Jolanta Hajdasz podkreśla, że kierowane przez nią Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich jednoznacznie wspiera redakcję „Gazety Lubuskiej”.
Protestuje przeciw wywieraniu nacisku na dziennik. Próby te dyrektor CMWP SDP nazywa niedopuszczalną praktyką
„Gazeta Lubuska” poinformowała, że w weekend redakcja otrzymała pismo podpisane przez rzecznika zarządu województwa lubuskiego z żądaniem „weryfikacji zespołu” i oczekiwaniem zerwania współpracy z jednym z dziennikarzy. Chodzi o Roberta Bagińskiego – autora cyklu artykułów na temat mobbingu i molestowania w gorzowskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego – instytucji podległej zarządowi województwa lubuskiego. Teksty ujawniały także bierność polityków, którzy mając wiedzę o możliwym przestępstwie, nie podjęli zdecydowanych działań.
Jolanta Hajdasz podkreśliła w rozmowie z IAR, że naciski na redakcje nie są zgodne ani z Prawem prasowym ani ze zwyczajami panującymi w mediach. Dyrektor CMWP SDP przypomina, że w przypadku zastrzeżeń co do publikacji, prawo daje odpowiednie środki do wyrażania ich i możliwość obrony:
Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zwróciła uwagę, że nacisk na redakcję gazety oddziałuje szerzej na środowisko dziennikarskie. Ma – jak ujęła – „efekt mrożący”. Dziennikarze zaczynają się bać poruszania niektórych tematów:
Jolanta Hajdasz dodała, że działanie może być także obliczone na to, że redaktor naczelny w jakimś momencie się ugnie, bo czegoś się wystraszy. „To jest naprawdę bardzo niebezpieczna praktyka i po prostu w ogóle nie powinna mieć miejsca” – podkreśliła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
„Gazeta Lubuska” pisze, że otrzymane pismo, „to nie jedyna forma niedopuszczalnego nacisku na wolność słowa i autonomię [jego] redakcji”. Informuje, że jeszcze przed otrzymaniem dokumentu do prezesa zielonogórskiego oddziału Polska Press Grupy (PPG), wydawcy „Gazety Lubuskiej” osobiście zadzwoniła marszałek województwa, Elżbieta Polak (PO), nalegając na spotkanie.
„Z inicjatywy pani Marszałek w miniony weekend rzeczywiście doszło do spotkania Marszałek z szefem zielonogórskiego oddziału PPG. Z relacji uczestników wynika, że podobnie jak w piśmie, również podczas rozmów marszałek wywierała presję na redakcję”
– czytamy w „Gazecie Lubuskiej”.
Dziennik dodaje, że tuż przed otrzymaniem pisma i aktywnością marszałek dotarła do niego anonimowa przesyłka, w której znalazły się kopie sądowych dokumentów oraz lista sygnatur zatartych spraw z udziałem Bagińskiego. Podkreśla, że z punktu widzenia prawa sprawy te uznawane są za niebyłe.
„Gazeta Lubuska” zapowiada kontynuację badania sprawy gorzowskiego WORD-u.