“Jesteśmy skazani na nielegalnych imigrantów. Przybędą ich do Europy miliony.” – usłyszałem w jednym z publicystycznych programów.
Jak łatwo przewidzieć, w konsekwencji nasze bezpieczeństwo jakie znamy upadnie, służby będą niewydolne, przestępczość będzie narastać a w miastach powstaną getta. I żadne dokumenty komisji, parlamentu czy rady nie będą w stanie tego zmienić. Czyli wyjścia nie ma i alternatywy brak. Można się rozejść.
Bo każde życie jest cenne
„Każde życie jest cenne” – mówią sprawcy krwawej wojny, którzy jeszcze dwa pokolenia temu życie niewinnym bez opamiętania odbierali w imię zabójczej utopii. Utopii, kosztów realizacji której, nie kwapią się Polsce zrekompensować w sposób transparentny, ani zgodny z prawem międzynarodowym. Podobno zrzekliśmy się w ramach gestu pojednania, gdzieś między przystawką, a pierwszym daniem.
A zatem – każde życie nielegalnego migranta na Morzu Śródziemnym – tak! 6 milionów istnień obywateli polskich – nie ma o czym mówić.
To tyle opozycja (na grubo) i to tyle Niemcy na temat „rozwiązania problemu” nielegalnej migracji do (chwilowo wciąż jeszcze) „lepszego europejskiego świata”.
Mało (prawie nic) za to o potrzebie ochrony zewnętrznych granic Unii. Są jakieś – skazane na porażkę w gruncie rzeczy – negocjacje z państwami Afryki, ale dopóki przemyt ludzi będzie się opłacał, będzie kwitł. Póki to jednak niezweryfikowana przyszłość, można chwalić się podejmowaniem „intensywnych działań w celu zapobieżenia…”.
Tymczasem Komisja Europejska robi właśnie wiele, aby się handel żywym imigranckim towarem się opłacał. W oficjalnych dokumentach KE mówi wprost i to już na wstępie, po co jest pakt migracyjny:
„Nowy system ma zapewnić pewność, jasność i godne warunki osobom przybywającym do UE”.
– czytamy na stronie najtransparetniejszego ze wszystkich ciał jakie zrodziła ludzkość.
A co z mieszkańcami starego kontynentu zapyta ktoś, jak autor nierozgarnięty? Co z bezpieczeństwem naszych żon, dzieci, wnuków? Czy nie “każde życie jest cenne”? Czy UE nie powstała czasem po to, aby zapewnieć Europejczykom (czy jak kto woli, Europejkom i Europejczykom) bezpieczeństwo?
Nierówne prawa obywateli Polski w pierwszych latach członkostwa w UE
Nikt już przy tym nie chce pamiętać, że nawet będąc w UE (w tym „lepszym świecie”) Polacy nie mogli przez wiele lat legalnie pracować, ani prowadzić działalności gospodarczej np. w Niemczech. Batalia o okresy przejściowe trwała długo i były one przedłużane. Nasza swoboda przemieszczania kosztowała i kosztuje naszą gospodarkę i demografię bardzo wiele. Czy dziś mamy jako Polacy równe prawa w Unii? Może warto zapytać o to piłkarzy, działaczy i kibiców Legii, którzy byli w Holandii?
Rozsmarujmy problem po Europie – my i tak dłużej wytrzymamy
Próżno szukać w dokumentach UE czegoś o tym, kto będzie decydował ilu, kto będzie decydował którzy konkretnie będą przesiedleni w ramach “obowiązkowej solidarności”, jak państwa docelowe mają zatrzymać u siebie ludzi korzystających z “dobrodziejstw” mechanizmów UE.
Tak samo jak 80 lat temu Niemcy w swej bucie sprowadzają ludzi tylko li do tabelki (współcześnie w Excelu) i systemu raportowania – ważą istnienia i rozdzielają głowy. Wtedy realizowali utopię swojego wodza – a dziś próbując być może odkupić te winy, ściągają na Europę nie mniejsze zło od komór gazowych. Codzienną niepewność, niebezpieczeństwo i chaos.
W wielu głowach się pytanie – czy oni tego nie widzą? Czy ludzie, których nazywamy “europejską elitą” są odklejeni od swoich społeczeństw już na tyle, że nie są w stanie przewidzieć skutków swoich decyzji?
A co, jeśli widzą, ale liczą na to, że z owym chaosem poradzą sobie mimo wszystko i tak najlepiej, bo przecież są najwspanialszą nacją jaka stąpała kiedykolwiek po ziemi?
Buta Niemiec i niemieckich akolitów, to poczucie wyższości i przekonanie o swej roli niekwestionowanego hegemona doprowadziły już w historii do wielu tragedii. Ta pycha, choć dziś podszyta fałszywym humanitaryzmem, wciąż jest obecna. I wciąż ma potencjał niszczący.
Choć sprawy zaszły już bardzo daleko, a wiele z nich jest już (chyba) nieodwracalnych, nie jest jeszcze za późno aby zapobiec temu w Polsce. Na pewno jednak nigdy nie wolno temu biernie i milcząco się przyglądać.