Są wyniki sekcji zwłok zamordowanych policjantów z Wrocławia. Funkcjonariusze w całym kraju uczcili ich pamięć

Przyczyną śmierci dwóch wrocławskich policjantów były obrażenia doznane w wyniku postrzału – podał w środę PAP rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński.

Prok. Łapczyński przekazał, że w środę (6 grudnia) zakończyła się sekcja zwłok dwóch funkcjonariuszy, którzy w czwartek zostali postrzeleni przez podejrzewanego o tę zbrodnię Maksymiliana F. 

– Ze wstępnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej wynika, że przyczyną śmierci policjantów były obrażenia doznane w wyniku postrzału

– powiedział prokurator. Dodał, że na chwilę obecną przekazanie szerszych informacji w tym zakresie nie jest możliwe. 

Maksymilian F., po dokonaniu zbrodni, został zatrzymany przez policję w sobotę rano we Wrocławiu. Wcześniej mężczyzna był poszukiwany listem gończym, miał odbyć karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności za oszustwo. W piątek wieczorem trafił w ręce policji. Gdy dwaj funkcjonariusze przewozili Maksymiliana F., ten strzelił do nich z pistoletu. Obaj policjanci zostali ranni w głowę, mimo wysiłków lekarzy nie udało się ich uratować. Zmarli w poniedziałek popołudniu. 

Po śmierci funkcjonariuszy prokuratura zapowiedziała zmianę Maksymilianowi F. zarzutów z usiłowania zabójstwa na zabójstwo.

W całym kraju zawyły syreny radiowozów

Policjanci uczcili we wtorek po południu (5 grudnia) zmarłych w poniedziałek kolegów. Punktualnie o godz. 17.00 w całym kraju zabrzmiały syreny radiowozów. Do akcji przyłączyli się również zielonogórscy policjanci.

Dalsza część tekstu pod filmem

Maksymilian F. poszukiwany był listem gończym przez sąd w Białymstoku, który skazał go za oszustwo

Maksymilian F., któremu prokuratura postawi zarzuty zabójstwa dwóch wrocławskich policjantów, poszukiwany był listem gończym przez białostocki sąd rejonowy do odbycia kary w sprawie dotyczącej sprzedaży internetowej – poinformowało w środę (6 grudnia) biuro prasowe tego sądu.

W miniony piątek wieczorem mężczyzna został zatrzymany we Wrocławiu. Gdy dwaj funkcjonariusze policji przewozili Maksymiliana F., ten strzelił do nich z pistoletu. Obaj zostali ranni w głowę, w stanie krytycznym trafili do szpitala. Zmarli w poniedziałek po południu. 

Po zatrzymaniu mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa i został tymczasowo aresztowany. W związku ze śmiercią obu policjantów, teraz zarzuty zostaną zmienione na zabójstwo. Podejrzanemu grozi dożywocie. 

W środę biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku podało, że to do sprawy rozpoznanej w tym sądzie Maksymilian F. był poszukiwany listem gończym. Był oskarżony i został prawomocnie skazany na pół roku więzienia za to, że 21 listopada 2015 roku doprowadził do tzw. niekorzystnego rozporządzenia mieniem osobę, która chciała kupić lampę, zamówiła ją i wpłaciła pieniądze na wskazane konto, a zamiast zamówionego towaru dostała ekspres do kawy. Straty osoby poszkodowanej wyniosły 500 zł. 

Wyrokiem z 30 marca 2022 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i za to wymierzył mu karę 6 miesięcy więzienia oraz zwolnił go od ponoszenia kosztów sądowych – podało biuro prasowe białostockiego sądu. 

Akt oskarżenia był skierowany przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia-Fabrycznej we Wrocławiu. Sprawą przekazaną z Wrocławia zajmował się sąd w Białymstoku, bo zdecydowały o tym względy ekonomiki procesowej; chodziło o to, że większość świadków zawnioskowanych do przesłuchania w trakcie procesu zamieszkiwała w pobliżu sądu białostockiego. W sprawie wobec Maksymiliana F. nie był stosowany areszt. 

