Siewiera: sytuacja w Libanie nie zagraża bezpośrednio polskim żołnierzom [AKTUALIZOWANY]

Fot. PAP/EPA/WAEL HAMZEH

Fot. PAP/EPA/WAEL HAMZEH

Celem nocnego ostrzału Dahije, południowej dzielnicy Bejrutu, było uderzenie w kilka militarnych obiektów Hezbollahu, w tym punktu produkcji broni – powiadomiła we wtorek (1 października) armia izraelska w mediach społecznościowych.

– Terrorystyczna organizacja Hezbollah celowo umieszcza w sercu Bejrutu infrastrukturę militarną, magazyny i wytwórnie broni, osadzając je w gęstych skupiskach mieszkańców miasta

– oświadczyła armia, dodając, że działa „w celu przywrócenia bezpieczeństwa państwa Izrael i jego mieszkańców”. 

Rzecznik armii w komunikacie wydanym w języku arabskim ostrzegł libańskich cywilów, by do odwołania nie przejeżdżali na południowy brzeg rzeki Litani.

– W południowym Libanie trwają intensywne walki, w których bojownicy Hezbollahu wykorzystują środowisko cywilne i ciebie jako żywą tarczę, aby organizować ataki

– napisał w serwisie X płk Awiczaj Adraee.

– Prosimy o nieprzekraczanie rzeki Litani dla własnego bezpieczeństwa. Izrael „toczy wojnę z Hezbollahem, nie z mieszkańcami Libanu

– stwierdził rzecznik. 

Wspierany przez Iran Hezbollah powiadomił natomiast o ostrzale izraelskich celów wojskowych w rejonie przygranicznym. Nie odniósł się do informacji o rozpoczęciu przez siły izraelskie operacji lądowej – zauważyła agencja Reutera.

Siewiera: sytuacja w Libanie nie zagraża bezpośrednio polskim żołnierzom (godz. 20.45)

Według informacji z ostatnich godzin, sytuacja w Libanie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia życia naszych żołnierzy; są analizowane różne scenariusze, ale nie ma jeszcze decyzji o konieczności ewakuacji ani przemieszczeniu jednostek – przekazał we wtorek (1 października) szef BBN Jacek Siewiera.

Szef BBN w rozmowie z dziennikarzami we wtorek (1 października) po południu podczas konferencji Warsaw Security Forum spytany został o sytuację polskich żołnierzy, którzy stacjonują Libanie w ramach misji ONZ. 

– Według ostatnich informacji, które otrzymałem jeszcze z ostatnich godzin, sytuacja nie jest w bezpośrednim zagrożeniu życia naszych żołnierzy, naszego kontyngentu UNIFIL. Natomiast różne scenariusze są analizowane i dzisiaj nie ma jeszcze podjętej decyzji, co do konieczności ewakuacji żołnierzy

– poinformował.

Siewiera podkreślił też, że istnieje możliwość ewakuacji z Libanu polskich obywateli, a wsparcie w tej kwestii oferuje ONZ. 

Pytany, jakie dalsze kroki mogą zostać podjęte przez społeczność międzynarodową wobec międzynarodowych sił stacjonujących w Libanie, Siewiera przypomniał, że „misja UNIFIL została umieszczona, rozmieszczona na pograniczu Libanu i Izraela w celu zagwarantowania bezpieczeństwa tego regionu i przeciwdziałania aktom terrorystycznym”. 

– Na ten moment decyzji sojuszniczej o przemieszczeniu tych jednostek nie podjęto

– powiedział Siewiera, dodając, że obecnie działania bojowe nie są prowadzone nawet w pobliżu baz sił międzynarodowych.

– Zasady użycia sił w ramach misji międzynarodowych takich jak UNIFIL określa postanowienie prezydenta, które jest podstawą dysponowania sił. W tzw. Rules of Engagement określone są zasady użycia broni, zasady funkcjonowania kontyngentu i również kryteria, według których takie działania mogą być podejmowane

– powiedział Siewiera pytany, jak polskie i międzynarodowe siły w Libanie mogą zareagować na kryzys.

Podkreślił, że te wytyczne mają charakter niejawny. 

Natomiast – jak mówił szef BBN – „sama decyzja o przygotowaniu i realizacji misji, również tego jaki charakter misja przyjmuje, jest decyzją, którą podejmuje dowództwo misji UNIFIL”. 

Polski Kontyngent Wojskowy liczący ok. 250 osób od kilku lat stacjonuje w Libanie, gdzie wspiera międzynarodowe siły ONZ misji UNIFIL, które m.in. pilnują strefy buforowej na granicy Izraela i Libanu, a także starają się zadbać o bezpieczeństwo ludności cywilnej. 

W ostatnich dniach sytuacja w regionie uległa zaostrzeniu, gdy Izraelska armia rozpoczęła „ograniczone i ukierunkowane” – według własnych komunikatów – działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu. Ponadto od przeszło tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez Izrael. 

