11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Ten moment stał się symbolem odzyskania niepodległości.
Na przełomie października i listopada 1918 r. wobec rozpadu monarchii austro-węgierskiej i zapowiedzi bliskiej klęski Niemiec Polacy coraz wyraźniej odczuwali, że odbudowa niepodległego państwa polskiego jest bliska.
Sytuacja międzynarodowa była dla Polski wyjątkowo korzystna. Cztery lata wcześniej w chwili wybuchu I wojny światowej Polacy mogli jedynie pomarzyć o tym, że w momencie jej zakończenia wszystkie trzy państwa zaborcze będą właściwie bezsilne.
Szansy danej przez historię Polacy nie zmarnowali i aktywnie przystąpili do przejmowania władzy na ziemiach polskich okupowanych przez państwa centralne. W Cieszynie już od 19 października 1918 r. działała i sprawowała funkcje rządowe Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego pod przewodnictwem księdza Józefa Londzina. 28 października 1918 r. w Krakowie posłowie polscy do parlamentu austriackiego powołali Polską Komisję Likwidacyjną, która dwa dni później przejęła władzę w Galicji. Na jej czele stanął Wincenty Witos, przywódca PSL „Piast”.
31 października rozpoczęto przejmowanie władzy w okupowanej przez Austro-Węgry części Królestwa. W nocy z 6 na 7 listopada w zajętym kilka dni wcześniej Lublinie powołano Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Daszyński, przywódca galicyjskich socjalistów.
W Warszawie od września 1917 r. działała powołana przez Niemcy i Austro-Węgry Rada Regencyjna. Jej członkami byli książę Zdzisław Lubomirski, arcybiskup Aleksander Kakowski i hrabia Józef Ostrowski. W grudniu 1917 r. Rada Regencyjna utworzyła gabinet ministrów, na czele którego stanął Jan Kucharzewski.
Historyk, prof. Andrzej Garlicki komentując jej działania, stwierdzał: „Rada Regencyjna, szczególnie pod koniec swego istnienia, miała bardzo złą opinię w społeczeństwie polskim. Krytykowano ją za zbytnią uległość wobec zaborców, za konserwatyzm poglądów i były to opinie słuszne. Należy jednak docenić i to, że przejmowanie z rąk okupantów kolejnych dziedzin życia społecznego stanowiło znakomitą szkołę dla przyszłych funkcjonariuszy państwa polskiego. Zilustrować to można dziesiątkami przykładów, ale posłużmy się tylko jednym – pierwsze prace nad konstytucją niepodległej Polski zostały podjęte za czasów Rady Regencyjnej i wiele z ówczesnych ustaleń znalazło się następnie w ustawie zasadniczej. Niechętny stosunek większości społeczeństwa do rady i tworzonych przez nią instytucji wynikał również z gwałtownie pogarszającej się sytuacji ekonomicznej ludności”.
Na początku listopada 1918 r. regenci zdawali sobie sprawę, że ich polityczna rola dobiega końca i starali się powołać rząd, który miałby szerokie poparcie społeczne i któremu mogliby oddać władzę z przekonaniem, że w możliwie krótkim czasie przeprowadzi on wybory do Sejmu.
Sytuację polityczną w Warszawie zmieniło w sposób zasadniczy przybycie 10 listopada 1918 r. specjalnym pociągiem z Berlina uwolnionego z twierdzy magdeburskiej Józefa Piłsudskiego. Na Dworcu Głównym powitał go m.in. reprezentujący Radę Regencyjną książę Zdzisław Lubomirski.
Sytuację, w jakiej w listopadzie 1918 znalazł się Piłsudski, tak opisywał prof. Tomasz Schramm:
– W jego osobie zjawiał się poważny czynnik polityczny: przywódca, za którym stała siła POW, opromieniony wspomnieniem długoletniej działalności, zsyłki, więzienia carskiego, wreszcie aktywności lat 1914-1917 i szesnastomiesięcznego więzienia w Magdeburgu, człowiek przez lewicę uznawany za swojego, przez prawicę – acz niechętnie – za klapę bezpieczeństwa chroniącą przed rewolucją; jego ofiarny patriotyzm mało kto mógł wtedy kwestionować.
