Kadencja sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga została przedłużona do jesieni przyszłego roku z powodu wojny na Ukrainie. Decyzję podjęli przywódcy na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli.
Wprawdzie Jens Stoltenberg miał jeszcze tej jesieni odejść i stanąć na czele Banku Centralnego Norwegii, ale rosyjska napaść na Ukrainę zmieniła plany.
„Nie zmienia się kapitana statku w czasie sztormu”
– komentował wczoraj premier Belgii.
W kwaterze głównej od kilkunastu dni dyplomaci mówili, że kadencja powinna być przedłużona, by zachować ciągłość przywództwa w Sojuszu. Panowało przekonanie, że wojna to nie jest odpowiedni czas, by dokonywać roszady na najwyższym politycznym stanowisku w NATO. Tym bardziej, że w powszechnej opinii Jens Stoltenberg jest sprawnym sekretarzem generalnym i dobrze ocenianym.
„W reakcji na rosyjską napaść na Ukrainie działał w sposób rozważny, ale zdecydowany. Wcześniej skutecznie kierował pracami dotyczącymi modernizacji NATO”
– powiedział brukselskiej korespondentce Polskiego Radia Beacie Płomeckiej jeden z dyplomatów Sojuszu.
To właśnie za kadencji Norwega NATO wysłało swoje wojska na wschodnią flankę w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę w 2014 roku i aneksję Krymu. Do Polski i krajów bałtyckich wysłano cztery międzynarodowe bataliony po tysiąc żołnierzy każdy. Decyzja zapadła na szczycie w Walii, kiedy szefem Sojuszu był poprzednik – Anders Fogh Rasmussen, ale obecny sekretarz generalny ją wdrożył.
Kadencja Jensa Stoltenberga została przedłużona po raz trzeci. Były premier Norwegii stanął na czele Sojuszu jesienią 2014 roku i miał pozostać na stanowisku 4 lata. Najpierw zdecydowano o przedłużeniu jego kadencji do 2020, później do 2022, a dziś do przyszłego roku.