Chaos kontrolowany?

Chaos kontrolowany? Radio Zachód - Lubuskie

Mijająca z wolna pierwsza dekada grudnia, nie po raz pierwszy zresztą, przywodzi na myśl z pozoru rozbieżne perspektywy obywateli i polityków. Nie jest wszak tajemnicą, że dla wielu Polaków to czas Adwentu, wszelakich przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, nie tylko duchowych, ale też zakupów, prezentów oraz tradycyjnych spotkań przy wigilijnym stole.
Będzie również w następnym tygodniu czas na rocznicowe wspomnienia i refleksje na temat tragicznych „Grudniów” na Wybrzeżu (53 i 42 lata) i ich ofiar. Wciąż przecież nie do końca rozliczonych komunistycznych zbrodni na Narodzie Polskim, a to już sprawa z pogranicza poczucia tożsamości i sprawiedliwości oraz narodowego sumienia, które powinno dotyczyć również polityków. Refleksyjną ocenę jak to się ma do zapisu w tzw. umowie koalicyjnej przywrócenia wysokich emerytur byłym funkcjonariuszom SB (wraz z odszkodowaniami !) pozostawiam Państwu.

Jakkolwiek można się zżymać zarówno na aktualne wciąż sejmowe awantury, jak i przedziwne polityczne wolty wzmacniane przez różnej maści medialne „ałtorytety” prawnicze (w szczególności konstytucyjne!), gospodarcze, społeczne i polityczne, które wybuchają bez przerwy i na ogół nie bez przyczyny, ale też oczekiwanych skutków. Nie będę tu Państwa zanudzał przywoływaniem aferalnych politycznych aktualności z wielowątkową „wrzutką” w postaci sławetnej „ustawy wiatrakowej” na czele oraz powoływaniem w pierwszej kolejności nie ustalonej jeszcze liczby …komisji śledczych, co niechybnie doprowadzi do sejmowej autokompromitacji.

Choć już np. szykowanie Trybunału Stanu dla szefa NBP prof. Adama Glapińskiego grozi kompromitacją międzynarodową, a spektakularne obniżenie wartości Orlenu (o ok 5,5 mld zł) na skutek niekontrolowanego (sic!) przecieku informacji o finansowaniu przez będący w znakomitej kondycji koncern zamrożenia cen energii … pachnie kryminałem, albo przygotowaniem do zapowiadanej wszak prywatyzacji, metodą znaną z lat 90. ubw. określaną nie eufemistycznie zgoła jako „złodziejską”.

Jeśli więc dziś wspominam o tych rozbieżnych perspektywach wobec rzeczywistości polityków i obywateli to głównie po to żeby Państwa sprowokować do ogólniejszych refleksji, które powinny być konsekwencją wzięcia na siebie odpowiedzialności za owe polityczne harce naszych wybrańców.

Pewnie Państwo zauważyli, że używam tego funkcjonalnego określenia (wybrańcy) często i z niejaką premedytacją znając od podszewki te polityczne mechanizmy mieszczące się wszak w najszerszej definicji demokracji przedstawicielskiej. Toteż jako człowiek solidnie w tej materii wykształcony pozwolę sobie przywołać tu jeszcze kilka bynajmniej nie odświętnych, a pragmatycznych zgoła zasad ową demokrację opisujących. Otóż jedną z fundamentalnych, obywatelskich w istocie jest zgoda jeszcze przed wyborami na ich ostateczny wynik. Natomiast nic nie zwalnia nas pojedynczych obywateli mimo, że wybory są tajne z … odpowiedzialności za to kogo wyposażamy w nasz mandat zaufania wysyłając go „na Wiejską”, żeby nas reprezentował. Niezależnie wszak czy głosowaliśmy „na złość”, czy z rozmysłem lub namysłem wynikającym ze świadomości i rozpoznania swoich, ale też narodowych interesów. A chaos? To ponoć porządek, tyle że a’rebours.

Exit mobile version