Pecunia z ryżem

Pecunia z ryżem Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Świat dostarcza felietoniście nieustannie pretekstów do żartów. Z tym, że nadmiar tych pretekstów w sumarycznym efekcie już śmiesznym jest mniej. W generalnym bilansie przepełniają emocjonalnym zobojętnieniem, jak pomidorowa z ryżem w peerelowskim barze mlecznym.

Oto gazeta zwana przez niektórych ściekiem, albo szmatą, a to z racji nieopanowania nad manią zwalczania rządu, która z wolna zapomina o wielotysięcznych czytelnikach, cierpi finansowo z powodu pandemii, że o jakości dziennikarstwa z miłosierdzia nie wspomnę, bo już przestało ono nim być. Nakład ześlizguje się w chłodne odmęty niebytu jak rufa Titanica, po drodze gubiąc kolejne zera. Rosną koszty plucia jadem, a jedyne co rośnie to lista kłamstw i insynuacji, które w większości mają na celu zniszczenie państwa. Tylko dlatego, że jest PiS’owskie. Ale kiedy rząd, nazywany w tej gazecie totalitarnym, ogłasza, krytykowaną, ośmieszaną i zwalczaną, tarczę antykryzysową, zapobiegliwe kierownictwo bez żenady wyciąga lepką łapkę po publiczną kasiorkę. No bo się przecież należy. Pisiorskie pieniądze nie śmierdzą.

W Lubuskiem, tak bliżej naszego płota, lokalna władza nazywa Radio Zachód, radiem reżimowym i straszy dziennikarzy zajmujących się publicystyką polityczną, wysłaniem na bezrobocie w Bieszczady, co się zmaterializuje, kiedy owi dzieli politycy sięgną po władzę nad Polskim Radiem i zaprowadzą w kraju jednie słuszną wersję demokracji i wolności mediów. Ale kiedy tylko owi dzielni, bo jakżeby inaczej, regionalni prominentni politycy, dostają zaproszenie od tychże reżimowych redaktorów, aby wypuszczać na fale eteru, urbi et orbi, skrzące się, niczym świeżo zaorane kartoflisko bylinami mądrości etapu, nie mają najmniejszych oporów, aby nie przybyć do mikrofonów i nadąć sobie spragnione uznania ego. Mało tego bardzo wielu z nich robiąc sobie lansik w internecie, zapowiada swoje występy, a potem chwali się nimi, jakby w tym co do radia powiedzieli perliło się czymkolwiek, poza nadmiarem prozy regionalnej nijakości. I nie cierpią, nawet w najmniejszym zakresie, na dysonans poznawczy, że są dla radia jak piosenki przepełnione udawanym cierpieniem egzystencjalnym na liście rzekomych hitów.

Są też i gminni samorządowcy, którzy w ramach antyrządowej intifady, piszą w mediach społecznościowych płomienne deklaracje, mające w sobie czar fortissimo bezsensownego piania koguta na płocie, dla którego to jedyny sposób, aby go zauważyło lokalne stadko kwok i podobnych jemu kogutów, rojących sobie, że jak zniszczą państwo, to ich gmina, zyska status księstwa. I oni także rączo biegają do korytek, w których dla nich specjalnie tak, aby nie przekraczało to ich zdolności poznawczych, rząd regularnie podsypuje finansowe papu. A umysłów im nie mąci refleksja, że wszystko to co dostają do owych korytek pochodzi od znienawidzonego rządu.

Te wszystkie przypadki mieszczą się w logice pijaczka, który ma co prawda problem z nadmierną skłonnością do alkoholu, nie zawsze tego ze średniej nawet półki cenowej, w którym jednakowoż mimo wielodniowego kaca, tli się iskra moralnej tężyzny, aby na zarzut zbyt regularnego upijania się bohatersko replikować: -”Piję!!! Ale – niechętnie.”

fot.Pixabay

Exit mobile version