Tuż po przybyciu do Warszawy Piłsudski odbył rozmowy z członkami Rady Regencyjnej. W ich wyniku zrezygnował z planowanego wyjazdu do Lublina, gdzie od trzech dni na wyzwolonych terenach działał Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele. Rząd ten zresztą na wiadomość o jego powrocie z Magdeburga oddał mu się do dyspozycji.
Na decyzję Piłsudskiego o pozostaniu w stolicy bez wątpienia miał wpływ fakt, iż w dniu jego przybycia do Warszawy niemiecka okupacja była już w stanie rozkładu i perspektywa utworzenia Rządu Narodowego w stolicy wydawała się bardzo bliska.
Generalny Gubernator gen. Hans von Beseler potajemnie opuścił miasto, a POW razem z żołnierzami Polskiej Siły Zbrojnej, będącej pod rozkazami Rady Regencyjnej, przystąpiły do rozbrajania stacjonujących w Warszawie oddziałów niemieckich. Na ogół akcja rozbrajania przebiegała bez walki, choć zdarzały się również ostre starcia. Doszło do nich m.in. przy opanowywaniu Ratusza i Cytadeli.
Na szczęście większość niemieckich żołnierzy myślała jednak przede wszystkim o tym, jak najszybciej powrócić do domów. Gdyby jednak stawili opór, powstające państwo polskie znalazłoby się krytycznej sytuacji. Żołnierzy niemieckich wraz z urzędnikami tylko w samej Warszawie było w tamtym momencie ok. 30 tys., w całym Królestwie – 80 tys., zaś na froncie wschodnim w sumie ok. 600 tys.
Problemem ewakuacji niemieckiej armii Piłsudski zajął się zaraz po przybyciu do stolicy. Jeszcze 10 listopada doszło do jego spotkania z niemiecką Centralną Radą Żołnierską. W wyniku zawartych porozumień do 19 listopada ewakuowano jednostki niemieckie z Królestwa. Przyjazd Piłsudskiego do Warszawy tylko o jeden dzień wyprzedził wiadomość o tym, że w okolicach Compiegne delegacja rządu niemieckiego podpisała zawieszenie broni, które kończyło działania bojowe I wojny światowej.
W tych dniach Polacy uświadomili sobie, że po latach niewoli odzyskali niepodległość. Atmosferę tej wyjątkowej chwili tak wspominał Jędrzej Moraczewski:
– Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (…) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu najwyższej radości.
11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna „wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednolicenia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju” przekazała władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich, jej podległych, brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu.
Trzy dni później Rada Regencyjna rozwiązała się, oświadczając jednocześnie, iż „od tej chwili obowiązki nasze i odpowiedzialność względem narodu polskiego w Twoje ręce, Panie Naczelny Dowódco, składamy do przekazania Rządowi Narodowemu”.
Piłsudski mając powszechne poparcie społeczne, zdecydował się przejąć władzę od regentów, podkreślając w ten sposób jej ciągłość i legalny charakter. Nie wszyscy byli zadowoleni z tej procedury, wskazując na to, iż Piłsudski nie powinien być sukcesorem instytucji powołanej do życia przez okupantów. Bez względu na te komentarze Piłsudski stał się rzeczywistym przywódcą tworzącego się państwa polskiego. Rząd lubelski rozwiązał się, Rada Regencyjna ustąpiła, a Polska Komisja Likwidacyjna zaakceptowała istniejącą sytuację.
13 listopada właśnie szefowi rozwiązanego rządu lubelskiego Ignacemu Daszyńskiemu Piłsudski powierzył misję tworzenia nowego gabinetu. Zakończyła się ona jednak niepowodzeniem, przede wszystkim z powodu sprzeciwu stronnictw prawicowych, zwłaszcza Narodowej Demokracji.
Ostatecznie 18 listopada pierwszy oficjalny rząd niepodległej Polski utworzył inny socjalista Jędrzej Moraczewski, który nie wzbudzał tak wielkich obaw prawicy, jak Daszyński.