W rozmowie z dziennikarzami Siewiera został również zapytany o zbliżające się wybory prezydenckie w USA i o to, jak ich wynik może wpłynąć na relację z Polską. W odpowiedzi Siewiera ocenił, że – jego zdaniem – polskiej klasie politycznej udaje się utrzymywać dobre stosunki ze środowiskami zarówno Republikanów, jak i Demokratów. 

– Nie jest żadną tajemnicą, że ośrodek prezydencki ma dobre relacje ze stroną republikańską, a strona rządowa lepsze relacje utrzymuje z administracją demokratyczną. Ale i prezydent (Andrzej Duda – PAP) realizuje współpracę z trzecim aktualnie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Będzie współpracował z czwartym i ta współpraca oceniana jest bardzo wysoko. W interesie Rzeczypospolitej jest utrzymywanie tych relacji po obu stronach sceny politycznej w USA – kluczowym sojusznikiem

– powiedział Siewiera.

Armia: wystrzelono z Iranu rakiety w stronę Izraela (godz. 18.45)

Z Iranu zostały wystrzelone rakiety w stronę Izraela – poinformowała w środę armia izraelska.

Jak dodano, syreny alarmowe rozległy się w całym Izraelu, a cywile są w schronach.

Irański nalot na Izrael rozpocznie się w najbliższych godzinach (godz. 17.40)

Amerykańscy urzędnicy i wojskowi spodziewają się, że Iran przeprowadzi atak rakietami balistycznymi na Izrael w ciągu najbliższych 12 godzin – poinformował „New York Times”. Źródło dziennika dodało, że atak prawdopodobnie będzie przypominać kwietniowy nalot, gdy Iran zaatakował Izrael setkami rakiet i dronów.

Celem irańskiego ataku będą trzy bazy izraelskiego lotnictwa i położona na północ od Tel Awiwu kwatera główna wywiadu, która została ewakuowana we wtorek po południu – dodał „NYT”, powołując się na trzy źródła w izraelskim aparacie bezpieczeństwa. 

Iran przygotowuje się do przeprowadzenia ataku z użyciem rakiet balistycznych przeciwko Izraelowi – ostrzegł we wtorek wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu, cytowany przez amerykańskie media. Zapowiedział jednocześnie, że jeśli do tego dojdzie, spotka się to z „poważnymi konsekwencjami” dla Teheranu. 

W kwietniu Iran przypuścił pierwszy bezpośredni atak z użyciem setek rakiet i dronów oraz groził kolejnym po zabiciu przez Izrael przywódcy Hamasu w Teheranie, lecz ostatecznie do niego nie doszło. Nowy atak miałby być odpowiedzią na ataki Izraela na wspierany przez Iran libański Hezbollah – w tym zabicie jego przywódcy – i wkroczenie izraelskich wojsk do przygranicznych rejonów Libanu. 

USA kierowały w kwietniu międzynarodową koalicją, która pomogła Izraelowi w obronie przed salwą Iranu. Z pomocą m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Francji i sunnickich państw arabskich zestrzelono wówczas większość pocisków. 

Atak Iranu na Izrael mógłby łatwo doprowadzić do wybuchu „większej regionalnej wojny”, ponieważ odpowiedź Izraela byłaby prawdopodobnie znacznie mocniejsza niż w kwietniu – powiedział stacji CNN Behnam Ben Taleblu z waszyngtońskiego think tanku Fundacja Obrony Demokracji. 

„NYT” napisał wcześniej we wtorek, że zachodni dyplomaci ostrzegli Iran, że jeżeli zaatakuje Izrael, może się to spotkać z silną odpowiedzią tego państwa, w tym z atakami na cele strategiczne związane m.in. z programem nuklearnym czy przemysłem naftowym.

MSZ podjęło decyzję o redukcji personelu ambasady RP w Libanie, głównie rodzin dyplomatów (godz. 16.15)

MSZ podjęło decyzję o redukcji personelu ambasady RP w Libanie, głównie rodzin dyplomatów oraz z przyczyn humanitarnych zapewni pomoc osobom najbardziej potrzebującym – przekazał we wtorek resort dyplomacji. Jak zaznaczono, „mimo rozwoju sytuacji żadne państwo nie podjęło decyzji o ewakuacji”.

– MSZ podjęło decyzję o redukcji personelu ambasady RP w Libanie, głównie rodzin dyplomatów, oraz z przyczyn humanitarnych zapewni pomoc osobom najbardziej potrzebującym. Mimo rozwoju sytuacji żadne państwo nie podjęło decyzji o ewakuacji

– podkreśliło MSZ we wpisie na platformie X.

