Interwencje cenowe stosowane były w okresie kryzysu energetycznego. Dziś, w sytuacji stabilizującego się rynku energii, mrożenie cen musi być stopniowo wygaszane – powiedziała ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w wywiadzie dla poniedziałkowego (4 listopada) wydania „Gazety Wyborczej”.
Szefowa resortu klimatu została zapytana m.in. o sens mrożenia cen energii, skoro „milioner z apartamentowca Złota 44 płaci tyle samo za prąd co uboga rodzina mieszkająca na prowincji”. Hennig-Kloska przypominała, że „interwencje cenowe stosowane były w okresie kryzysu energetycznego”. Wskazała, że „dziś, w sytuacji stabilizującego się rynku energii, mrożenie cen musi być stopniowo wygaszane”.
– W tym procesie trzeba uwzględnić różne sytuacje życiowe obywateli i obywatelek, żeby dostrzec to, czy będą oni w stanie opłacić rachunki. Dlatego też w odróżnieniu od poprzedników różnicujemy zasady wsparcia dla odbiorców energii elektrycznej i wprowadziliśmy bon energetyczny, wsparcie z progiem dochodowym, z którego skorzystało ponad 2,4 mln gospodarstw domowych
– powiedziała.
Zapytana, czy obecnie w Polsce prąd jest drogi, wyjaśniła, że „na rynku hurtowym jesteśmy w górnych granicach cen UE, więc mamy dużą przestrzeń do obniżek”.
– Widać też, że ceny giełdowe spadają, to jest kierunek odzwierciedlający sytuację w całej Europie. Te kraje, które mają duży udział OZE, okresowo potrafią zapewnić energię w bardzo niskich cenach, nawet ujemnych. One zdecydowanie obniżają średnią cenę i to rzutuje na końcowy rachunek
– powiedziała, dodając że „dlatego naszym celem jest zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii”.
Hennig-Kloska przypomniała, że na początku koszty wprowadzenia osłon wynosiły 33 mld zł.
– W przyszłym roku szacujemy, że w maksymalnym pakiecie byłoby to 5 mld. To pokazuje, jaką drogę przeszliśmy. Wolnorynkowe oferty dla małych firm i samorządów są już dużo poniżej zamrożonych stawek. To jest właściwy kierunek
– powiedziała.
Zastrzegła, że „oczywiście powinniśmy robić wszystko, co możliwe, żeby aktywizować odbiorców na rynku, w tym także w zakresie wyboru sprzedawcy”.
– Pamiętajmy jednak, że część odbiorców z różnych powodów społecznych czy socjalnych nie będzie odbiorcami aktywnymi i właśnie dla nich przeznaczona jest taryfa zatwierdzana przez prezesa URE
– wskazała.
Zapytana, czy w takim razie ceny na 2025 r. dla gospodarstw domowych będą mrożone, szefowa MKiŚ powiedziała, że „pieniądze na ten cel zostały częściowo zabezpieczone w budżecie, czyli w pewnym zakresie tak”. „Obserwujemy sytuację na rynku, który jest bardzo dynamiczny. Od tego zależą skala i forma pomocy” – powiedziała.
Wyjaśniła, że „jak pokazują statystyki, największego wsparcia wśród mniej zamożnych obywateli i obywatelek potrzebują gospodarstwa jednoosobowe, gdzie kosztów utrzymania mieszkania nie ma między kogo dzielić”.
– Natomiast, jeśli chodzi o kryterium pomocy, to w przypadku maksymalnej ceny energii problem polega na tym, że koszt systemu różnicowania i sprawdzania dochodów kilkunastu milionów gospodarstw domowych przewyższyłyby oszczędności wynikające z tego wyodrębnienia
– powiedziała Paulina Hennig-Kloska.
Czytaj także:
Od 1 lipca nowe ceny energii dla gospodarstw domowych
1 lipca zmienia się system ochrony dla odbiorców energii. Rachunki za gaz dla odbiorców taryfowanych wzrosną o ok. 20 proc. Przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci za prąd miesięcznie około 30...
Czytaj więcej