Izraelskie żołnierki miesiącami meldowały o nadzwyczajnej aktywności po palestyńskiej stronie, ale ich raporty ignorowano – twierdzą media, które rozmawiały z żołnierkami służącymi w oddziałach wywiadu bojowego.
Żołnierze wywiadu, zwani „oczyma armii”, odpowiadają za obserwowanie granicy i przekazywanie szczegółowych raportów o wszystkich nietypowych zjawiskach. Jednak zdaniem żołnierek nikt w dowództwie nie potraktował serio meldunków świadczących o przygotowaniach do napaści Hamasu 7 października – poinformował portal „Times of Israel”.
W miesiącach poprzedzających atak Jael Rotenberg meldowała dowództwu, że liczni po cywilnemu ubrani Palestyńczycy zbliżają się do granicy z mapami i badają grunt przy barierze oddzielającej Strefę Gazy od Izraela. Usłyszała, żeby się nie przejmowała, bo to tylko rolnicy. Maja Desatnik raportowała, że terroryści coraz częściej trenują przy granicy. Kiedyś – raz na tydzień, potem raz na dzień, wreszcie – wiele razy w ciągu dnia. Zebrała tez informacje o przedmiocie ćwiczeń – należało do nich między innymi przejmowanie czołgu.
Podobne obserwacje miała Amit Jeruszalami, która zakończyła dwuletnią służbę przed atakiem.
„Siedzieliśmy na zmianach i widzieliśmy konwoje furgonetek. Widzieliśmy, jak ćwiczą strzelanie, atak, przejmowanie czołgu. Treningi odbywały się od jednego w tygodniu do dwóch razy w tygodniu, a potem od jednego dziennie do kilku razy dziennie”
– powiedziała.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem.
224 projektory świetlne oznaczające osoby uprowadzone przez Hamas oświetlają niebo w pobliżu hali sportowej Arena w Jerozolimie, Izrael, 26 października 2023 r. Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
„Widzieliśmy patrole wzdłuż granicy, ludzi z kamerami i lornetkami. Działo się to 300 metrów od ogrodzenia. Dochodzili do bariery, detonowali dzikie ilości materiałów wybuchowych”.
Desatnik była podczas ataku na służbie.
„Widzieliśmy ludzi biegnących do granicy ze wszystkich stron, biegnących z bronią. Widzieliśmy motocykle i pickupy jadące prosto na barierę”
– powiedziała.
„Widzieliśmy, jak wysadzają ogrodzenie. Mogliśmy płakać, ale jednocześnie nadal wykonywaliśmy naszą pracę”.
To właśnie wtedy ich kamery zostały odcięte. Desatnik i Rotenberg przeżyły atak jako jedyne z oddziału.