Jak zaznaczono, Polska pozostaje w stałym kontakcie z partnerami w UE.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Wcześniej informacje o decyzji MSZ dotyczące m.in. redukcji personelu ambasady RP w Libanie przekazał dziennikarzom rzecznik resortu Paweł Wroński. 

Izrael w nocy z poniedziałku na wtorek rozpoczął „ograniczoną operację lądową” na południu Libanu. Celem działań wojsk izraelskich jest zniszczenie możliwości ofensywnych Hezbollahu, który od 8 października 2023 r. ostrzeliwuje północ Izraela, przez co ok. 60 tys. obywateli państwa żydowskiego musiało opuścić swoje domy. 

W ciągu ostatnich dni armia kilkakrotnie ostrzegała już cywilów w różnych regionach Libanu, w tym w położonej na wschodzie Dolinie Bekaa i południowym Bejrucie, by natychmiast ewakuowali się z niektórych terenów. Komunikaty poprzedzały naloty na miejsca określone przez Izrael jako stanowiska Hezbollahu. 

Według szacunków rządu w Bejrucie w atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a przeszło milion Libańczyków musiało opuścić swoje domy. Media informują, że dużą część ofiar stanowią cywile.

Izrael/ Wojsko: mobilizujemy cztery brygady, by wzmocnić północ kraju (godz.16.05)

Izraelska armia poinformowała, że mobilizuje kolejne cztery brygady rezerwowe, by wysłać je na północną granicę z Libanem. W nocy z poniedziałku na wtorek Izrael rozpoczął tam ograniczoną operację lądową przeciwko celom Hezbollahu.

Brygada izraelskiego wojska liczy kilka tysięcy żołnierzy. 

Powołanie rezerwistów pozwoli na kontynuowanie kampanii przeciwko libańskiej organizacji terrorystycznej i osiągnięcie celów operacyjnych, w tym bezpiecznego powrotu mieszkańców północy Izraela do domów – podkreśliło wojsko w komunikacie. 

Od ponad tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez izraelskie lotnictwo w ramach operacji „Północne Strzały”. Izrael zaznacza, że uderzenia są wymierzone w Hezbollah, nie libijską ludność cywilną, a ich celem jest zabezpieczenie północy państwa. Z powodu regularnych ostrzałów północy Izraela, rozpoczętych przez Hezbollah po wybuchu wojny w Strefie Gazy rok temu, ewakuowano stamtąd ok. 60 tys. osób. 

Izraelska armia przekazała również, że Hezbollah planował najazd na północny Izrael wzorowany na ataku Hamasu 7 października 2023 r., w którym zabito blisko 1200 osób, a 251 porwano. 

Według szacunków rządu w Bejrucie w izraelskich atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a ponad milion Libańczyków musiało z ich powodu opuścić swoje domy. Media informują, że dużą część ofiar stanowią cywile.

600 osób znalazło schronienie przed izraelskim atakiem w klasztorze na południu kraju (godz. 15.45)

Co najmniej 600 osób z chrześcijańskiej miejscowości Ajn Ibil uciekło do klasztoru maronickiego we wsi Rumajsz na południu Libanu – podał Reuters. We wtorek Izrael wezwał do natychmiastowej ewakuacji mieszkańców terenów przygranicznych.

Ajn Ibil jest jedną z około 20 miejscowości, które dostały we wtorek wezwanie do ewakuacji. Rzecznik izraelskiego wojska ostrzegł tamtejszych mieszkańców, że „każdy, kto przebywa w pobliżu instalacji Hezbollahu lub jego bojowników naraża swoje życie. Należy się spodziewać, że każdy dom używany przez Hezbollah do celów militarnych stanie się celem”. 

Wojska izraelskie rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek „ukierunkowane i ograniczone” działania zbrojne na południu Libanu, by zniszczyć umocnione stanowiska Hezbollahu, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców północnego Izraela – ogłosił wcześniej inny rzecznik sił zbrojnych, kontradmirał Daniel Hagari. 

W ciągu ostatnich dni armia kilkakrotnie ostrzegała już cywilów w różnych regionach Libanu, w tym w położonej na wschodzie Dolinie Bekaa i południowym Bejrucie, by natychmiast się ewakuowali. Komunikaty poprzedzały naloty na miejsca określone przez Izrael jako stanowiska Hezbollahu. 

W ramach operacji „Północne Strzały”, prowadzonej przeciwko Hezbollahowi, Izrael od ponad tygodnia intensywnie bombarduje Liban, podkreślając, że uderzenia są wymierzone w pozycje Hezbollahu. Celem tych działań jest zapewnienie bezpieczeństwa na północy kraju, skąd ewakuowano już około 60 tys. osób z powodu ostrzałów Hezbollahu, prowadzonych regularnie od jesieni 2023 roku, czyli od wybuchu wojny w Strefie Gazy. 

