Krakowscy policjanci rozbili grupę, której członkowie zajmowali się nielegalną sprzedażą tabletek wczesnoporonnych na terenie całej Polski. W sprawie zatrzymano pięć osób, które usłyszały już zarzuty; grozi im do trzech lat więzienia.
Osoby, które miały być zaangażowane w proceder zatrzymane zostały na terenie woj. lubuskiego przez krakowskich i zielonogórskich policjantów pod koniec października. To czterech mężczyzn i jedna kobieta w wieku od 25 do 56 lat.
„W wyniku przeszukania lokali i miejsc zamieszkania kryminalni ujawnili blisko cztery tysiące tabletek o nazwie wskakującej, że jest to środek wczesnoporonny oraz dokonali przejęcia przesyłek będących już w drodze do odbiorców”
– przekazał w czwartek mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Zatrzymani zostali przewiezieni do komendy policji w Krakowie, a następnie przesłuchani przez prokuratora.
„Wszystkie osoby przyznały się do zarzucanych im czynów i usłyszały zarzuty m.in. udzielania ciężarnym kobietom pomocy w przerwaniu ciąży oraz wprowadzania do obrotu produktów leczniczych bez odpowiedniego pozwolenia”
– wyjaśnił rzecznik.
Jak dodał, w przypadku uznania winy grozi im do trzech lat więzienia. Ponadto krakowska prokuratura rejonowa zastosowała wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego, poręczenia majątkowego i zakazu opuszczania kraju.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się, kiedy jedna z placówek służby zdrowia zgłosiła, że u jednej z pacjentek doszło do poważnych komplikacji zdrowotnych, co miało być spowodowane przyjęciem środka poronnego „niewiadomego pochodzenia”.
W toku prowadzonych działań ustalono, że liderem grupy był 56-latek, który nie miał farmaceutycznego ani medycznego wykształcenia; mimo tego, wraz ze swoim 33-letnim synem sprowadzał do kraju tabletki z jednego z europejskich państw, zakupione tam na tzw. czarnym rynku.
Mężczyźni zamieszczali ogłoszenia o możliwości kupna tych środków w portalach internetowych, ale mieli także własne strony; do kontaktu z klientami wykorzystywali szyfrowane serwisy. W prowadzone przez siebie działania zaangażowali też 25-latka, który pracował jako kurier w jednej z firm przewozowych, a także małżeństwo prowadzące punkty odbiory i wysyłki paczek.
Jak przekazał mł. insp. Gleń, „tabletki mogły być dostarczone nawet do kilkudziesięciu tysięcy osób”. Podkreślił, że „sprawa jest rozwojowa, a zatrzymani mogą usłyszeć jeszcze dalsze zarzuty”.
Ponadto zaznaczył, że przyjmowanie kupionych w ten sposób środków mogło zagrażać życiu i zdrowiu kobiet nie tylko z powodu braku nadzoru lekarskiego, ale też ze względu na brak informacji o składzie i pochodzeniu specyfiku.