Cztery dni później 22 listopada 1918 r. nowy rząd opracował, a Piłsudski zatwierdził „Dekret o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej”. Na mocy tego dekretu, który był swego rodzaju ustawą zasadniczą, Piłsudski obejmował, jako Tymczasowy Naczelnik Państwa „Najwyższą Władzę Republiki Polskiej” i miał ją sprawować do czasu zebrania się Sejmu Ustawodawczego.
Dekretem z 28 listopada 1918 r. wybory do Sejmu zarządzone zostały na 26 stycznia 1919 r.
Listopad 1918 r. był dopiero początkiem budowy niepodległej Polski i początkiem walki o jej granice. 29 listopada 1918 r. Piłsudski zwracając się w Belwederze do najbliższych współpracowników tak mówił o odzyskanej niepodległości: „Jest to największa, najdonioślejsza przemiana, jaka w życiu narodu może nastąpić. Przemiana, w której konsekwencji powinno się zapomnieć o przeszłości; powinno się przekreślić wielkim krzyżem stare porachunki. A czas przed nami jest krótki i tylko wspólnym wysiłkiem możemy zadecydować, na jakiej przestrzeni, w jakich granicach naszą wolność obwarujemy i jak silnie staniemy na nogach, zanim dojdą z powrotem do siły i pełnego głosu sąsiedzi ze wschodu i z zachodu”.
Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem
Czytaj także:
Narodowe Święto Niepodległości – obchody 11 listopada w stolicy i w Lubuskiem
W poniedziałek, 11 listopada w całym kraju odbędą się uroczystości związane z Narodowym Świętem Niepodległości. Główne uroczystości z udziałem m.in. prezydenta Andrzeja Dudy odbędą się na pl. Piłsudskiego w...
Czytaj więcejDetailsPierwsze dni niepodległości. Od powrotu do Warszawy Piłsudski był kluczem do rozwiązania chaosu
„Do Piłsudskiego mają zaufanie także ci ludzie, których powinowactwo z nim społeczne jest lub było do niedawna bardzo wątpliwe” – pisał „Kurier Warszawski” z 11 listopada 1918 r. Redaktorzy dziennika uważali, że były więzień twierdzy w Magdeburgu jest kluczem do rozwiązania chaosu politycznego w odrodzonej Polsce.
– Nie znam faktu tak dziwnego, nie znam faktu tak śmiesznego w swej prostocie, jak ten, który jednego człowieka, tak mało znanego, tak mało odczutego, tak mało zżytego z całym tym społeczeństwem […] wynosi na to stanowisko bez żadnego gwałtu, przymusu, agitacji, a nawet wbrew jego woli, gdyż tego nie szukał, daje mu dobrowolnie władzę tak wybitną i tak wyjątkową
– stwierdził marszałek Józef Piłsudski w przemówieniu wygłoszonym do oficerów podczas bankietu w hotelu Bristol 3 lipca 1923 r.
Słowa wygłoszone w momencie symbolicznego wycofania się Piłsudskiego z życia politycznego dotyczą sytuacji, którą były komendant Legionów zastał 10 listopada 1918 r. po powrocie z niemieckiej niewoli.
Bez wątpienia władza, którą otrzymał Piłsudski, nie była mu przekazana „wbrew jego woli”. Zdaniem jednego z biografów Józefa Piłsudskiego, prof. Włodzimierza Sulei, „podejmowane bowiem przezeń od powrotu do kraju poczynania są wymownym świadectwem, że pragnął on odegrać rolę koordynatora narodowego wysiłku, zdolnego do stworzenia z Polski w dobie powojennego chaosu państwa, które w tej części Europy stanowiłoby ostoję ładu, zyskując tym samym mocarstwowe znaczenie”. Prześledzenie drogi do uzyskania przez Piłsudskiego władzy, którą w Polsce nie dysponował nikt wcześniej ani później, jest trudne, ponieważ tempo wydarzeń w ciągu pierwszych dni niepodległości było niezwykle szybkie.
