Spis treści
W Wielki Piątek Kościół katolicki nie sprawuje mszy św. W świątyniach celebrowana jest liturgia Męki Pańskiej, trwa adoracja krzyża, któremu oddaje się cześć przez uklęknięcie – jak Chrystusowi Eucharystycznemu. Jest to dzień postu ścisłego.
Wielki Piątek męki i śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu jest dniem skupienia i powagi. Z ołtarzy w świątyniach znikają kwiaty i świece, puste są tabernakula, a obrazy z wizerunkiem Chrystusa są zasłonięte.
To także jedyny dzień w roku, kiedy Kościół nie sprawuje eucharystii. Liturgia Męki Pańskiej właściwie jest kontynuacją liturgii, która rozpoczęła w Wielki Czwartek. Stąd nabożeństwo zgodnie z mszałem rzymskim rozpoczyna się bez słów, bez znaku krzyża, i pozdrowienia. Ksiądz wchodzi i oddaje pokłon, cześć krzyżowi gestem prostracji, czyli po prostu leżeniem krzyżem
– powiedział PAP kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie – jezuita ks. Paweł Bucki.
Zwrócił uwagę, że drugą częścią nabożeństwa jest liturgią słowa, w której naczelne miejsce zajmuje opis męki Pańskiej według św. Jana.
Tego dnia Kościół akcentuje przede wszystkim chwałę odkupienia przez krzyż, to że Chrystusa z miłości do człowieka przyjął haniebną śmierć, niż samo poniżenie, cierpienie jakie wiązało się mękę i śmiercią na krzyżu
– powiedział duchowny.
Po liturgii słowa następuje adoracja krzyża przez pocałunek, uklęknięcie lub skłon.
Krzyż przypomina nam, że w ludzkim życiu istnieje również cierpienie, dobrowolne ofiarowanie się za bliźniego, przebaczenie, czy wreszcie miłość aż do końca
– wskazał PAP zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny.
Przyznał, że „te wartości często wydają się gorszące dla kogoś, kto szuka tylko prostych rozwiązań”.
To, że krzyż jest dziś często usuwany z przestrzeni publicznej, staje się dowodem na to, że jego przesłanie jest wciąż znakiem sprzeciwu
– ocenił hierarcha.
Jedną z ważnych części liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek jest rozbudowana modlitwa powszechna. Jej forma i tekst są znane od V wieku i w zasadzie niezmieniane. Mszał rzymski podaje dziesięć intencji. Pierwsza dotyczy całego Kościoła i jest prośbą o pokój, jedność i trwanie w wierze. W drugiej wspólnota Kościoła modli się za papieża, w trzeciej – za wszystkie stany Kościoła. Następnie wspomina się katechumenów, wszystkich wierzących w Chrystusa. W kolejnych, Kościół prosi o jedność chrześcijan, za żydów, niewierzących w Chrystusa, niewierzących w Boga, rządzących państwami, chorych i cierpiących.
Poprzez modlitwę za cały świat, Kościół chce podkreślić, że Chrystus umarł za wszystkich, że nie jest zbawicielem tylko jakiejś wybranej grupy, tylko że Jego śmierć i zmartwychwstanie dotyczy wszystkich. Natomiast czym innym jest to czy konkretny człowiek będzie chciał przyjąć ten dar
– powiedział PAP kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie.
Po zakończeniu liturgii męki Pańskiej Ciało Chrystusa w postaci Najświętszego Sakramentu w monstrancji zostaje przeniesione do symbolicznego Grobu Pańskiego, przy którym trwa adoracja do liturgii Wigilii Paschalnej. Tradycja jego strojenia wywodzi się ze średniowiecza. Od czasów Karola Wielkiego niemal w całej Europie trwał paraliturgiczny obrzęd składania pod kamienną płytą grobową samego krzyża lub Chrystusa w postaci eucharystycznej. W niektórych kościołach składano w ten sposób krzyż, a w jego centrum puszkę z Najświętszym Sakramentem. Hostię w monstrancji nad wyobrażeniem Grobu Chrystusa po raz pierwszy wystawiono w kościele jezuitów w Monachium. W epoce baroku wprowadzono dodatkowo figurę zmartwychwstałego przykrytego całunem. W XVIII wieku zwyczaj zachował się tylko w Austrii, na Węgrzech, w Polsce oraz w południowych Niemczech. Nadawanie patriotycznego wymiaru Grobom Pańskim upowszechniło się na terenach dawnej Rzeczypospolitej w XIX w.