Liban/ Hezbollah powiadomił o ostrzale centrali Mosadu (godz. 14.30)

Libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah poinformowała we wtorek, że ostrzelała centralę izraelskiej agencji wywiadu Mosad, znajdującą się na przedmieściach Tel Awiwu. Do ataku na bazę Glilot użyto pocisków Fadi 4 – przekazało ugrupowanie wspierane przez Iran.

W ostrzelanej bazie znajdują się zarówno kwatera główna Mosadu, jak i jednostki wywiadu wojskowego – powiadomił portal Times of Israel. Jak przekazano, na skutek ataku dwie osoby doznały niegroźnych obrażeń. 

W reakcji na to uderzenie armia izraelska rozszerzyła na kolejne miasta ograniczenia związane z bezpieczeństwem. Objęły one m.in. Jerozolimę oraz Tel Awiw i mają pozostawać w mocy do końca tygodnia. Zgodnie z zaleceniami sił zbrojnych działalność edukacyjna i zawodowa może być prowadzona tylko wówczas, jeżeli w pobliżu znajduje się odpowiednie schronienie. W związku z zagrożeniem zamknięto też plaże oraz ograniczono liczebność zgromadzeń – poinformował portal. 

Kanał telewizyjny 12 News przekazał, że nie wprowadzono ograniczeń dotyczących międzynarodowego lotniska Ben Guriona w Tel Awiwie, zaś przestrzeń powietrzna nad Izraelem pozostaje otwarta.

Żołnierze ze Świętoszowa są w Libanie

Żołnierze ze Świętoszowa w ubiegłym miesiącu wyjechali na kolejną misję. Najbliższe 6 miesięcy mieli spędzić w Libanie w ramach Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ. Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz uspokaja, że nasi żołnierze w Libanie są bezpieczni (o czym możecie przeczytać poniżej).

 Główne zadania  Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Libanie to ochrona ludności cywilnej i monitorowanie zawieszenia broni. Od wielu miesięcy sytuacja w tym rejonie świata jest bardzo niestabilna.

Więcej informacji na temat libańskiej misji żołnierzy ze Świętoszowa przeczytacie w polecanym niżej artykule.

Czytaj także:

Czytaj także:

Polskie organizacje humanitarne w Libanie zaapelowały o wpłaty na pomoc dla Libańczyków (godz. 14.20)

Polskie organizacje humanitarne działające na terytorium Libanu zaapelowały o wpłaty na pomoc dla osób uciekających przed nasilającym się konfliktem między organizacją terrorystyczną Hezbollah a Izraelem. Izraelska armia wezwała we wtorek mieszkańców nadgranicznych miejscowości do ewakuacji.

Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), której libańska misja działa od 12 lat w prowincji Akkar na północy Libanu poinformowała, że spodziewa się gwałtownego wzrostu liczby uchodźców z południa kraju. W związku z tym organizacja „przechodzi w stan pomocy kryzysowej”, by nieść pomoc uchodźcom z południa. Władze prowincji zwróciły się do fundacji z prośbą o przejęcie odpowiedzialności za „strefę humanitarną” w obszarze w Jord El Qaytaa – poinformowała w komunikacie PCPM. Do tej strefy dotarło już ponad 3 tys. osób – przekazał portal Migranci w Polsce. Organizacja zapewnia potrzebującym wodę, żywność, materace, koce, artykuły higieniczne i ciepłe posiłki. 

Fundacja jest jedyną polską organizacją pozarządową zarejestrowaną w Libanie. Działania w tym kraju rozpoczęła od pomocy syryjskim uchodźcom uciekającym przed wojną domową – przypomniała PCPM w komunikacie. We wtorek organizacja zwróciła się do polskiego społeczeństwa o wsparcie pilnej zbiórki (pcpm.org.pl/liban). 

Także Polska Akcja Humanitarna (PAH) apeluje o wsparcie zbiórki na pomoc dla Libanu. Prezes PAH Maciej Bagiński powiadomił, że organizacja rozszerza dotychczasowe działania i przekierowuje 100 tys. dolarów na doraźną pomoc poszkodowanym. PAH działa w Libanie od czasu, gdy w 2020 roku część stolicy, Bejrutu, została zniszczona w wyniku wybuchu w porcie (eksplodowała wówczas składowana tam saletra amonowa, przetrzymywana od 2014 roku; zginęło ponad 200 osób, a co najmniej 250 tys. straciło dach nad głową). PAH działa w Libanie we współpracy z lokalnym partnerem International Humanitarian Relief, dostarczając części uchodźców ciepłe posiłki i produkty higieniczne. Ich zbiórkę można wesprzeć poprzez stronę organizacji: >>www.pah.org.pl/wplac<< lub stronę Się Pomaga >>https://www.siepomaga.pl/pomoc-humanitarna<<

Swoje zbiórki ogłosiły również diecezjalne oddziały Caritas.

