Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 21.09.19
Nawet nieco tylko obeznani z historią powszechną (a jest nas ponoć coraz mniej?) tytułowe hasło kojarzą z rewolucją francuską zwaną też intencjonalnie Wielką. Wydarzeniami, które przez PRL – owskich historyków zmitologizowane do cna, w takiej właśnie fałszywej formie „kładziono do głów” w szkołach i na uczelniach, wyjąwszy może KUL. Ba, można by nawet uśmiechnąć się na owego hasła dźwięk (wydźwięk?) sofistyczny zgoła, gdyby nie jego masowo zbrodnicze realizacje głównie przy pomocy wynalazku zwanego z francuska gilotyną, choć przecież dalece nie tylko (np. rzeź Wandejczyków!) .
A wspominam o tym również dlatego, że swoista hasłowość, bez zwracania uwagi na logiczny sens i inne sprzeczności towarzyszy nam na co dzień i od święta przybierając formę epidemii w czasie (jak dziś) kampanii wyborczych. Tak się złożyło, że (dzięki Bogu!) sprawę kretyńskiego „Nie świruj…” skomentowali już nieomal wszyscy, toteż czuję się z tego obowiązku dziś zwolniony. Natomiast warto zauważyć (i odnotować) udział w przeróżnych protestach (gdzie jest KOD?) tzw. ludzi kultury, zwłaszcza popularnych aktorów z natury wszak skłonnych do zastępczych, zagranych egzaltacji. I furda tam ostatnie „występy” na festiwalu filmowym w Gdyni i ten powszechny jęk… o braku wolności. Festiwalu finansowanym z budżetu państwa, albo jeszcze lepiej akcja „czytania o seksie” (Holland, Sthur etc.) na złość rządowi (PIS – owi?) i zwykłym obywatelom ceniącym sobie intymność, wstyd, a i zdrowy rozsądek oraz wrażliwość nakazujące zachowanie powściągliwości w publicznych „występach” szczególnie w tej materii. Stop. Chyba się zagalopowałem, każąc np. aktorom rozszyfrowywać takie archaizmy jak powściągliwość, wrażliwość, wstyd, intymność, że o zdrowym rozsądku nie wspomnę. Tak się składa, że znam od lat wielu te środowiska dość dobrze i o ich poziomie ( en masse, czyli z wyjątkami) intelektualnym mógłbym powiedzieć wiele. Najkrócej zatem… żadnych złudzeń. Amok! Nawet jeśli tzw. polityka kulturalna RP mogłaby być o niebo bardziej racjonalna i dużo mądrzejsza.
Natomiast powszechne znane są fakty, że tzw. obrońcy Konstytucji RP (en masse, oczywiście) na ogół jej nie znają, albo nie rozumieją, osobliwie zaś nie zdają sobie sprawy, że jej niedoskonałości (różne możliwości interpretacyjne tworzą wszak niezły chaos) i nieprzystawalność do obecnych realiów, co stawia ich w sytuacji… sofistycznej zgoła. Np. zapisy o rodzinie (kobieta i mężczyzna + dzieci!) i wartościach chrześcijańskich są wszak warte obrony w szczególności i stosowania. Strach jednak przed tymi, którzy już niedługo mogą ją zmienić paraliżuje widocznie … szare komórki głównie. Niech więc żyją sofistyka i dysonans, pospołu ! Idźcie na wybory, kochani, koniecznie.