Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 9. 05. 21
Dziś Dzień Zwycięstwa czyli 76. rocznica zakończenia II wojny światowej oczywiście wg „rytu sowieckiego”, który konsekwentnie kultywuje, łącznie z mitem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej współczesna Rosja. Wspominam o tym, bowiem dzień 8 maja, który tzw. cywilizowany świat uznaje za ów symboliczny Dzień Zwycięstwa (nad hitlerowskimi Niemcami) to również 74. rocznica aresztowania ówczesnego rotmistrza Witolda Pileckiego jednego z największych Bohaterów tej wojny przez inspirowany i kierowany z Moskwy „nasz” Urząd Bezpieczeństwa.
Nieludzko torturowany i katowany w tzw. śledztwie („Oświęcim przy tym to była igraszka”) został on w sfingowanym procesie skazany na karę śmierci i zgładzony (25 maja 1948. roku) „strzałem w potylicę”. To wszak jeden z tych (a’ rebours) założycielskich mitów PRL-u dziś z sentymentem wspominanego (o zgrozo!) przez wielu. Nota bene w większości osobiście lub też rodzinnie uwikłanych w PRL – owską „brudną historię”, albo zwyczajnie… nieuków lub głupich (totalnie?).
Decyzja zatem kiedy, co i jak świętować, wspominać, honorować, a osobliwie czcić (pamięć!) bywa znacząca nawet jeśli cele bywają pozornie ukryte, a zjawisko „pożytecznych idiotów” wciąż „wiecznie żywe”. Oczywiście nic w naszej tzw. przestrzeni publicznej nie może się dziać bez pośrednictwa i udziału mediów wszelakich, a zasada wielokrotnie przecież w III RP nadużywana, że „jak nie ma w mediach, to nie istnieje”, pachnąca swoistą i nader realną cenzurą miała, ma i mieć będzie wielorakie konsekwencje. Kwestię tzw. „ładu medialnego” w III RP, a właściwie nieładu pozostawiam (po raz kolejny) do odrębnego omówienia.
Dziś jednakowoż odnotowuję medialną wrzawę wokół „repolonizacji” Polska Press będącą przykładem niebywałej hucpy opartej na… niewiedzy (ignorancji) owej hucpy odbiorców. A’ propos hucpy to warto odnotować kolejną 32. rocznicę powstania Gazety Wyborczej i jak chcą niektórzy, być może… ostatnią, acz ozdobioną kolejnymi podszytymi bezczelnością i bezkarnością pospołu, bredniami Michnika („Demiurga’). Tym bardziej, że początki tego jego dzieła życia, tak jak i spółki Agora wciąż toną we mgle środowiskowej tajemnicy, zapomnienia i niewiedzy. Tu warto przypomnieć sobie Stanisława Remuszkę („Gazeta Wyborcza. Początki i okolice, kalejdoskop”), który opisuje nie tylko „przekręt” z powołaniem owej spółki (Wajda, Bujak, Paszyński, Michnik), ale też z zawłaszczaniem przeznaczonej dla całej opozycji gazety przez opcję ideologicznie czytelną. W moich felietonach na naszej antenie (9. 05 i 16. 05, polecam) w Niedzieli z Kulturą przytaczam też charakterystyczne opinie o Michniku Herberta* i „Kisiela”* oraz rozwijam inne wątki dotyczące „Demiurga” Michnika z okazji wydania jego biografii autorstwa R. Graczyka.
Tyle autopromocji zatem, bo do wyjaśnienia pozostaje fragment definicji polityki (starożytnej proweniencji) umieszczony w tytule felietonu. Otóż ostatnie wydarzenia na naszej scenie politycznej, m.in. ostateczna kompromitacja polityki zwanej „totalną opozycją”, która sama w sobie jest przecież idiotyzmem ewidentnym, skłoniły mnie do „odkurzenia” kilku istotnych pojęć. Jak w tytule zatem „roztropna troska i dobro wspólne” oraz „racja stanu”, hierarchia interesów z „interesem narodowym” na czele, „patriotyzm ekonomiczny” etc. Nawet jeśli kosmopolityzm, nowomowa, myślozbrodnia, semantyczna rewolucja, poprawność polityczna… czy też inne ponowoczesne zabobony i ich wyznawcy łatwo z kształtowania naszej rzeczywistości nie zrezygnują.
*Herbert : „Michnik jest manipulatorem. To człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny…”
*”Kisiel”: „Ten dzisiejszy Michnik to totalitarysta …”
Tekst: Andrzej Pierzchała
Fot. Pixabay