Jarosław Kaczyński o liście do Ziobry: ja tego nie pamiętam, nie pamięta też Ziobro

Fot. PAP

Fot. PAP

Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też Zbigniew Ziobro, natomiast Marcin Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może po prostu mnie pamięć zawodzi – powiedział we wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany o tzw. „tajny list Kaczyńskiego”.

Prezes PiS ws. listu do Ziobry

Roman Giertych (KO) zapowiedział w poniedziałek, że kierowany przez niego Zespół ds. rozliczeń PiS złoży wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w związku z tym, że nie zawiadomił on organów ścigania, iż Fundusz Sprawiedliwości może być wykorzystywany na cele wyborcze. Chodzi o opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” list, który w 2019 r. miał być adresowany przez Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry, w którym ten pierwszy zwrócił się o „natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej”. 

Kaczyński we wtorek (2 lipca) pytany o ten list odpowiedział:

– Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro. Natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może po prostu mnie pamięć zawodzi

– dodał. 

– Zakładając, że taki list został wysłany, ja za to stu procent nie daję, ale zakładam na chwilę, to był on wynikiem czegoś, co zdarza się w każdej kampanii wyborczej. Mianowicie tego, że posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi. Chodzi oczywiście o tych, którzy konkurują w jednym okręgu

– powiedział prezes PiS. 

Pytany o to, czy nie obawia się że PiS utraci subwencję za „naginanie prawa” stwierdził:

– Myśmy żadnego prawa nie naginali, nie było to nasze ugrupowanie, zostało to rozliczone i sprawa jest można powiedzieć res iudicata, sprawa osądzona. 

Cytowany przez „GW” list został znaleziony u b. wiceszefa MS Marcina Romanowskiego odpowiedzialnego za dysponowanie pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości. Jak podała gazeta, funkcjonariusze ABW weszli do jego mieszkania w marcu tego roku w związku ze śledztwem ws. nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.

Prezes PiS o zatrzymaniu księdza: szef MSWiA powinien podać się do dymisji

W każdym normalnym kraju, kosztowałoby to posadę ministra spraw wewnętrznych – powiedział we wtorek (2 lipca) prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do okoliczności zatrzymania i przetrzymywania aresztowanego księdza. Dodał, że ówczesny szef MSWiA odszedł, ale odpowiedzialność wciąż ciąży na resorcie.

Tygodnik „Sieci” opublikował list przedstawiciela Fundacji Profeto, w którym ujawnił okoliczności swojego zatrzymania. Z relacji tej wynika, że był on poniżany, odmawiano mu wody oraz skorzystania z toalety. Duchowny jest jednym z dziesięciu podejrzanych w śledztwie Prokuratury Krajowej, które dotyczy wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Obecnie przebywa w areszcie. 

– Zaczęto stosować tortury, co jest absolutnie niedopuszczalne dla każdego normalnego człowieka, ale jest też zakazane w Konstytucji i aktach międzynarodowych. To jest po prostu akt bandytyzmu, który powinien zostać ukarany najsurowiej jak można

– ocenił prezes PiS na wtorkowej konferencji prasowej. 

Jego zdaniem, „władza próbuje uchylić się od odpowiedzialności, mówiąc o sprawdzeniu tej sprawy w Służbie Więziennej”.

– Ale to nie SW była odpowiedzialna za te działania. Odpowiedzialne było ABW

– poinformował Kaczyński.

Podkreślił, że „w każdym normalnym kraju, kosztowałoby to posadę ministra spraw wewnętrznych”. Jak przypomniał, urzędujący podczas zatrzymania duchownego szef MSWiA Marcin Kierwiński objął niedawno funkcję europosła. Prezes PiS zastrzegł jednak, że sprawa odpowiedzialności wciąż ciąży na MSWiA. 

– Będziemy prowadzili tę sprawę wszystkimi możliwymi metodami, począwszy od demonstracji ulicznych, a skończywszy np. na spotkaniu, które mam nadzieję, że dojdzie do skutku, z Rzecznikiem Praw Obywatelskich

– zapowiedział Kaczyński. 

Z kolei wiceprezes PiS, europoseł Joachim Brudziński poinformował, że w najbliższej kadencji PE rozpoczynającej się 16 lipca, PiS złoży wniosek o przeprowadzenie debaty w sprawie przedstawiciela Fundacji Profeto, jak również złoży projekt rezolucji. 

Ministerstwo Sprawiedliwości – w odpowiedzi na artykuł tygodnika „Sieci” – podkreśliło, że zatrzymanie podejrzanego przebiegło zgodnie z obowiązującymi przepisami.

