzą zginęło około dziewięciu tysięcy żołnierzy wyklętych, kolejne kilka tysięcy zostało zamordowanych na podstawie wyroków komunistycznych sądów lub zmarło w więzieniach.
Za antysowiecką działalność konspiracyjną wyrok kary śmierci usłyszała Danuta Siedzikówna „Inka” oraz Feliks Selmanowicz „Zagończyk”. Oboje zostali straceni 28 sierpnia 1946 roku w więzieniu przy ulicy Kurkowej w Gdańsku. Danuta Siedzikówna była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, odtworzonej i dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Podporucznik Feliks Selmanowicz walczył w 3., 4. oraz 5. Wileńskiej Brygadzie AK.
W chwili egzekucji „Inka” miała niespełna 18 lat, „Zagończyk” – 42 lata. Tomasz Łabuszewski z Instytutu Pamięci Narodowej mówił w Polskim Radiu (2015), że mord sądowy na „Ince” był aktem zemsty:

W grypsie przesłanym z więzienia Danuta Siedzikówna napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.

Szczątki „Inki” i „Zagończyka” zostały odkryte w 2014 roku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, przez badaczy Instytutu Pamięci Narodowej. Państwowy pogrzeb Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza odbył się w 2016 roku.
Żołnierzy podziemia aresztowanych przez komunistyczne służby czekały wielogodzinne przesłuchania, bestialskie tortury, a także represje w stosunku do ich rodzin.
Kazimierz Uszyński w rozmowie z Polskim Radiem w 2016 roku wspominał:

Wśród żołnierzy podziemia byli też duchowni. Pełnili funkcje kapelanów przy oddziałach, łączników, pomagali w ukrywaniu poszukiwanych. Byli inwigilowani przez bezpiekę i represjonowani, skazywani na śmierć. W gronie kapłanów niezłomnych znaleźli się między innymi: ksiądz Rudolf Marszałek „Opoka”, związany ze zgrupowaniem Henryka Flamego „Bartka”, dowódcy partyzanckiego Narodowych Sił Zbrojnych na Śląsku Cieszyńskim, oraz ksiądz Jan Stępień – kapelan organizacji narodowych i Armii Krajowej.
Jezuita ksiądz Władysław Gurgacz współpracował z podziemiem niepodległościowym na Podkarpaciu, pełnił posługę duszpasterską, udzielał sakramentów, odprawiał msze. Namawiał do ograniczenia akcji zbrojnych. Aresztowany w 1949 roku w Krakowie, był sądzony w głośnym procesie, między innymi razem ze Stefanem Balickim i Stanisławem Szajną, żołnierzami z Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców. Księdza Gurgacza przedstawiano jako „herszta szajki złodziei i rzezimieszków”.
W nagraniach archiwalnych Polskiego Radia zachował się zapis zeznań kapłana:

Sąd skazał na śmierć księdza Władysława Gurgacza, Stefana Balickiego i Stanisława Szajnę. Wyrok wykonano we wrześniu 1949 roku, strzałem w tył głowy. Wszystkich pochowano potajemnie na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Żołnierzom antykomunistycznego podziemia pomagały tysiące osób cywilnych, niezaangażowanych bezpośrednio w walkę. To one zapewniały partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność, narażając siebie i swoje rodziny na represje ze strony władz. By skłonić „wyklętych” do zaprzestania walki, komuniści rabowali i palili ich rodzinne gospodarstwa, a wobec bliskich stosowali szykany i aresztowania.
W 2018 roku, podczas konferencji w Sejmie zatytułowanej „Żołnierze Wyklęci – świadectwa”, pułkownik Leszek Mroczkowski (zmarł w 2021), żołnierz WiN, przypomniał, że walka nie byłaby możliwa bez pomocy społeczeństwa:

Liczbę członków wszystkich organizacji i grup tzw. drugiej konspiracji szacuje się na 120-180 tysięcy osób. Niemal połowa z nich wywodziła się z Armii Krajowej, od 30 do 40 tysięcy było związanych ze środowiskiem narodowym, podobna liczba walczyła w lokalnych grupach. Kilkanaście tysięcy osób zginęło w starciach z komunistyczną władzą, zostało zamordowanych na podstawie wyroków sądów lub zmarło w więzieniach.
Do tych liczb trzeba dodać kilkaset tysięcy ludzi, którzy nieśli pomoc, dawali schronienie i wyżywienie oraz około 20 tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych, sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi zaangażowanych w działania drugiej konspiracji.
„Podziemie niepodległościowe łączyło różne nurty polityczne” – podkreślił (2021) doktor Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego oddziału IPN:

Ostatni z żołnierzy wyklętych – wachmistrz Józef Franczak „Laluś”, z oddziału kapitana Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, zginął 18 lat po II wojnie światowej, 21 października 1963 roku, w obławie w Lubelskiem.
Jeszcze w latach 60. XX wieku wielu członków podziemia nadal przebywało w więzieniach. Andrzej Kiszka „Dąb” (zmarł w 2017) z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, skazany w latach 50. na karę dożywotniego więzienia, zamienioną na 15 lat, został zwolniony w sierpniu 1971 roku, za rządów Edwarda Gierka.
W kwaterze „Ł”, czyli Na Łączce, na warszawskich Powązkach, gdzie od połowy 1948 roku potajemnie chowano ciała pomordowanych w więzieniu na Rakowieckiej, w 2015 roku powstał Panteon – Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych.

Młodzież szkolna bierze udział w biegu „Wilczym tropem”

Uczniowie z około 450 szkół w całej Polsce biorą udział w XII Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Wilczym tropem”. 

Rzecznik projektu Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Wilczym tropem” Barbara Konarska wyjaśnia, że uczniowie biorący udział w tym wydarzeniu chcą upamiętnić w ten sposób bohaterów walki o niepodległość.

Główny XII Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Wilczym tropem” zaplanowano na niedzielę, ma się odbywać w ponad 300 miejscach w Polsce i na świecie, a do uczestnictwa w tych symbolicznych zawodach zapisało się 100 tysięcy osób. W tym roku uczestnicy biegu będą mieli na koszulkach nadrukowane twarze powstańców warszawskich, którzy po zakończeniu II wojny światowej po 1945 roku włączyli się w działania podziemia antykomunistycznego.

Exit mobile version