Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra pokonali we własnej hali Polski Cukier Pszczółkę Start Lublin 85-70 w rozgrywanym awansem meczu 27. kolejki Energa Basket Ligi.
Pierwsza kwarta ze zwrotami akcji. Zastal zaczął z wysokiego C, już po dwóch minutach było 8-0, więc szybko o czas poprosił trener Startu Tane Spasev. Po niej to gospodarze mieli zastój w punktowaniu, a lublinianie trafiali głównie rzuty osobiste. W szóstej minucie Zastal przegrywał 8-10. Po dziesięciu minutach jednak 17-14 dla ekipy Vidina.
Druga kwarta początkowo bez wyraźniej przewagi którejś ze stron, przede wszystkim spadła skuteczność z gry. Drużyny wymieniały się prowadzeniem. Przez ponad dwie minuty w połowie kwarty utrzymywał się remis po 25, ale po tej przerwie punkt dla Zastalu rzucił z wolnego Nenadić. Zielonogórzanie postanowili iść za ciosem i powiększyć przewagę do 4 „oczek”. Gdy gospodarze prowadzili 32-38, na dwie minuty przed przerwą, trener Startu poprosił o czas. Przewaga Zastalu była jednak za duża i po dwóch kwartach prowadzili oni 38-33. Zdobycz punktowa mogła być jeszcze wyższa, ale sędziowie orzekli, że w ostatniej sekundzie połowy Devoe Joseph trafił za 2, a nie jak się wydawało za 3.
Zastal zaczął drugą część meczu od „trójki” Josepha i było 41-33. Tymczasem goście mieli problemy z trafianiem, więc o czas poprosił szkoleniowiec Startu. Niewiele to zmieniło, bo przewaga zielonogórzan zaczęła rosnąć, aż na koniec trzeciej kwarty było 58-46.
Zielonogórzanie ostatnią kwartę po prostu kontrolowali powoli zwiększając przewagę. Nie było większego zagrożenia ze strony Startu i Zastal wygrał 85-70.
Dla Zastalu najwięcej punktów rzucił Jarosław Zyskowski (17), z kolei dla gości Jimmie Taylor (16).
Zielonogórzanie byli lepsi we wszystkich czterech kwartach i zdaniem trenera Olivera Vidina mieli to spotkanie pod kontrolą:
Jarosław Zyskowski krótko i treściwie wskazał element, który jego zdaniem dał zwycięstwo Zastalowi w tym spotkaniu:
W spotkaniu nie wystąpił żaden z nowych koszykarzy Zastalu, czyli Paul Jackson i Ousmane Drame. Ich absencje w składzie tłumaczył trener Vidin: