Rząd Donalda Tuska przegrywa pierwszą batalię o media publiczne. W poniedziałek referendarze sądowi odmówili wpisu do rejestru spółek likwidatorów Polskiego Radia i TVP. Jako powody wskazali to, iż istnienie spółek mediów publicznych jest zagwarantowane ustawowo, co oznacza, że nie można postawić ich w stan likwidacji na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych.
Ministerstwo Kultury od razu zapowiedziało, że chce zaskarżyć decyzję. Bartłomiej Sienkiewicz zasugerował, że działania referendarzy mogą być motywowane politycznie.
„11 sądów wpisało likwidację państwowych spółek medialnych (tu chodzi o rozgłośnie regionalne – takie jak Radio Zachód – red.), a jeden sąd w Warszawie odmówił. Czy dlatego, że na czele tego sądu jest ktoś mianowany przez sędziego Piebiaka od Ziobry? Tego nie wiem, ale wiem, że w świetle prawa obecni likwidatorzy są legalni” – stwierdził szef resortu w mediach społecznościowych.
„Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że prawomocne orzeczenie dotyczące tego, czy TVP i PR są w stanie likwidacji, może zapaść nawet za dwa lata. „Do tego czasu spółkami zarządzają likwidatorzy wskazani przez ministra kultury” – czytamy na łamach „DGP”.
Tymczasem dzisiejsza „Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że media publiczne nie są tylko problemem premiera Donalda Tuska, a twarzą zmian nie powinien być jedynie Bartłomiej Sienkiewicz. „Rządzi koalicja złożona z KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Dwie ostatnie formacje umywają ręce od zmian, choć chcą partycypować w nowym ładzie medialnym” – czytamy w gazecie.
Czy nowy rząd będzie negować decyzje sądu, jeśli te nie będą się mu podobać? Czy będziemy obserwować podważanie składów personalnych tych sądów, które ogłaszają wyroki nie po myśli nowej władzy?
Pyta Łukasz Brodzik
Od godz. 12:10 czekamy na Państwa telefony: 68 324 22 55 i 801 327 462 oraz na komentarze.