Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 3. 10. 21
Marzeniem każdego jak mniemam publicysty czy też felietonisty jak kto woli, są wydarzenia o spektakularnej sile rażenia, z rożnych poziomów, ale układające się w łatwą do skomentowania całość. Taka sytuacja wprawdzie nie zdarza się często i bywa, że komentator nie zachowuje należnych proporcji, byleby układanka wyglądała i logicznie w miarę, a i atrakcyjnie, żeby nie powiedzieć błyskotliwie lub też sensacyjnie. Nawet jeśli różni wymagający obserwatorzy życia politycznego i (uwaga!) medialnego (w tym ja) od dawna już załamują ręce nad ich poziomem zarówno intelektualnym, logicznym i etycznym, a osobliwie metodologicznym, że o odrobinie powagi i… (hm) proporcji nie wspomnę, to…
No właśnie, to wspólne pole polityczno-medialne, nawzajem się przenikające bez jakichkolwiek reguł, według najgorszych wzorców tabloidalnych i homogenizacyjnych, powoduje takie zamieszanie w głowach odbiorców, że zwolna tracą oni tak orientację ogólną (ideową!), jak wspomniane już wcześniej proporcje dotyczące wagi (i powagi), ale też sensu zarówno wydarzeń jak ich medialnej oprawy.
Jeśli zatem spośród aktualnych wydarzeń z rożnych poziomów i miejsc wybiorę choćby kilka, które stworzą ową dzisiejszą medialną układankę to poczynając od idei, a kończąc na lokalnym incydencie rzecz będzie wyglądała następująco: Wolność z wolnością słowa i poglądów na czele, Adam Michnik i jego czołobitność wobec KOD-u, Strajku Kobiet, Timmermannsa, Jourovej i UE w rozmowie (uwaga!) z „własnymi” pracownikami Gazety Wyborczej, aresztowanie publicysty o wyrazistych, acz konserwatywnych poglądach Rafała Ziemkiewicza na lotnisku w Londynie, zakłócanie uroczystości inaugurujących nowy rok akademicki na uniwersytetach we Wrocławiu i Warszawie przez lewackie bojówki oraz policyjne „aresztowanie” laptopa lokalnego pracownika GW, z którego wysyłano groźby karalne wobec polityka PiS. Oczywiście zestawienie tego lokalnego incydentu (policjanci mogą sie mylić w sprawie IP ?) z wydarzeniami powyższymi byłoby nadużyciem, gdyby nie histeryczne w tej sprawie reakcje mediów ogólnopolskich, usiłujące tej sprawie nadać wydźwięk ideologiczny z wolnością słowa i zawodu (hm) dziennikarskiego w tle. Otóż na tym polega właśnie hucpiarska manipulacja.
Lokalnego pracownika GW nie znam (dodam „Kisielem”… i znać nie chcę) za to zachodzę w głowę jaki cel miałaby policyjna prowokacja wobec mizernej lokalnej gazety i jej pracownika? Przy okazji niejako wspominam moje niezbyt liczne, ale zdecydowanie nieeleganckie „przygody” z rzetelnością GW, co daje mi prawo nie mieć za grosz zaufania do tego medium jako całości, jak i jego lubuskiej części. Ale ów współczesny, powiatowy przypadek „bohatera mimo woli” wart jest jednak … odnotowania, co by nie rzec. A proporcje? Sami sobie Państwo odpowiedzą, jestem więcej niż pewien!
tekst: Andrzej Pierzchała
foto: Pixabay