Enea Falubaz Zielona Góra powinien w niedzielę postawić kropkę nad i i awansować do finału I ligi żużlowej.
Zadanie ma w miarę proste – wystarczy, że zdobędzie 43 punkty w rewanżu z Argedem Malesą Ostrów Wielkopolski i będzie w najlepszej dwójce rozgrywek.
Dziś Falubaz trenował na własnym obiekcie – byli prawie wszyscy zawodnicy tylko Duńczyk Rasmus Jensen pojechał do Vojens na GP Danii.
Jensen to jeden z liderów zespołu, ale tym, który jest największą armatą Falubazu w tym sezonie jest Przemysław Pawlicki, którego świetna jazda w I meczu w Ostrowie utrzymała Falubaz w grze, gdy większość zespołu błądziła.
Dziś Pawlicki stwierdził, że mimo atutu własnego toru i dobrego wyniku w I meczu z ostrowianami trzeba uważać:
Asa Falubazu Radio Zielona Góra zapytało, co z jego przyszłością, gdy Falubazu awansuje do PGE Ekstraligi.
O ile bowiem ostatnio można znaleźć dużo artykułów o tym, gdzie będą w kolejnym sezonie jeździli Krzysztof Buczkowski czy Rohan Tungate i kto może jeździć w Falubazie, o tyle o Pawlickim jest cicho.
Pan Przemysław niechętnie o tym mówił, ale zadeklarował, że absolutnie chce nadal jeździć w zespole z ZG:
I jeszcze jedno – P.Pawlicki zajął niedawno w Grand Prix Challenge w Gislaved 6 miejsce i ma szansę na awans do cyklu IMŚ w roku 2024. Żeby tak się jednak stało w I trójce w tym sezonie muszą się znaleźć J.Doyle, M.Vaculik i R.Lambert. No i co na to żużlowiec Falubazu?: