Wydaje się, że trudno o lepszą okazję do przypomnienia fundamentalnych zagadnień zarówno aksjologicznych, społecznych, kulturowych jak i prawno-ustrojowych, niż Narodowe Święto Niepodległości, które dziś w Polsce i nie tylko, będzie z całą pewnością obchodzone uroczyście i na wiele sposobów. Oczywiście uroczyste oprawy przeróżnych akademii, marszów wszelakich, ze szczególnym uwzględnieniem warszawskiego (acz ogólnopolskiego przecież) 14. Marszu Niepodległości, koncertów m.in. pieśni patriotycznych, okolicznościowych przemówień i apeli, audycji i programów oraz wszelkiego typu społecznej odświętnej aktywności spontanicznej (skutkującej choćby tylko oflagowaniem) i zorganizowanej w 105. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, są rzeczą i oczywistą, i naturalną zgoła.
Natomiast wszelkie formy myślenia opartego o solidną wiedzę historyczną, patriotycznego i propaństwowego muszą znaleźć dla siebie odpowiednią formę i treść zarówno od święta jak i na co dzień. Piszę te słowa z głębokim przekonaniem jak i gorzką dość świadomością, że aktualna rzeczywistość społeczna w Polsce, szczególnie wśród młodych obywateli, z wolna traci kontakt z fundamentalnym myśleniem tak o Ojczyźnie jak i innych patriotycznie motywowanych imponderabiliach. Pojęcia takie jak racja stanu, suwerenność, sprawiedliwość, ład społeczny, czy (nomen, omen) praworządność, że o patriotyzmie i szacunku do tradycji i historii nie wspomnę są im wręcz obce, a przynajmniej obojętne. Wydaję się, że w szczególności młodzi, nawet jeśli podchwytują niektóre z tych pojęć hasłowo, to nie rozumieją znaczenia i fundamentalnej istoty tych spraw. I nie chodzi wyłącznie o ostatnie wybory.
Czas więc na przykład drastyczny dość, ale wymowny nad wyraz, bowiem nienawistna histeria z jaką rzucono się zwalczać podręcznik do Historii i Teraźniejszości autorstwa prof. Roszkowskiego (a jest już zapowiedź likwidacji przedmiotu!) budzi skojarzenia z niegdysiejszym pytaniem Jaruzelskiego: „jeśli pułkownik Kukliński nie jest zdrajcą, to kim my jesteśmy?” Zatem jeśli treść owego podręcznika uznać za prawdę to kim byli tzw. władcy PRL-u i kim są ich „następcy” w III RP? Kult niewiedzy historycznej wraz z zacieraniem znaczeń podstawowych pojęć i ich moralnych odniesień, ochoczo i nie bez interesu wspierany przez tzw. „wolne” media, to dziś wszak owa smutna, codzienna rzeczywistość. Nota bene o wolności (dowolności i swawoli), ze szczególnym uwzględnieniem wolności słowa i związanych z tym patologii dotykających nas na co dzień i od święta warto wspomnieć oddzielnie, co niniejszym obiecuję uczynić za czas jakiś.
Natomiast dziś tytułem podsumowania, a może nawet swoistej puenty chcę Państwu przedstawić krótki cytat dotyczący historii i korzeni III RP, na który natrafiłem przypadkiem na twitterowym koncie*. Całość zawiera bowiem zdroworozsądkowe konstatacje obecne w mojej felietonistyce nie od dzisiaj: „Każdy Polak słyszał o upadku komuny, Wałęsie, okrągłym stole itp. Ale co naprawdę wydarzyło się w 1989 roku? Nie pytam o opinie, tylko o fakty. Komuniści zrozumieli swoje grzechy, dobrodusznie postanowili ustąpić, przyznali się do swoich win, publicznie wyparli się marksizmu, potępili go i zostali piewcami wolności, uczciwości, demokracji i niepodległej Polski? …”Polecam zatem całość otwierającą oczy.
*@ Projekt_ RAZRAZ
Alicja z Pixabay” target=”_blank” rel=”noopener”>fot.Pixabay