Po powrocie do Warszawy o poranku 10 listopada 1918 r. Józef Piłsudski został zaproszony na śniadanie do rezydencji członka Rady Regencyjnej księcia Zdzisława Lubomirskiego. Według relacji Lubomirskiego podczas pierwszych rozmów Piłsudski był entuzjastycznie nastawiony do powstałego w Lublinie lewicowego rządu Ignacego Daszyńskiego. Zdaniem współregenta pragnął nawet wyjechać do Lublina, ponieważ uważał, że tereny wyzwolone spod okupacji austriackiej stwarzają lepsze warunki do ustanowienia stabilnej władzy państwowej. W ciągu kilku kolejnych godzin jasne stało się, że koniec okupacji następuje również w Warszawie. Jednocześnie wieści z Lublina oraz rewolucja w Berlinie i lewicowe nastroje niemieckich żołnierzy sprawiały, że wpływu na wydarzenia coraz mocniej domagały się warszawscy socjaliści.
10 i 11 listopada Polska Partia Socjalistyczna i inne główne partie socjalistyczne organizowały w stolicy manifestacje z żądaniem ustąpienia „reakcyjnej” Rady Regencyjnej i powołania nowego rządu. Jak zauważa Lubomirski, autorytet Rady Regencyjnej był niewielki, a przez to nie dysponowała ona możliwościami okiełznania rodzącego się ruchu rewolucyjnego.
Następnie Piłsudski udał się na Pragę, gdzie przy ul. Mińskiej 25 mieszkała jego żona Aleksandra Szczerbińska z córką Wandą. O 16.30 w Pałacu Arcybiskupów odbyło się posiedzenie Rady Regencyjnej z udziałem Piłsudskiego. W jego trakcie podjęto decyzję o przekazaniu mu pełni władzy wojskowej. W tym czasie przed pensjonatem na ul. Moniuszki 2 zebrał się tłum. Wieczorem z balkonu przemówił do nich sam Piłsudski:
-Obywatele! Warszawa wita mnie po raz trzeci. Wierzę, że zobaczymy się niejednokrotnie w szczęśliwszych jeszcze warunkach. Zawsze służyłem i służyć będę życiem swoim, krwią ojczyźnie i ludowi polskiemu. Witam was krótko, gdyż jestem przeziębiony – bolą mnie gardło i piersi.
Mimo nie najlepszego stanu zdrowia jeszcze tego samego dnia Piłsudski przyjął pierwsze delegacje stronnictw politycznych. Podczas spotkania z członkami PPS miały paść słynne słowa, które później były interpretowane jako symboliczne wyjście z czerwonego tramwaju socjalizmu na przystanku niepodległość.
– Nie mogę przyjąć znaku jednej partii, mam obowiązek działać w imieniu całego narodu
– stwierdził „Ziuk” ku zaskoczeniu swoich byłych towarzyszy.
Zaprotestował również przeciwko zwracaniu się do niego zwyczajem socjalistów „towarzyszu”. Po godz. 22 do Piłsudskiego przybyła delegacja niemieckiej rewolucyjnej Rady Żołnierskiej. Zrewoltowani żołnierze z czerwonymi kokardami na mundurach zażądali możliwości szybkiego wyjazdu do Niemiec. Piłsudski postawił warunek przekazania broni, lokomotyw i całego sprzętu telekomunikacyjnego. Żołnierze nie udzielili odpowiedzi. Kolejne rozmowy miały się odbyć 11 listopada.
Następnego dnia „Kurier Warszawski” podsumowywał wydarzenia minionych kilkudziesięciu godzin i tym samym uzasadniał objęcie przez Piłsudskiego najważniejszych stanowisk odradzającego się państwa:
– Niezwykła popularność w Polsce komendanta Piłsudskiego jest faktem znanym i bezspornym. Wczoraj przekonaliśmy się jeszcze o czymś innym: że do Piłsudskiego mają zaufanie także ci ludzie, których powinowactwo z nim społeczne jest lub było do niedawna bardzo wątpliwe. […] Popularność może być owocem zasług w przeszłości. Zaufanie zaś patrzy w przyszłość. Co do Piłsudskiego opinia wskazuje go dziś jako męża przyszłości”. Podobny pogląd wyrażał książę Lubomirski: „Zaznaczam zresztą, że wtedy wszystkie stronnictwa od najskrajniejszej prawicy do lewicy żądały od nas oddania władzy Piłsudskiemu. Byłem przekonany, że podziała to nader dodatnio na wzburzone wówczas umysły.