Zgodnie z wytycznymi zawartymi w Mszale Rzymskim, w kaplicy adoracji zwanej Grobem Pańskim „powinien być ołtarz, choćby przenośny, i tabernakulum do przechowywania puszek z Najświętszym Sakramentem”. Monstrancję wystawia się na ołtarzu lub na tronie, który powinien być umieszczony blisko ołtarza.
Ten sam tekst nakazuje, aby wszystkie elementy dekoracyjne i światła kierowały uwagę wiernych na Najświętszy Sakrament, który jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, a nie na figurę Chrystusa leżącego w grobie.
W Wielki Piątek w niektórych parafiach poza liturgią Męki Pańskiej celebrowane jest także nabożeństwo drogi krzyżowej. Zgodnie z tradycją, np. w archidiecezji warszawskiej o godz. 20.00 rozpocznie się Centralna Droga Krzyżowa pod przewodnictwem abp Adriana Galbasa SAC.
Pierwsze liturgiczne obchody Wielkiego Piątku odbyły się w starożytnej Jerozolimie. Wierni gromadzili się przed wschodem słońca przed kolumną biczowania, a później przy grobie, aby adorować drzewo krzyża.
Pierwsze opisy celebracji tego dnia pochodzą z VII w. Pierwszy typ liturgii sprawowany był przez papieża w kościele św. Jana Jerozolimskiego i obejmował odczytanie opisu męki Pańskiej wg św. Jana, modlitwę powszechną i procesję z relikwiami krzyża.
Drugi typ liturgii sprawowany był w licznych kościołach lokalnych. Obejmował lekturę Pisma Świętego adorację krzyża i komunię św., konsekrowaną wcześniej. Upowszechnił się w średniowieczu w całej Europie. W późniejszych wiekach przenoszono Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego. W XIX w. na terenach dawnej Rzeczypospolitej w kościołach miały one często wymiar patriotyczny.
Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego w Wielki Piątek katolików obowiązuje nie tylko wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale także post ścisły, czyli trzy posiłki, przy czym tylko jeden do syta, a dwa – lekkie.
Grób Pański podczas Triduum Paschalnego – Liturgii Męki Pańskiej w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie, 2017. PAP/Bartłomiej Zborowski
W Wielki Piątek Kościół katolicki nie sprawuje mszy św. W świątyniach celebrowana jest liturgia Męki Pańskiej, trwa adoracja krzyża, któremu oddaje się cześć przez uklęknięcie – jak Chrystusowi Eucharystycznemu. Jest to dzień postu ścisłego.
Wielki Piątek męki i śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu jest dniem skupienia i powagi. Z ołtarzy w świątyniach znikają kwiaty i świece, puste są tabernakula, a obrazy z wizerunkiem Chrystusa są zasłonięte.
„To także jedyny dzień w roku, kiedy Kościół nie sprawuje eucharystii. Liturgia Męki Pańskiej właściwie jest kontynuacją liturgii, która rozpoczęła w Wielki Czwartek. Stąd nabożeństwo zgodnie z mszałem rzymskim rozpoczyna się bez słów, bez znaku krzyża, i pozdrowienia. Ksiądz wchodzi i oddaje pokłon, cześć krzyżowi gestem prostracji, czyli po prostu leżeniem krzyżem” – powiedział PAP kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie – jezuita ks. Paweł Bucki.
Zwrócił uwagę, że drugą częścią nabożeństwa jest liturgią słowa, w której naczelne miejsce zajmuje opis męki Pańskiej według św. Jana. „Tego dnia Kościół akcentuje przede wszystkim chwałę odkupienia przez krzyż, to że Chrystusa z miłości do człowieka przyjął haniebną śmierć, niż samo poniżenie, cierpienie jakie wiązało się mękę i śmiercią na krzyżu” – powiedział duchowny.
