Imponowanie niczym

Imponowanie niczym Radio Zachód - Lubuskie

Fot.Pixabay

Ogień dogasał w kaflowej kuchni. Przez uchylone drzwiczki popielnika znać było, bo iskierki z rzadka tylko spadały i poświata czerniała od nocy. Niedzielny wieczór dopełniał boskie napomnienie o odpoczynku. Dziadek siedział przy stole trzymając w ręku za koszyczek szklankę wystygłej herbaty, bo choć krowy trzy stały w oborze i lubił je bardzo, mleka nie uważał, chyba że zsiadłe.
– Łumalowoła tyn stary łeb na fiuletowo. By sie czarny zimi wstydziała. I tak do kościoła przyśła. Ło Matko Bosko! – pokiwała znów głową babcia z niedowierzaniem, a zgorszenie płynęło ze ściśniętego serca i żałość taka…
– Jak kto głupi. – skwitował jednym zdaniem dziadek.
Ta scena stoi mi przed oczyma jak żywa. Pamiętam ją doskonale, choć minęło tyle lat. Nie chodziłem jeszcze do szkoły, ale to była lekcja na całe życie. Pewnych rzeczy nie przystoi, nie wypada, nie wolno. Cokolwiek robisz, mówisz zważ dobrze, czy powinieneś, przez wzgląd na płeć, wiek, pozycję w rodzinie, w pracy, na to kogo reprezentujesz i komu twój gest lub słowo przyniosą wstyd. Rozważ wszystko i bądź odpowiedzialny, prawy i moralny.

 

ambicje na bok

Inspiracją większości naszych przedsięwzięć i postaw jest chęć osiągnięcia czegoś, a ta rodzi się albo z ambicji własnych albo woli zaimponowania innym. Imponowanie innym stało się dziś tak nieodzownym elementem życia społecznego, że często odsuwa na bok, zupełnie szkodliwie, własne ambicje. Zdarza się coraz częściej, że robilibyśmy w życiu coś innego, mówili o czymś innym, zgodnie ze swoimi ambicjami, ale to nie imponuje wielości, a ilość lajków to popularność. Niestety odbieranie popularności w lajkach jako miary imponowania to niebezpieczna pułapka, w którą często wpadają nie tylko młodzi ludzie, także celebryci, ludzie świata kultury, a niestety i politycy. Kiedy przytrafi się to młodemu człowiekowi, celebrycie, czy pisarzowi, to wikła go to w świat fikcji, w której przyjdzie mu żyć ze szkodą największą dla siebie.
Kiedy jednak zdarza się to politykowi albo całej grupie politycznej, to fikcja przez nich tworzona oddziaływuje niebezpiecznie na całe społeczeństwo. Dzieje się tak, gdy jeden z poglądów głoszonych politycznie zyskuje, zwykle bezzasadnie, ogromną popularność i z drugoligowego punktu programu partii staje się sztandarowym hasłem. Politycy, którzy podążają za popularnością lajkowanego trendu przestają być politykami. Tam gdzie zaczyna się dryfowanie z prądem mediów społecznościowych kończy się ideologia polityczna. Dryfowanie zawsze jest niebezpieczne, bo jest dowodem na to, iż nie panujemy nad swoim życiem, ewentualnie mając na nie niewielki wpływ. Nie wiemy też dokąd płyniemy. Nie znamy celu. W przypadku polityków to katastrofa.

 

upowierzchownościowienie kontaktów

Imponowanie jest wpisane w nasz kod genetyczny. Każdy chce imponować i tylko od kontekstu życiowego zależy komu i czym? Pierwsze słowo, pierwszy krok w życiu przynoszą pochwały rodziców. Od tego momentu otwiera się droga człowieka do imponowania innym. Najpierw rodzicom, potem koleżankom i kolegom z podwórka, klasy, szkoły, a wreszcie dziewczynie/chłopcu, żonie/mężowi, dzieciom własnym, w pracy szefostwu, grupom społecznym… w zależności od momentu życia i okoliczności.
Paleta elementów do zaimponowania ulega zmianom na przestrzeni czasu, ale większość z nich pozostaje niezmienna: bezinteresowna dobroć, szeroka wiedza, życiowa mądrość, wyszukane umiejętności, rzadki talent. Niestety era mediów społecznościowych w upowierzchownościowieniu kotaktów międzyludzkich sprawiła, że dziś imponowanie, mylone z chwilową popularnością, stoczyło się do rynsztoka. W takim właśnie popularnościowym kontekście, a przecież ono dziś przeważa, imponować można już nawet niczym. Kiedyś chłopak imponował szarmanckością, dziś rzadko widzę takich, co otwierają drzwi przed dziewczyną, imponował męskością, a dziś dżinsowe rurki ma węższe niż jego dziewczyna. Kiedyś dziewczyna imponowała estetyką, a dziś naramienny tatuaż kończy się odpryśniętymi z lakieru paznokciami, imponowała delikatnością, a dziś wydziera z gardła wulgarne okrzyki na marszu marginesu społecznopolitycznego. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Każdy widzi, każdego razi.