Tymczasem najbardziej naglącą kwestią było zakończenie okupacji niemieckiej. Rano 11 listopada Piłsudski udał się do dawnego Pałacu Namiestnikowskiego, który jeszcze kilka dni wcześniej był siedzibą Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego. Podczas spotkania z Radą Żołnierską stwierdził: „Ja, jako przedstawiciel narodu polskiego, oświadczam wam, że naród polski za grzechy waszego rządu nad wami mścić się nie chce i nie będzie”. Jednocześnie zażądał powstrzymania się od jakichkolwiek wrogich działań i zagwarantował swobodny przejazd poza obszar kontrolowany przez polskie władze.
11 listopada był również dniem, w którym Piłsudski ostatecznie odrzucił pomysł podróży do Lublina i rozmów z Daszyńskim. Na jego decyzję wpłynęły nie tylko już toczące się negocjacje polityczne, lecz i ogłoszenie odezwy regentów, która ostatecznie potwierdzała, że stał się kluczowym graczem politycznym, który będzie miał decydujący wpływ na kształt przyszłego rządu.
– Wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednostajnienia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju, Rada Regencyjna przekazuje władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich, jej podległych, Brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu
– stwierdzali członkowie Rady Regencyjnej.
We wtorek 12 listopada Piłsudski przybył do pałacu Kronenberga. W potężnym gmachu mieścił się tworzony od kilku tygodni Sztab Generalny oraz wiele innych instytucji rządowych Królestwa Polskiego. Po krótkiej uroczystości oraz przedstawieniu wszystkich pracujących w sztabie oficerów Piłsudski przejął obowiązki naczelnego dowódcy. Jedną z jego pierwszych decyzji był rozkaz przyjęcia do Wojska Polskiego żołnierzy POW. Przez kilka kolejnych godzin toczył rozmowy z przybyłym z Lublina Ignacym Daszyńskim, a także z kierownikiem prowizorium rządowego Królestwa Polskiego oraz z szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Władysławem Wróblewskim. Następnie przyjął przedstawicieli kilku żydowskich partii politycznych. Wieczorem naczelny dowódca ogłosił, że Rada Regencyjna powierzyła mu zadanie stworzenia nowego, ponadpartyjnego rządu. Tym samym kończyła się trwająca niemal półtora roku misja trzech regentów. Wieczorem lekarz stwierdził, że Piłsudski jest skrajnie wyczerpany. Kolejny dzień był dla niego znacznie mniej intensywny.
14 listopada okazał się dniem przełomu politycznego.
– Stan przejściowy podziału zwierzchniej władzy państwowej, ustanowiony odezwą z dnia 11 listopada 1918 r., nie może trwać bez szkody dla powstającego Państwa Polskiego. Władza ta powinna być jednolita. Wobec tego, kierując się dobrem Ojczyzny, postanawiamy Radę Regencyjną rozwiązać, a od tej chwili obowiązki nasze i odpowiedzialność względem narodu polskiego w Twoje ręce, Panie Naczelny Dowódco, składamy do przekazania Rządowi Narodowemu
– stwierdzali regenci w piśmie skierowanym do Piłsudskiego.
Tym samym przejmował on pełnię władzy w odrodzonym państwie. Należy pamiętać, że stawiało go to w specyficznej sytuacji, w której jako dowódca pełnił władzę cywilną. Tego samego dnia rząd Daszyńskiego wyraził pełną lojalność wobec Piłsudskiego. Ten powierzył mu misję stworzenia rządu.
14 listopada Piłsudski wydał też pierwszy dekret jako zwierzchnik władzy cywilnej i wojskowej.
– Wyszedłszy z niemieckiej niewoli, zastałem wyzwalającą się Polskę w najbardziej chaotycznych stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych, wobec zadań niezmiernie trudnych, w których lud polski sam musi wykazać swoją zdolność organizacyjną, bo żadna siła z zewnątrz nie może mu jej narzucić
– zaświadczał.