Po liturgii słowa następuje adoracja krzyża przez pocałunek, uklęknięcie lub skłon.
„Krzyż przypomina nam, że w ludzkim życiu istnieje również cierpienie, dobrowolne ofiarowanie się za bliźniego, przebaczenie, czy wreszcie miłość aż do końca” – wskazał PAP zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny. Przyznał, że „te wartości często wydają się gorszące dla kogoś, kto szuka tylko prostych rozwiązań”. „To, że krzyż jest dziś często usuwany z przestrzeni publicznej, staje się dowodem na to, że jego przesłanie jest wciąż znakiem sprzeciwu” – ocenił hierarcha.
Jedną z ważnych części liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek jest rozbudowana modlitwa powszechna. Jej forma i tekst są znane od V wieku i w zasadzie niezmieniane. Mszał rzymski podaje dziesięć intencji. Pierwsza dotyczy całego Kościoła i jest prośbą o pokój, jedność i trwanie w wierze. W drugiej wspólnota Kościoła modli się za papieża, w trzeciej – za wszystkie stany Kościoła. Następnie wspomina się katechumenów, wszystkich wierzących w Chrystusa. W kolejnych, Kościół prosi o jedność chrześcijan, za żydów, niewierzących w Chrystusa, niewierzących w Boga, rządzących państwami, chorych i cierpiących.
„Poprzez modlitwę za cały świat, Kościół chce podkreślić, że Chrystus umarł za wszystkich, że nie jest zbawicielem tylko jakiejś wybranej grupy, tylko że Jego śmierć i zmartwychwstanie dotyczy wszystkich. Natomiast czym innym jest to czy konkretny człowiek będzie chciał przyjąć ten dar” – powiedział PAP kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie.
Po zakończeniu liturgii męki Pańskiej Ciało Chrystusa w postaci Najświętszego Sakramentu w monstrancji zostaje przeniesione do symbolicznego Grobu Pańskiego, przy którym trwa adoracja do liturgii Wigilii Paschalnej. Tradycja jego strojenia wywodzi się ze średniowiecza. Od czasów Karola Wielkiego niemal w całej Europie trwał paraliturgiczny obrzęd składania pod kamienną płytą grobową samego krzyża lub Chrystusa w postaci eucharystycznej. W niektórych kościołach składano w ten sposób krzyż, a w jego centrum puszkę z Najświętszym Sakramentem. Hostię w monstrancji nad wyobrażeniem Grobu Chrystusa po raz pierwszy wystawiono w kościele jezuitów w Monachium. W epoce baroku wprowadzono dodatkowo figurę zmartwychwstałego przykrytego całunem. W XVIII wieku zwyczaj zachował się tylko w Austrii, na Węgrzech, w Polsce oraz w południowych Niemczech. Nadawanie patriotycznego wymiaru Grobom Pańskim upowszechniło się na terenach dawnej Rzeczypospolitej w XIX w.
Zgodnie z wytycznymi zawartymi w Mszale Rzymskim, w kaplicy adoracji zwanej Grobem Pańskim „powinien być ołtarz, choćby przenośny, i tabernakulum do przechowywania puszek z Najświętszym Sakramentem”. Monstrancję wystawia się na ołtarzu lub na tronie, który powinien być umieszczony blisko ołtarza.
Ten sam tekst nakazuje, aby wszystkie elementy dekoracyjne i światła kierowały uwagę wiernych na Najświętszy Sakrament, który jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, a nie na figurę Chrystusa leżącego w grobie.
W Wielki Piątek w niektórych parafiach poza liturgią Męki Pańskiej celebrowane jest także nabożeństwo drogi krzyżowej. Zgodnie z tradycją, np. w archidiecezji warszawskiej o godz. 20.00 rozpocznie się Centralna Droga Krzyżowa pod przewodnictwem abp Adriana Galbasa SAC.
Pierwsze liturgiczne obchody Wielkiego Piątku odbyły się w starożytnej Jerozolimie. Wierni gromadzili się przed wschodem słońca przed kolumną biczowania, a później przy grobie, aby adorować drzewo krzyża.