Wroński: zadecydowaliśmy o ułatwieniu wyjazdu z Libanu osobom, które o to prosiły (godz. 14.10)

Rzecznik prasowy MSZ Paweł Wroński poinformował we wtorek, że Polska zdecydowała o ograniczeniu personelu w ambasadzie RP w Bejrucie. Zaznaczył, że resort dyplomacji zamierza też ułatwić wyjazd z Libanu niewielkiej grupie polskich obywateli, którzy o to prosili.

Wroński przekazał na wtorkowym briefingu prasowym, że tego samego dnia – w związku z rozpoczętą przez Izrael operacją lądową przeciwko Hezbollahowi w Libanie – w MSZ zwołano sztab poświęcony tej sytuacji. Według rzecznika MSZ wobec narastającego napięcia w regionie podjęto na nim decyzję o ograniczeniu polskiego personelu ambasady w Bejrucie. Wroński przypomniał, że podobne decyzje zostały podjęte także przez inne kraje. 

Ponadto – jak przekazał – zdecydowano, by „umożliwić czy ułatwić” wyjazd z Libanu części osób, które o to prosiły. 

Według rzecznika MSZ Liban opuści kilkanaście osób będących rodzinami dyplomatów lub członkami personelu ambasady, którzy nie są obecnie niezbędni do funkcjonowania placówki, a także grupa innych obywateli polskich, którzy wyrazili chęć powrotu do kraju. Jeśli chodzi o tę drugą grupę, zaznaczył rzecznik MSZ, „liczby się wahają” – i na początku było to kilkanaście, a potem kilkadziesiąt osób.

– Cały czas – w momencie kiedy będziemy mogli to w jakiś sposób organizować – te osoby będą informowane o tym, że można przyjechać

– zapewnił. 

Jak zaznaczył, umożliwienie im przylotu do Polski odbędzie się w „najbliższych dniach”. 

Rzecznik MSZ pytany, czy dla tych osób zostanie zorganizowany osobny lot ewakuacyjny, zaprzeczył. Zaznaczył, że opuszczenie Libanu jest jeszcze możliwe, bo nadal odbywają się loty czarterowe, choć część linii lotniczych zdecydowało już o zawieszeniu połączeń lotniczych z Libanem. Podkreślił, że Polska współpracuje z partnerami z innych krajów.

– I tu jest taka zasada: są miejsca w samolotach – my te miejsca udostępniamy, w porozumieniu z naszymi partnerami. I to wszystko odbywa się w sposób zorganizowany i spokojny

– powiedział rzecznik MSZ. 

– Mamy dokładnie zmapowanych mieszkańców w Libanie, którzy są tam i mają związki z Polską, a przede wszystkim są polskimi obywatelami polskimi (…) To są osoby, które są przyzwyczajone do stanu wojny i wiedzą, kiedy powinny wyjeżdżać, a kiedy nie

– podkreślił. 

Jak wskazał Wroński, osoby te korzystały już z pomocy polskiej placówką w związku z tym, że w jakiś sposób zostały dotknięte konfliktem. Przekazał, że część z nich „to osoby albo w trudnej sytuacji życiowej, związanej albo ze zdrowiem, albo z małymi dziećmi”. 

Rzecznik MSZ poinformował, że Polska stara się też organizować pomoc humanitarną dla Libanu; jak podkreślił, strona libańska prosiła głównie o leki. MSZ będzie tę pomoc realizować w porozumieniu z innymi resortami. 

Wroński dziękował też za przekazywanie ostrzeżeń przed podróżami do Libanu. Dzięki nim – ocenił – w kraju tym nie ma obecnie grup polskich turystów, którzy wymagaliby ewakuacji. Podkreślił, że Polacy, którzy tam zostali, to głównie osoby tam zatrudnione lub będące ich rodzinami. 

Izrael w nocy z poniedziałku na wtorek rozpoczął „ograniczoną operację lądową” na południu Libanu. Celem działań wojsk izraelskich jest zniszczenie możliwości ofensywnych Hezbollahu, który od 8 października 2023 r. ostrzeliwuje północ Izraela, przez co ok. 60 tys. obywateli państwa żydowskiego musiało opuścić swoje domy. 

W ciągu ostatnich dni armia kilkakrotnie ostrzegała już cywilów w różnych regionach Libanu, w tym w położonej na wschodzie Dolinie Bekaa i południowym Bejrucie, by natychmiast ewakuowali się z niektórych terenów. Komunikaty poprzedzały naloty na miejsca określone przez Izrael jako stanowiska Hezbollahu. 

Według szacunków rządu w Bejrucie w atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a przeszło milion Libańczyków musiało opuścić swoje domy. Media informują, że dużą część ofiar stanowią cywile.

Izraelska armia wezwała mieszkańców ponad 20 przygranicznych miejscowości do ewakuacji (godz. 12.35)

Izraelska armia wezwała we wtorek do natychmiastowej ewakuacji mieszkańców ponad 20 libańskich miejscowości położonych przy granicy. W nocy z poniedziałku na wtorek Izrael rozpoczął na południu Libanu operację lądową wymierzoną w Hezbollah.