W ostatnich akapitach dekretu zapowiadał jak najszybsze zwołanie Sejmu Ustawodawczego oraz powierzenie nowemu rządowi misji przygotowania projektu „utworzenia najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej”. Radykalizm rządu Daszyńskiego sprawił, że niemożliwe okazało się stworzenie przez niego rządu akceptowanego przez inne niż lewicowe stronnictwa polityczne. Wieczorem 17 listopada misję stworzenia nowego rządu otrzymał Jędrzej Moraczewski. Jego zaprzysiężenie następnego dnia zamknęło pierwszy kilkudniowy intensywny okres sprawowania władzy wojskowej i cywilnej przez Józefa Piłsudskiego.
Niemal pięć lat później były Naczelnik Państwa podsumowywał cele swojej władzy w ciągu pierwszych dni i tygodni niepodległości.
– Dyktatorem byłem kilka miesięcy. Decyzją moją głupią czy rozumną, to jest wszystko jedno, postanowiłem zwołanie sejmu, oddanie władzy mojej w jego ręce i stworzenie legalnej formy życia państwa polskiego. Była to moja decyzja. Decyzja ta została usłuchana
– powiedział Piłsudski podczas wspomnianego już słynnego bankietu w hotelu Bristol.
Dat proponowanych jako święto narodowe było z piętnaście, 11 listopada się przyjął
Ta data się upowszechniła, utrwaliła i jest znana na Zachodzie jako Dzień Weterana, koniec wojny światowej – tak o terminie świętowania rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości mówi dr Artur Kuprianis z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Łodzi.
Narodowe Święto Niepodległości, obchodzone 11 listopada, ustanowione zostało w 1937 r., a po okresie PRL przywrócone ustawą z 15 lutego 1989 r. Kiedy jednak w 1918 r. Polska wracała na mapę Europy, potencjalnych terminów świętowania tego historycznego wydarzenia było więcej.
– Kiedyś naliczyłem około 15 dat, które proponowane były jako przyszłe święto narodowe” – powiedział PAP dr Artur Kuprianis z Instytutu Pamięci Narodowej. „Na przykład 5 listopada, czyli akt cesarzy Austrii i Niemiec (z 1916 r.) ożywiający sprawę polską na arenie międzynarodowej. 6-7 listopada (1918 r.), czyli powstanie rządu Ignacego Daszyńskiego. 16 listopada, kiedy Piłsudski wysłał noty do państw Ententy, informując o odrodzeniu polskiej państwowości. Proponowano też daty styczniowe, kiedy amerykański prezydent Woodrow Wilson ogłosił, że jednym z podstawowym zadań jest utworzenie państwa polskiego
– przypomniał Kuprianis.
Program pokojowy Wilsona został przedstawiony 8 stycznia 1918 r., natomiast 18 stycznia 1919 r. odbyło się pierwsze posiedzenie paryskiej konferencji pokojowej, kończącej I wojną światową. Traktat wersalski, ostatecznie sankcjonujący istnienie Polski, podpisano 28 czerwca 1919 r., a ratyfikowano 10 stycznia 1920 r.
Historyk podkreślił, że „pierwszym środowiskiem propagującym datę 11 listopada jako Dzień Niepodległości”, byli endecy, współpracownicy Romana Dmowskiego, który uczestniczył w konferencji w Paryżu.
– Dmowski zabiegał o to, żeby Polskę uznać jako niepodległe państwo i podpisanie rozejmu na koniec wojny naturalnie wieńczyło sukcesem jego pracę – wyjaśniał dr Kuprianis. – Dmowski od samego początku popierał państwa, które wygrały wojnę, więc uważał się za zwycięzcę w tej myśli politycznej. I główną postać, która doprowadziła do odzyskania niepodległości. Oczywiście, Piłsudski miał zupełnie inne zdanie.
Historyk ocenił, że środowisko piłsudczyków „miało kłopot, jak skojarzyć Piłsudskiego z 11 listopada”. Przyszły Naczelnik państwa przybył do Warszawy 10 listopada 1918 r. i – jak przypomniał Kuprianis – „nikt go za bardzo nie witał”. 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu władze nad wojskiem, ale tego dnia w stolicy nic szczególnego się nie wydarzyło.