Pierwsze opisy celebracji tego dnia pochodzą z VII w. Pierwszy typ liturgii sprawowany był przez papieża w kościele św. Jana Jerozolimskiego i obejmował odczytanie opisu męki Pańskiej wg św. Jana, modlitwę powszechną i procesję z relikwiami krzyża.
Drugi typ liturgii sprawowany był w licznych kościołach lokalnych. Obejmował lekturę Pisma Świętego adorację krzyża i komunię św., konsekrowaną wcześniej. Upowszechnił się w średniowieczu w całej Europie. W późniejszych wiekach przenoszono Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego. W XIX w. na terenach dawnej Rzeczypospolitej w kościołach miały one często wymiar patriotyczny.
Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego w Wielki Piątek katolików obowiązuje nie tylko wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale także post ścisły, czyli trzy posiłki, przy czym tylko jeden do syta, a dwa – lekkie.
„Prawem o wstrzemięźliwości są związane osoby, które ukończyły 14. rok życia, prawem zaś o poście są związane wszystkie osoby pełnoletnie, aż do rozpoczęcia 60. roku życia. Duszpasterze oraz rodzice winni zatroszczyć się o to, ażeby również ci, którzy z racji młodszego wieku nie związani jeszcze prawem postu i wstrzemięźliwości, byli wprowadzeni w autentyczny duch pokuty” – czytamy w Kodeksie prawa kanonicznego. Z obowiązku tego są zwolnieni chorzy. Kościół jednocześnie zachęca do przedłużenia postu i wstrzemięźliwości aż do rozpoczęcia liturgii Wigilii Paschalnej.
W Wielki Piątek w Kościele powszechnym, czyli na całym świecie odbywa się doroczna zbiórka ofiar na Boży Grób w Jerozolimie.
Tego dnia w Kościele rozpoczyna się także nowenna przed świętem Miłosierdzia Bożego. Jej tekst przekazała św. s. Faustyna Kowalska.
1. Abp Kupny dla PAP: zatrzymując się na poziomie zwykłego humanizmu, można uśpić sumienie
Zatrzymując się tylko na poziomie zwykłego humanizmu, można uśpić sumienie. Humanizm zachęca bowiem do szacunku wobec drugiego człowieka; miłość chrześcijańska zachęca do pójścia jeszcze dalej – powiedział PAP zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny.
PAP: W centrum obchodów Wielkiego Piątku jest męka i śmierć Chrystusa na krzyżu. Czy mimo upływu ponad dwóch tysięcy lat nie jest on wciąż zgorszeniem i znakiem sprzeciwu dla świata?
Zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Kupny: Krzyż był znakiem sprzeciwu i takim znakiem pozostanie już na zawsze. A to dlatego, że przesłanie krzyża jest uniwersalne i całkowicie odmienne od promowanych współcześnie postaw i zachowań, takich jak: egoizm, władza za wszelką cenę, kult pieniądza, bezwarunkowe dążenie do przyjemności. Krzyż przypomina, że w ludzkim życiu istnieje również cierpienie, dobrowolne ofiarowanie się za bliźniego, przebaczenie i wreszcie miłość aż do końca. Te wartości często wydają się gorszące dla kogoś, kto szuka tylko prostych rozwiązań. To, że krzyż jest dziś często usuwany z przestrzeni publicznej, staje się dowodem na to, że jego przesłanie jest wciąż znakiem sprzeciwu.
PAP: Po 1989 r. w Polsce w wielu miejscach życia publicznego przywracano krzyż. Jakie to miało wówczas znaczenie? Na ile był to wyraz wiary katolickiej?
Abp J.K.: Bez wątpienia miało to znaczenie religijne, ale również społeczne. Było manifestacją radości z odzyskanej wolności po wielu latach komunizmu, który masowo usuwał krzyż z życia publicznego. Krzyż w tamtych latach był traktowany nie tylko jako znak religijny, ale nawiązywał do narodowej tożsamości i tradycji, w której chrześcijaństwo odgrywało znaczącą rolę. Z jednej zatem strony przywracanie krzyży stawało się świadectwem wiary, którą na nowo można było publicznie wyznawać, z drugiej zaś świadczyło o patriotyzmie, który nabierał prawdziwie chrześcijańskiego kształtu.
