To nie lider Wiosny, a kobieta pomogła chłopcu, który brał udział w wypadku

To nie lider Wiosny, a kobieta pomogła chłopcu, który brał udział w wypadku Radio Zachód - Lubuskie

Fot. PAP/ Andrzej Grygiel

To młoda kobieta pierwsza pomogła chłopcu biorącemu udział w wypadku, do którego doszło w Taborze (pow. otwocki) – powiedział PAP rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Z pierwszych informacji wynikało, że z pomocą jako pierwszy ruszył Robert Biedroń.

O wypadku i akcji ratunkowej poinformowała w nocy z poniedziałku na wtorek na Facebooku Ochotnicza Straż Pożarna Regut (woj. mazowieckie). Na swoim profilu opublikowała też zdjęcie, na którym jest jeden z liderów Lewicy Robert Biedroń w towarzystwie trzech strażaków.

„Trzeba pochwalić postawę tego Pana, który przed przyjazdem straży pożarnej udzielił pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach na dk 50 w miejscowości Tabor. Poszkodowanego kierowcę wraz ze swoim dwuletnim synem wydostał z płonącego samochodu i schronił w swoim volkswagenie i jak prawdziwy strażak ruszył na płonący samochód z gaśnicą. Przed odjazdem pochwalił strażaków za bardzo szybki przyjazd i całą akcję”

– napisali strażacy.

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2988177677863864&id=1358905027457812

W poniedziałek wieczorem na DK 50 zderzył się volkswagen z ciężarówką. Jak przekazał nadkom. Sylwester Marczak, sprawcą wypadku był kierowca osobowego auta. Wymusił on pierwszeństwo na kierującym TIR-em.

„W imieniu kierowcy chciałbym bardzo gorąco podziękować osobom, które pomogły zaraz po kolizji. Szczególnie gorąco chciałbym podziękować młodej kobiecie, która zaopiekowała się Bartusiem. To ona była pierwszą osobą, która udzieliła pomocy”

– powiedział nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że to kierowca osobówki „wybiegł z auta, a następnie uwolnił chłopca z fotelika”.

„Pomocy udzieliła im wspomniana kobieta, która wzięła chłopca na ręce oraz udostępniła swoją gaśnicę jego ojcu. Gdy tylko Bartuś zaczął płakać, ojciec zaopiekował się chłopcem”

– zaznaczył Marczak.

Dodaje również, że będące na miejscu osoby, z uwagi na zimno, wskazały ojcu auto, w którym może usiąść z chłopcem.

„Auto okazało się pojazdem pana Biedronia. W imieniu ojca Bartusia, który jest policjantem jeszcze raz chciałbym podziękować wszystkim, którzy udzielili im pomocy”

– powiedział nadkom. Sylwester Marczak.

Z kolei z informacji rzecznika prasowego Państwowej Straży Pożarnej w Otwocku mł. kpt. Macieja Łodygowskiego wynika, że osoba, która była na miejscu wypadku i rozmawiała ze strażakami z OSP Regut, którzy jako pierwsi byli na miejscu zdarzenia, powiedziała, że pomogła dwóm osobom, które podróżowały samochodem osobowym wydostać się z pojazdu i schroniła je we własnym pojeździe. „Ponadto poinformowała, że użyła gaśnicy w celu ugaszenia pożaru” – przekazał Łodygowski.

„Jak się później okazało, po dokładnym rozpoznaniu w pojeździe tym nie było żadnych oznak pożaru w komorze silnika, czyli najprawdopodobniej rozszczelnieniu uległa chłodnica, stąd powstały kłęby dymu i mogło to zostać odebrane jako domniemany pożar”

– przekazał Łodygowski.

Naczelnik OSP Regut zaznaczył, że obecny na miejscu wypadku Robert Biedroń przekazał strażakom, że „najechał na wypadek, zatrzymał się, pomógł wysiąść osobom z samochodu oraz zaprosił ich do swojego samochodu, a następnie wyjął gaśnicę i ugasił samochód”. „Ciężko powiedzieć czy on się palił, czy było to parowanie płynów eksploatacyjnych” – dodał.

Jak informuje KSP sprawca wypadku został ukarany mandatem w wysokości 220 zł i sześcioma punktami karnymi.

Exit mobile version