– Dopiero po 1926 roku, kiedy przejął władzę w państwie, propaganda piłsudczykowska dobrze powiązała 11 listopada z Piłsudskim, nawet posuwając się do fałszerstw, bo znane zdjęcie z Piłsudskim fetowanym w Warszawie przedstawiano jako powstałe 10 czy 11 listopada, a to zdarzyło się dwa lata wcześniej – wyjaśnił Kuprianis. – Ten błąd, wykreowany przez propagandę, był powielany nawet jeszcze w latach 90. XX wieku
– dodał.
Zdjęcie Naczelnika fetowanego przez tłumy ilustruje przyjazd Piłsudskiego do stolicy po zajęciu Warszawy przez Niemców i wygnaniu Rosjan, w 1916 r.
– Wtedy był dowódcą Legionów, a w 1918 r. wracał jako więzień niemiecki
– zaznaczył historyk.
Kuprianis przypomniał też, że np. środowisko Ludowców jako symbol odzyskania Niepodległości propagowało daty 6-7 listopada 1918 r.. Wtedy powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Daszyński, jeden z liderów PPS, początkowo popierający Piłsudskiego (przekazał mu władzę 12 listopada). W rządzie Daszyńskiego znalazł się m.in. Edward Śmigły–Rydz i inni piłsudczycy.
Historyk zaznaczył jednak, że jesienią 1918 r. utworzono „kilka rządów tymczasowych” na ziemiach polskich, m.in. od 28 października działała Polska Komisja Likwidacyjna w Galicji.
– Powstały też zalążki państwowości w Wielkopolsce, czyli byłym zaborze pruskim, i każdy z tych ośrodków uważał, że to on ma większe prawo, on skupił większą władzę, on pociągnął więcej Polaków za sobą
– stwierdził.
Kuprianis podkreślił, że w ustalaniu terminu święta niepodległości kluczowe było wskazanie „daty, która zjednoczy wszystkich Polaków”.
– Myślę, że data 11 listopada naturalnie wyłoniła jako kontynuacja obchodzonego na Zachodzie Święta Dnia Weterana, na pamiątkę zakończenia wojny. Ta data dobrze się wpisuje też w naszą tradycję, bo Polacy walczyli na różnych frontach, w różnych armiach, po różnych stronach frontu, więc upamiętnia wszystkich Polaków
– ocenił historyk.
11 listopada 1918 r. podpisano rozejm w Compiegne, kończący I wojnę światową układ rozejmowy pomiędzy Ententą i Cesarstwem Niemieckim.
„Dzień 11 listopada, jako rocznica odzyskania przez Naród polskiego niepodległego bytu państwowego i jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Narodu w walkach o wolność Ojczyzny” został ogłoszony ustawą z 23 kwietnia 1937 r. o Święcie Niepodległości. Ale już od 1919 r. rocznicę 11 listopada celebrowało wojsko, a ogólnonarodowe świętowanie, jak tłumaczy dr Kuprianis, „wprowadzano różnymi zarządzeniami, okólnikami”.
– Początkowo, w 1926 roku, Piłsudski wprowadził dzień wolny dla administracji państwowej, potem, w latach 30., dzień wolny dla szkół” – wyjaśnił historyk. „Ta data się na tyle upowszechniła, że przetrwała w pamięci ludzi okres wojny i PRL, kiedy to święto było usunięte z kalendarza. W latach 70. i 80. opozycje naturalnie odwoływała się do niego, w ten sposób, że to, co zakazane w PRL, trzeba przypominać i odnowić
– podsumował Kuprianis.
Dr Artur Kuprianis z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Łodzi był jednym z prelegentów konferencji naukowej „Legiony Polskie Józefa Piłsudskiego – aspekty militarne i społeczno-polityczne”, którą w tym tygodniu zorganizował szczeciński oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
Czytaj także:
Prezydent wręczył awanse generalskie oficerom wojska, straży pożarnej i policji
W przeddzień Święta Niepodległości prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje generalskie i admiralskie dwunastu oficerom Wojska Polskiego. Prezydent wręczył też awanse generalskie trzem oficerom Państwowej Straży Pożarnej oraz trzem oficerom...
Czytaj więcejDetails