– Każdy, kto przebywa w pobliżu instalacji Hezbollahu lub jego bojowników naraża swoje życie. Należy się spodziewać, że każdy dom używany przez Hezbollah do celów militarnych stanie się celem

– ostrzegł w mediach społecznościowych arabskojęzyczny rzecznik Sił Obronnych Izraela Awiczaj Adrai. 

Wojska izraelskie rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek „ukierunkowane i ograniczone” działania zbrojne na południu Libanu, by zniszczyć umocnione stanowiska Hezbollahu, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców północnego Izraela – ogłosił wcześniej inny rzecznik sił zbrojnych, kontradmirał Daniel Hagari. 

W ciągu ostatnich dni armia kilkakrotnie ostrzegała już cywilów w różnych regionach Libanu, w tym w położonej na wschodzie Dolinie Bekaa i południowym Bejrucie, by natychmiast ewakuowali się z niektórych terenów. Komunikaty poprzedzały naloty na miejsca określone przez Izrael jako stanowiska Hezbollahu. 

W ramach operacji „Północne Strzały”, prowadzonej przeciwko Hezbollahowi, Izrael od ponad tygodnia intensywnie bombarduje Liban, podkreślając, że uderzenia są wymierzone w pozycje Hezbollahu. Celem tych działań jest zabezpieczenie północy państwa, z której ewakuowano około 60 tys. osób z powodu ostrzałów Hezbollahu, prowadzonych regularnie od jesieni 2023 roku, czyli od wybuchu wojny w Strefie Gazy. 

Według szacunków rządu w Bejrucie w atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a przeszło milion Libańczyków musiało opuścić swoje domy. Media informują, że dużą część ofiar stanowią cywile.

Wojsko: Hezbollah planował atak na północ Izraela, podobny do ataku Hamasu z 7 października (godz. 11.30)

Hezbollah przekształcił wsie w południowym Libanie w bazy wojskowe, by wykorzystać je do planowanego najazdu na północ Izraela wzorowanego na ataku Hamasu 7 października 2023 r. – oświadczył we wtorek rzecznik izraelskich sił zbrojnych kontradmirał Daniel Harari.

Wojska izraelskie rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek „ukierunkowane i ograniczone” rajdy lądowe na południe Libanu, by zniszczyć umocnione stanowiska Hezbollahu, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców północnego Izraela – podkreślił rzecznik w opublikowanym po angielsku komunikacie. 

Hezbollah nazwał tę planowaną operację „podbojem Galilei”, chciał najechać izraelskie miejscowości i „mordować niewinnych cywilów: mężczyzn, kobiety i dzieci”. 

Nie pozwolimy, by 7 października został powtórzony przy którejkolwiek z naszych granic – zaznaczył kontradmirał Harari. Niemal rok temu Hamas i inne palestyńskie ugrupowania terrorystyczne najechały ze Strefy Gazy południe Izraela, zabijając ok. 1200 osób i porywając 251. Atak rozpoczął trwającą do dziś wojnę, w której zginęło ponad 41,6 tys. Palestyńczyków. 

– Jeżeli państwo libańskie i świat nie są w stanie odsunąć terrorystycznego Hezbollahu od naszych granic, nie mamy wyboru, musimy zrobić to sami

– powiedział Harari. 

Przypomniał o uchwalonej w 2006 r. przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji 1701, która zakładała wycofanie z południowego Libanu wszystkich sił zbrojnych poza libańską armią i siłami pokojowymi ONZ. 18 lat później Hezbollah jest najsilniejszą niepaństwową armią świata, a w południowym Libanie jest pełno ich terrorystów i broni – skonkludował izraelski kontradmirał. 

Harari podkreślił, że Izrael prowadzi wojnę z Hezbollahem, a nie wojnę przeciwko Libańczykom. Zapewnił, że wojsko podejmuje działania, by unikać strat wśród cywili. 

Rozpoczęte w nocy działania lądowe miały ograniczony charakter i były prowadzone blisko granicy; nie doszło do bezpośrednich walk z Hezbollahem – poinformował dziennik „Jerusalem Post”. 

W ramach prowadzonej przeciwko Hezbollahowi operacji „Północne Strzały” Izrael od ponad tygodnia intensywnie bombarduje Liban, podkreślając, że celem są pozycje Hezbollahu. Naloty koncentrują się na południu kraju, położonej na wschodzie Dolinie Bekaa i południowych przedmieściach Bejrutu – terenach uznawanych za bastiony tej wspieranej przez Iran organizacji. 

Cytowany przez „Jerusalem Post” urzędnik izraelski zaznaczył, że rozszerzenie operacji lądowej tak, by obejmowała również Bejrut „jest wykluczone”. 