Postanowieniem z 31 października 2023 roku białostocki sąd zawiesił postępowanie wykonawcze w części dotyczącej wykonania kary pół roku więzienia i zarządził poszukiwania skazanego listem gończym. 

– Z akt sprawy wynika, że skazany nie stawił się na wezwanie sądu do odbycia kary pozbawienia wolności w jednostce penitencjarnej, a do chwili wydania ww. orzeczenia (wydania listu gończego – PAP) nie udało się go zatrzymać i osadzić. Nadto, podjęte czynności nie przyczyniły się do ustalenia jego miejsca pobytu

– podał zespół prasowy Sądu Rejonowego w Białymstoku.

Sąsiedzi z osiedla wiedzieli, że Maksymilian F. ma broń i grozi w sieci policjantom

Sąsiedzi z osiedla Maksymiliana F. wiedzieli o tym, że w opublikowanych w sieci filmikach groził on policjantom. Nie poinformowali jednak o tym służb. Nie było też tajemnicą, że F. posiada w domu broń, m.in. rewolwer czarnoprochowy, kuszę oraz kolekcję noży – dowiedziała się PAP.

– Syn pokazywał mi te nagrania. Mówił „zobacz, temu coś odwaliło czy co – chce pozabijać wszystkich”

– powiedział PAP jeden z mieszkańców osiedla Muchobór Wielki, chcący zachować anonimowość. 

Chodzi o profil Maksymiliana F. na portalu społecznościowym Instagram, gdzie zamieszczał on krótkie wypowiedzi na różne tematy. 

– Jeżeli policja będzie próbowała się do mnie zbliżyć, otworzę ogień. Ja pierwszy. Dlaczego? Odpowiedzcie sobie sami. Jestem osobą maltretowaną przez policję. Próbowali wbić mnie w jakiś program, a ja nie jestem ani przestępcą, ale stanę się nim, tak jak próbujecie robić ze mnie przestępcę od wielu, wielu, wielu lat

– powiedział Maksymilian F. na jednym z nagrań z początku listopada. 

Jak jednak powiedział rozmówca PAP, „nic nie wskazywało na to, że może coś zrobić”. Uchodził za spokojnego, choć sąsiedzi mieli wiedzieć o tym, że ma problemy z prawem. Jak udało się ustalić PAP, kolekcja broni posiadana przez Maksymiliana F. także nie stanowiła tajemnicy. 

– Mój syn opowiadał, że on miał niejednego gnata. Takiego, jak kiedyś mieli kowboje. A do tego kuszę i kolekcję noży

– powiedział PAP jeden z mieszkańców osiedla. 

Najprawdopodobniej chodzi o rewolwer czarnoprochowy. Broń wyprodukowana przed rokiem 1885, bądź jej współczesne repliki są w Polsce dostępne bez pozwolenia. 

Do tej pory policja nie potwierdziła tych informacji.

– Ten mężczyzna posiadał przy sobie pistolet, natomiast jak wyglądało to całe zdarzenie i w którym momencie, jaka sytuacja zaistniała, to być może będziemy mogli szczegółowo odtworzyć i zobaczyć, jak to wyglądało po pracach zarówno zespołu powołanego przez komendanta wojewódzkiego, jak i czynności prowadzonych przez prokuraturę w tej sprawie

– tak w poniedziałek komentował sprawę dla PAP asp. sztab. Łukasz Dutkowiak z KWP we Wrocławiu. 

Policjant powiedział też wówczas, że „każdy element tego zdarzenia, każda sytuacja, która wtedy zaistniała, musi zostać przez nas kompleksowo wyjaśniona i stąd właśnie decyzja komendanta wojewódzkiego o powołaniu zespołu do wyjaśnienia tej sprawy”. 

Od wtorku policja nie udzieliła PAP żadnych nowych komentarzy w tej sprawie.

Exit mobile version