 

jeśli nie stajesz się lepszy, stajesz się gorszy

Gdyby to tylko był chwilowy trend, można byłoby machnąć ręką, ale to jest bardzo niebezpieczny mechanizm społeczny, który nie tylko tworzy, ale i utrwala się na naszych oczach i wypadałoby nam coś z tym zrobić. Oto obok kultury konsumpcjonizmu mamy nową biedę: kulturę imponowania niczym. W łatwości życia, którą nam lansują, wszechdostępności „wolności od”: bólu, zmartwień, zakazów, nakazów, obowiązków, także imponowanie zostało uwolnione, uwolnione od wysiłku. Nie musisz się wysilać, by zaimponować. Takie imponowanie zwalnia cię z pracy nad sobą, wykazywania się hartem ducha, niezłomnością postawy, poszerzaniem horyzontów, słowem wszelkiego rozwoju, który sprawia, że człowiek staje się lepszy. „Nie sil się, nie musisz być lepszy, by imponować” – powiadają, a ja wiem, że to kłamstwo. Pat Riley, legendarny trener Lakersów, twórca „showtime”, powiedział kiedyś: „jeśli każdego dnia nie stajesz się coraz lepszy, to stajesz się coraz gorszy” i to jest prawda, która jego drużynę zaprowadziła w ciągu 8 lat 7 razy do finałów NBA i czterech mistrzostw. Jeśli nie stajesz się lepszy, stajesz się gorszy.

Bycie lepszym wymaga wysiłku, a łatwizacja życia mówi, że wysiłek jest niekonieczny do zaimponowania. To bycie lepszym w wyniku wysiłku można obejść przez wejście w posiadanie czegoś, co zachwyci innych. Zamiast przeczytanej książki gadka w ogródku piwnym, zamiast kółka teatralnego kółko w jakiejś części ciała, zamiast treningu na biceps – na biceps tatuaż, zamiast wycieczki do galerii sztuki galeria handlowa, a zamiast birdwatchingu serialing. Z ogólnego oglądu wygląda, że imponowanie niczym stało się dość powszechne. Szczególnie to niebezpieczne dla młodych pokoleń. One czerpią wzorce głównie ze świata informacyjnego, a jakie te wzorce? Celbryci, a raczej sybaryci, wrzucający co rusz bzudry ze swojego życia, pustego jak koperty z piosenki Piotra Szczepanika, media ten szajs lansujące i politycy, którzy w Polsce w ciągu ostatniego półrocza sięgneli poziomu zaciąganego wężykiem szamba. Ot taki wysublimowany smak. Dlatego ten świat informacji zamknięty w obiegu internetowym i telewizyjnym trzeba uporządkować, ale równolegle samemu dawać przykład jak można zaimponować?
Usiądź wieczorem, weź kartkę i rozrysuj sobie swój prywatny schemat imponowania. Kto imponował ci dawniej, a kto dziś? Kto jest dla ciebie wzorem do naśladowania? Czym ci imponuje? Z kim chciałbyś porozmawiać w trudnej chwili? Dlaczego? Kto jest dla ciebie najważniejszy? Czym tej osobie chciałbyś zaimponować? To tylko kilka wstępnych pytań. Następne pojawią się same, wynikną z twojej wędrówki ku… imponowaniu… bliskim, rodzinie, a przede wszystkim sobie. Imponowanie to wspaniała rzecz, bo ona jest inspiracją naszego rozwoju, rozwoju który czyni nas lepszym każdego dnia, jeśli tylko chcemy…

 

suplement

Jedna wychodzi i broni Polski tak, że aż jej eurolewactwo ze strachu musi mikrofon wyłączyć, drugi tak broni Polskości, że człowiekowi się łzy cisną do oczu, a trzeci łeb przemaluje i na Polskę pluje.
Kto komu zaipomonował jest miarą nie tylko poczucia estetyki, postawy obywatelskiej i życiowych aspiracji, jest miarą naszej miłości do Ojczyzny i lustrem naszego człowieczeństwa.

tekst: Simon White
foto: Pixabay

Exit mobile version