PAP: Po 25 latach przemian społeczno-polityczno-gospodarczych coraz częściej pojawia się pytanie o miejsce krzyża w przestrzeni publicznej. Na ile on wciąż jest tam potrzebny? Jakie ma znaczenie?
Abp J.K.: To pytanie jest dziś podstawowym tematem debaty społecznej. W zależności od światopoglądu, jego obecność budzi niewątpliwie skrajne emocje, rzutując jednocześnie na relacje państwo – Kościół. Dla wielu osób obecność krzyża w szkołach i urzędach nadal jest ważnym symbolem tożsamości religijnej i kulturowej, który przypomina, że to właśnie Kościół przez długi czas był fundamentem narodowej jedności, szczególnie w najtrudniejszych momentach naszej historii. Z drugiej zaś strony pojawiają się głosy podkreślające, że Polska staje się społeczeństwem coraz bardziej nowoczesnym, wręcz zlaicyzowanym, i obecność krzyża w przestrzeni publicznej to faworyzowanie jednej tylko religii.
PAP: Czy w ocenie arcybiskupa powinno się walczyć o miejsce krzyża w przestrzeni publicznej? Na ile ta walka mieści się w kategoriach dawania świadectwa wiary, a na ile jest już wyrazem walki światopoglądowej czy wręcz politycznej?
Abp J.K.: Pytanie dotyczące walki o miejsce krzyża w przestrzeni publicznej dotyka głębszego problemu relacji pomiędzy religią a państwem, świadectwem a ideologią.
Jeżeli krzyż jest obecny w przestrzeni publicznej jako wyraz prawdziwej wiary, a jego obrona odbywa się w klimacie miłości, dialogu i przede wszystkim świadectwa chrześcijańskiego życia, to przybiera to wówczas formę prawdziwej ewangelizacji. A więc nie chodzi tylko o symbol na ścianie, ale o życie zgodne z jego przesłaniem. Natomiast gdy obrona krzyża przeradza się w ideologiczne zmaganie, w którym jedna strona na siłę chce narzucić swoje racje drugiej, to wówczas trudno mówić tu o świadectwie wiary. Prędzej o jakiejś walce o wpływy i władzę. Historia pokazuje, że takie instrumentalne traktowanie religii bardzo szybko prowadzi do jej wypaczenia. Tak więc krzyż ma sens tylko wtedy, kiedy jego przesłanie znajduje odzwierciedlenie w życiu człowieka. Św. Jan Paweł II nauczał, że nie wystarczy mówić o Chrystusie, ale trzeba o nim świadczyć własnym życiem.
PAP: Czy obserwowany obecnie kryzys wizerunku Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej w Polsce nie jest zapowiedzią „Wielkiego Piątku” Kościoła, który znamy?
Abp J.K.: Sądzę, że z jednej strony rzeczywiście można mówić o kryzysie. Jest on niewątpliwie związany ze spadkiem autorytetu duchowieństwa, postępującą sekularyzacją społeczeństwa, ujawnieniem skandali moralnych z udziałem niektórych kapłanów. Wszystko to może być określane jako Wielki Piątek Kościoła. Patrząc jednak oczami wiary, musimy pamiętać, że to trudne doświadczenie Wielkiego Piątku nie kończy dziejów zbawienia. Po nim następuje Zmartwychwstanie. Patrząc na dzieje Kościoła, możemy zauważyć, że przechodził on przez liczne kryzysy, a jednak trwa do dzisiaj. Czy Kościół jest gotowy na zmartwychwstanie? Tak! To stanowi przecież centrum naszej wiary. Dzięki pokorze i skrusze, dzięki autentycznemu świadectwu, otwartości na dialog, odnowa jest możliwa.
Z drugiej jednak strony chcę przypomnieć o niebezpieczeństwie wszelkich generalizacji. To nie jest tak, że cały Kościół znajduje się obecnie w kryzysie Wielkiego Piątku. W wielu przestrzeniach Kościoła dostrzegam znaki nadziei: coraz większe zaangażowanie ludzi świeckich, wielka żywotność grup charyzmatycznych, poważne pytania ludzi młodych o sens ich życia, ogromna solidarność katolików w obliczu różnych nieszczęść.