– Michał O. został pouczony o przysługujących mu prawach, nie składał skarg i bez zarzutów podpisał protokół z przeprowadzonych z jego udziałem czynności. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, poza zatrzymaniem i przekazaniem podejrzanego w ręce policji 26 marca br. nie przeprowadzali z Michałem O. żadnych dodatkowych czynności

– podał resort. 

MS przekazało, że osadzony nie zgłaszał żadnych skarg do Służby Więziennej na stosowanie środków zapewniających jego bezpieczeństwo osobiste. Ponadto – zaznaczono – podejrzany, jak i jego obrońca nie składali zażaleń na sposób i prawidłowość przeprowadzenia czynności jego zatrzymania. 

Jak zapewniono, wszystkie podejmowane w stosunku do księdza działania charakteryzują się poszanowaniem przysługującej osadzonemu godności osobistej i pozostają w zgodzie ze standardami wynikającymi z kodeksu karnego wykonawczego.

Kaczyński o sytuacji w sejmiku małopolskim: ludzie, którzy działają na korzyść obecnej władzy popełniają rzecz haniebną

Bunt jest działaniem na korzyść obecnej władzy, a ludzie, którzy działają na korzyść tej władzy popełniają rzecz haniebną – mówił we wtorek (2 lipca) prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany o radnych PiS z sejmiku małopolskiego, którzy sprzeciwiają się, by kandydat prezesa PiS został wybrany włodarzem województwa.

We wtorek wieczorem ma nastąpić piąta próba wyboru włodarza województwa. Poseł PiS Łukasz Kmita od maja czterokrotnie nie został wybrany na marszałka Małopolski. Kmita zapowiedział w poniedziałek, że po raz kolejny będzie kandydatem. Politolodzy zwracają uwagę, że do sytuacji, jaką obserwujemy w Małopolsce, nie powinno dojść, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość dysponuje w sejmiku stabilną większością. Na 39 mandatów ma 21, podczas gdy Koalicja Obywatelska – 12 mandatów, a Trzecia Droga – sześć. 

O tę kwestię był pytany na wtorkowej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.

– Przy każdej sytuacji, nawet gdybyśmy byli przy władzy, to tego rodzaju postepowanie, że – zgodnie ze statutem decyduje kierownictwo partii i większość radnych to popiera – podporządkowanie się decyzji, czy oporowi mniejszości radnych, jest nie do przyjęcia

– oświadczył Kaczyński. 

Podkreślił, że dzisiaj mamy jeszcze do czynienia z kontekstem łamiącej prawo, niszczącej i zwijającej Polskę władzy.

– Krótko mówiąc, ci ludzie, którzy działają dzisiaj na korzyść tej władzy, bo bunt to jest działanie na korzyść obecnej władzy, popełniają rzecz, która jest pod każdym względem haniebna

– ocenił.

Dodał, że ci ludzie „nie wykręcą się od odpowiedzialności moralnej”. 

Aby objąć urząd marszałka Małopolski potrzeba głosów co najmniej 20 radnych. Były wojewoda Łukasz Kmita rekomendowany przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na sesjach 6 maja otrzymał 17 głosów poparcia, 19 czerwca – 13 głosów. Na poniedziałkowej sesji 1 lipca opozycja po raz pierwszy zgłosiła kontrkandydata – wojewodę Krzysztofa Jana Klęczara (PSL). Tego dnia głosowanie odbyło się dwukrotnie. Podczas obu Klęczar zdobył większe poparcie niż Kmita – w pierwszym głosowaniu uzyskał 18 głosów, w drugim 19, podczas gdy Kmita w pierwszym 14, w drugim – 16. 

Według nieoficjalnych informacji na Kmitę nie chcą głosować samorządowcy skupieni wokół obecnego marszałka Witolda Kozłowskiego, a szerzej byłej premier Beaty Szydło i posła Andrzeja Adamczyka. 

Po 6 maja centralne władze partii zdecydowały o powołaniu Kmity na przewodniczącego małopolskich struktury w miejsce Andrzeja Adamczyka. Ostatnią sesję (1 lipca) sejmiku poprzedziło zawieszenie dyrektora kancelarii tego sejmiku Michała Ciechowskiego w prawach członka PiS. 

Zgodnie z przepisami sejmik województwa musi wybrać marszałka w ciągu trzech miesięcy od dnia ogłoszenia wyników wyborów, czyli do 9 lipca. Jeśli to nie nastąpi, konieczne będą nowe wybory.

Exit mobile version