Wbrew wcześniejszym informacjom nie będzie bardzo dużych cięć dla Polski w unijnym budżecie po 2020 roku. Z informacji korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej wynika, że Komisja nie zdecyduje się na znaczne zmniejszenie puli pieniędzy na spójność. Tak ustalili szefowie gabinetów komisarzy podczas nocnych negocjacji. Ostateczną decyzję podejmą jutro komisarze, gdy będą zatwierdzać projekt budżetu. Wtedy rozpoczną się negocjacje unijnych krajów, które ostatecznie zdecydują o wysokości wydatków w latach 2021-2027.
Brukselska korespondentka nieoficjalnie ustaliła, że wstępnie uzgodniono wydatki na spójność w nowym, unijnym budżecie w wysokości 392 miliardów euro. Z kolei polityka rolna będzie finansowana z puli 336 miliardów euro. Uwzględniając inflację i porównując z obecnym unijnym budżetem, cięcia na spójność wyniosą 10 procent, a na rolnictwo 5 procent. Wstępne symulacje z ubiegłego tygodnia, o których informowało Polskie Radio, wynosiły kilkanaście procent, czyli nawet o kilkadziesiąt miliardów euro mniej. Teraz może to być około 10 miliardów euro dla Polski, ale to tylko bardzo wstępne wyliczenia, bo na razie trudno wyliczyć, ile dokładnie otrzyma Polska, nieznane są bowiem wszystkie warunki przyznawania funduszy. Ważną informacją jest jednak to, że znacznych cięć nie będzie. „Gabinet przewodniczącego zdecydował się zmienić zapisy, bo kilka krajów zagroziło wetem” – powiedział Polskiemu Radiu jeden z urzędników. Oszczędności w unijnym budżecie z związku z Brexitem i nowymi celami poszukano gdzie indziej, głównie w obszarze innowacyjności i badań naukowych. Brukselska korespondentka wczoraj informowała, że wstępne symulacje nie spodobały się między innymi Polsce, Węgrom i Francji. Wcześniej niekorzystnie dla Polski wyglądały też zapisy dotyczące kryteriów przyznawania pieniędzy z funduszy spójności. „One jeszcze nie zostały ostatecznie ustalone, znane będą pod koniec maja, ale wygląda na to, że będzie tak, jak obecnie z nieznacznymi modyfikacjami” – powiedział Polskiemu Radiu uczestniczący w nocnych ustaleniach jeden z urzędników.
Początkowo Komisja chciała, by nie tylko dochód narodowy był kryterium przyznawania funduszy, jak to jest obecnie, ale także bezrobocie, co przekierowywałoby pieniądze do krajów południa Europy. Wiele wskazuje na to, że dużych zmian nie będzie. Podczas nocnych ustaleń nie zdecydowano się także na likwidację rabatów, czyli zmniejszonej składki do unijnego budżetu. Nie chcieli się zgodzić na to płatnicy netto i wstępnie ustalono, że rabaty znikną za 5 lat.
Urzędnicy, z którymi rozmawiała korespondentka Polskiego Radia, mówią, że rewolucji nie będzie, bo w przeszłości Komisja Europejska zawsze proponowała hojne budżety na podstawie tych samych zasad, wydatki zmniejszały natomiast kraje członkowskie podczas negocjacji. Komisja uznała, że nie należy antagonizować państw przed rokowaniami, bo lepiej dla Unii byłoby, gdyby budżet został zatwierdzony jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w maju przyszłego roku. To oznacza, że do wiosny powinno być porozumienie, w przeciwnym razie wszystko się opóźni. Minie dobrych kilka miesięcy zanim zbierze się nowy Europarlament, zapozna się z ustaleniami unijnych krajów i zagłosuje nad przyjęciem tych ustaleń.