PAP: Co dziś oznacza w naszym życiu pozostać pod krzyżem wraz Maryją i Janem? Do odwagi na których płaszczyznach życia zaproszeni są dziś katolicy w Polsce?
Abp J.K.: Dla każdego człowieka wierzącego oznacza to trwanie przy Jezusie i jego nauce nawet wtedy, gdy chrześcijańskie wartości są negowane i gdy za przyznanie się do nich grozi wyśmianie, jakaś forma społecznego wykluczenia. Łatwo jest być przy Jezusie, kiedy uzdrawia i karmi chlebem tysiące, trudniej, gdy wisi na krzyżu.
Odwaga katolików polega dzisiaj na ich bezinteresownej służbie i świadectwie wiary wszędzie tam, gdzie żyją na co dzień. Łatwo jest modlić się w kościele, kiedy wszyscy myślimy podobnie i nikt nas nie obrazi za wyznawaną wiarę. Ale już w zakładzie pracy? Na ulicy? Na spacerze? W sklepie? Podczas spotkania rodzinnego przy wspólnym stole? W tych miejscach przyznanie się do wiary wymaga już odwagi. Taką odwagę mieli pierwsi chrześcijanie, którzy zachwycali swoim stylem życia w codzienności. Przypomina się tu zdanie Tertuliana, który zachwycony postawą pierwszych uczniów Chrystusa napisał: „Patrzcie, jak oni się miłują”.
PAP: Stając w obliczu coraz większej liczby wojen i konfliktów zbrojnych, coraz częściej ludzie pytają, gdzie jest w tym Bóg. Czy nie zostawił nas samych ze swoją wolnością?
Abp J.K.: Trudne pytanie, bo jest to pytanie o obecność i działanie Boga w obliczu zła i cierpienia. Bardzo mocno chciałbym to podkreślić, że Bóg jest zawsze z nami, ale na inny sposób, niż byśmy tego nieraz oczekiwali. On nie wchodzi w nasze życie w sposób autorytarny, aby siłowo powstrzymać zło. On kocha i dlatego respektuje wolność każdego człowieka, nawet jeśli prowadzi ona do złych konsekwencji. Bóg liczy na nas i na naszą wolną wolę. Jeden z filozofów zapytany kiedyś: „Gdzie był Bóg podczas zagłady w Oświęcimiu?” odpowiedział: „Był obecny w przykazaniu: nie zabijaj”. A ja dodam, był dręczony i umierał z cierpiącymi.
PAP: Papież Franciszek często zachęca nas do pochylania się nad cierpiącymi i wykluczonymi? Jak zatem przejść z humanizmu do miłości chrześcijańskiej?
Abp J.K.: Humanizm zachęca nas do szacunku wobec drugiego człowieka, wspierania jego praw i walki z nierównościami. To wizja z pewnością ważna i potrzebna. Jednak miłość chrześcijańska zachęca nas do pójścia jeszcze dalej. Nie tylko dostrzega w drugim człowieku ogromną wartość, ale widzi w nim samego Chrystusa. On sam powiedział przecież: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Ponadto miłość chrześcijańska wymaga osobistego zaangażowania wobec innych. Łatwo jest przecież wysłać komuś pieniądze, czy po prostu mówić o tym, jak ważne jest pomaganie. Dużo trudniej jest poświęcić swój czas, odwiedzić chorego, porozmawiać na ulicy z bezdomnym, a może nawet spróbować wyciągnąć go z tej biedy.
Ta chrześcijańska miłość jest nie tylko wynikiem naszych własnych starań, ale jest przede wszystkim darem, o który powinniśmy prosić, aby nie zatrzymać się tylko na poziomie zwykłego humanizmu, który paradoksalnie może usypiać nasze sumienie.
Czytaj także:
Wielkanoc. Najważniejsze święto chrześcijańskie
Zbliża się Wielkanoc, czyli najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie. W kościele katolickim główne obchody rozpoczynają się w Wielki Czwartek, a kończą się w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. - W tym...
Czytaj więcejDetails



