Według szacunków libańskiego rządu w nalotach przez dwa tygodnie zginęło ponad 1000 osób, a ponad milion Libańczyków musiało opuścić swoje domy.

Premier: kraj przeżywa jeden z najniebezpieczniejszych momentów w swojej historii (godz. 11.05)

Liban przeżywa jeden z najniebezpieczniejszych momentów w swojej historii – powiedział we wtorek premier tego kraju Nadżib Mikati na spotkaniu z organizacjami podległymi ONZ i ambasadorami krajów wspierających finansowo Liban.

Na spotkaniu z przedstawicielami ONZ i dyplomatami premier Mikati zaapelował o wsparcie dla około miliona obywateli, którzy musieli opuścić południe kraju w obliczu izraelskich ostrzałów pozycji szyickiej organizacji terrorystycznej Hezbollahu, które są bardzo często otoczone infrastrukturą cywilną. 

– Około miliona naszych obywateli zostało przemieszczonych przez tragiczną w skutkach wojnę jaką Izrael prowadzi w Libanie

– powiedział Mikati cytowany przez lokalną agencję prasową NNA. 

Izrael w nocy z poniedziałku na wtorek rozpoczął „ograniczoną operację lądową” na południu Libanu. Celem działań wojsk izraelskich jest zniszczenie możliwości ofensywnych Hezbollahu, który od 8 października 2023 roku ostrzeliwuje północ Izraela, przez co około 60 tys. obywateli państwa żydowskiego musiało opuścić swoje domy.

Kosiniak-Kamysz: nasi żołnierze w Libanie są bezpieczni

Mimo trudnej nocy nasi żołnierze w PKW Liban są bezpieczni – poinformował Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz we wtorek na portalu X. Dodał, że obecne działania militarne toczą się poza rejonem stacjonowania polskich żołnierzy.

Szef MON stwierdził, że ministerstwo intensywnie obserwuje i analizuje sytuację w Libanie.

– W ramach operacji ONZ UNIFIL ścisle współpracujemy z naszymi sojusznikami i w zależności od rozwoju sytuacji będziemy podejmować dalsze decyzje

– wskazał wicepremier Kosiniak-Kamysz. 

W zeszłym tygodniu Kosiniak-Kamysz poinformował, że w polskim kontyngencie wojskowym w Libanie został podniesiony stan gotowości.

– To jest bardzo niebezpieczna misja, jest w nią zaangażowanych wiele państw. To jest misja ONZ, gdzie w koordynacji, szczególnie z Irlandczykami, którzy dowodzą pewnym obszarem, jesteśmy cały czas i będziemy podejmować stosowne decyzje

– podkreślił szef MON.

Przekazał, że na miejscu jest 250 żołnierzy, ale ich liczba będzie „niedługo oscylować wokół 200 żołnierzy”. Zapytany, czy jest możliwa ewakuacja żołnierzy w razie nadzwyczajnego zagrożenia, odpowiedział: „tu mogę odpowiedzieć w jeden sposób, każdy scenariusz jest rozważany”. Dodał, że każda decyzja musi być podejmowana w łączności z sojusznikami, ale „na pierwszym miejscu zawsze stoi też sprawa bezpieczeństwa i żołnierzy, i wykonywanej misji”. 

Izraelska armia rozpoczęła „ograniczone i ukierunkowane” działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu – podano w wydanym w nocy z poniedziałku na wtorek komunikacie sił zbrojnych. 

Cele są zlokalizowane w przygranicznych wsiach i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla miejscowości na północy Izraela. Dodano, że działania wojsk lądowych są wspierane przez lotnictwo i artylerię, a żołnierze przygotowywali się do tej operacji przez ostatnie miesiące. 

Działania lądowe podjęto po decyzji kierownictwa politycznego Izraela, będą one prowadzona równolegle z walkami w Strefie Gazy i na innych frontach. Izraelski gabinet bezpieczeństwa zatwierdził w poniedziałek wieczorem „następną fazę” prowadzonej w Libanie operacji „Północne Strzały”. 

Od tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez izraelskie lotnictwo. Izrael zaznacza, że uderzenia są wymierzone w Hezbollah, nie libijską ludność cywilną, a ich celem jest zabezpieczenie północy państwa, z której ewakuowano ok. 60 tys. osób z powodu ostrzałów Hezbollahu prowadzonych regularnie od wybuchu wojny w Strefie Gazy. Według szacunków rządu w Bejrucie – w atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a ponad milion Libańczyków musiało z ich powodu opuścić swoje domy.

Armia: rozpoczęliśmy operację lądową przeciwko Hezbollahowi w Libanie

Izraelska armia rozpoczęła kilka godzin temu „ograniczone i ukierunkowane” działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu – poinformowano w wydanym w nocy z poniedziałku na wtorek komunikacie sił zbrojnych.

