Mieszkańcy i ekolodzy z Żar wciąż próbują zablokować wycinkę drzew wzdłuż linii kolejowych.
Obecność protestujących w miejscu wykonywanych prac powoduje, że firma musi je wstrzymywać prace: – W ten sposób próbujemy od grudnia opóźniać wycinkę, na zmianę pełnimy dyżury – mówi Alina Rapacz z Partii Zieloni. – Wycinane są płuca Żar, w których i tak za bardzo nie mamy już czym oddychać – mówi Jerzy Krakowski, mieszkaniec Kunic, który ma dom tuż przy samej linii kolejowej.
Józef Radzion, starosta żarski, który wdał na wniosek kolei zgodę na wycinkę, twierdzi, że ma związane ręce przepisami:
Mieszkańcy i ekolodzy mają żal do instytucji ochrony środowiska i samorządu, że sami muszą zbierać dowody przeciwko wycince drzew i zabiegać o kosztowne ekspertyzy. Wierzą, że efekty przyniosą planowane na 27 lutego rozmowy starostwa z PKP.