Jak przekazano cele są zlokalizowane w przygranicznych wsiach i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla miejscowości na północy Izraela. Dodano, że działania wojsk lądowych są wspierane przez lotnictwo i artylerię, a żołnierze przygotowywali się do tej operacji przez ostatnie miesiące. 

Działania lądowe podjęto po decyzji kierownictwa politycznego Izraela, będą one prowadzona równolegle z walkami w Strefie Gazy i na innych frontach. Izraelski gabinet bezpieczeństwa zatwierdził w poniedziałek wieczorem „następną fazę” prowadzonej w Libanie operacji „Północne Strzały”. 

Od tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez izraelskie lotnictwo. Izrael zaznacza, że uderzenia są wymierzone w Hezbollah, nie libijską ludność cywilną, a ich celem jest zabezpieczenie północy państwa, z której ewakuowano ok. 60 tys. osób z powodu ostrzałów Hezbollahu prowadzonych regularnie od wybuchu wojny w Strefie Gazy. Według szacunków rządu w Bejrucie w atakach przez dwa tygodnie zginęło ponad tysiąc osób, a ponad milion Libańczyków musiało z ich powodu opuścić swoje domy. 

W poniedziałek w amerykańskich i izraelskich mediach pojawiły się bazujące na źródłach informacje o tym, że Izrael w ostatnim czasie prowadził ograniczone misje zwiadowcze wojsk specjalnych na terenie południowego Libanu. Ich celem miało być przygotowanie operacji lądowej. 

Wojska izraelskie wkroczyły na teren Libanu po raz pierwszy od trwającej nieco ponad miesiąc wojny z Hezbollahem latem 2006 r. Izrael okupował południowy Liban w latach 1982-2000. 

Izrael ogłosił, że zlikwidował dużą część potencjału bojowego Hezbollahu i zabił niemal wszystkich wyższych rangą dowódców grupy, w tym jej lidera Hasana Nasrallaha. Wojskowi i politycy podkreślali jednak konieczność kontynuowania operacji. Wiceszef Hezbollahu ogłosił w poniedziałek, że grupa będzie nadal walczyła z Izraelem i jest przygotowana na inwazję lądową. 

Wspierany przez Iran szyicki Hezbollah kontroluje duże tereny Libanu i stanowi siłę militarną potężniejszą niż armia tego państwa. Jego zbrojne skrzydło jest uznawane przez Zachód za organizację terrorystyczną. Hezbollah od dekad z różną intensywnością walczy z Izraelem. Jest też najsilniejszym ogniwem w koordynowanej przez Teheran i wymierzonej w Izrael i USA sieci działających na Bliskim Wschodzie ugrupowań zbrojonych.

Rozmowa szefów resortów obrony USA i Izraela, m.in. o strategii mającej zapobiec atakom Hezbollahu

Sekretarz obrony USA Lloyd Austin rozmawiał w poniedziałek z ministrem obrony Izraela Joawem Galantem. Rozmowa dotyczyła m.in. strategii mającej zapobiec atakom Hezbollahu z terytorium Libanu, podobnym do przeprowadzonych 7 października ub. roku przez Hamas na Izrael.

– (Ministrowie) zgodzili się co do konieczności demontażu wzdłuż granicy Libanu z Izraelem infrastruktury, która umożliwiłaby przeprowadzenie Hezbollahowi z Libanu ataków

– stwierdza m.in. oświadczenie Pentagonu. 

Jak podkreślił Austin, konieczne jest rozwiązanie dyplomatyczne, aby zapewnić, że cywile będą mogli bezpiecznie wrócić do swoich domów po obu stronach granicy. Jednocześnie ostrzegł Iran przed „poważnymi konsekwencjami” ewentualnego ataku na Izrael. 

Według AP Pentagon zapowiedział też wysyłanie „kilku tysięcy” dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód. Ma to wzmocnić bezpieczeństwo i zapewnić przygotowanie do obrony Izraela, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

W nocy z poniedziałku na wtorek siły zbrojne Izraela poinformowały o rozpoczęciu „ograniczonych i ukierunkowanych” działań lądowych przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu. 

Dodatkowe siły amerykańskie zwiększyłyby całkowitą liczbę żołnierzy w regionie do 43 tysięcy. Obejmuje to eskadry myśliwców F-15E, F-16 i F-22 oraz samoloty szturmowe A-10, a także personel potrzebny do ich wsparcia. 

W niedzielę Austin ogłosił, że tymczasowo przedłuża obecność w regionie m.in. lotniskowca USS Abraham Lincoln. Druga jednostka, USS Harry S. Truman, opuściła Wirginię w zeszłym tygodniu i jest w drodze do Europy. Uda się na Morze Śródziemne i ponownie zapewni obecność dwóch lotniskowców amerykańskich w szerszym regionie.

Czytaj także:

Exit mobile version