Są już oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych we Francji. Potwierdzają zwycięstwo skrajnej prawicy

Fot. PAP/EPA/LAURENT GILLIERON

Fot. PAP/EPA/LAURENT GILLIERON

Francuskie MSW poinformowało w poniedziałek, że w I turze wyborów parlamentarnych skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe wraz z sojusznikami uzyskało 33,2 proc. głosów, lewicowy Nowy Front Ludowy – 28 proc., centrowy obóz prezydenta Emmanuela Macrona – 20 proc., a prawicowi Republikanie – 6,6 proc.

Oficjalne wyniki I tury potwierdzają zwycięstwo skrajnej prawicy

W porównaniu z niedzielnym (30 czerwca) sondażem exit poll dla stacji TF1 oficjalne, ostateczne wyniki podane przez resort spraw wewnętrznych oznaczają nieznacznie słabszy rezultat Zjednoczenia Narodowego (RN) oraz Republikanów (LR).

Według exit poll RN mogło liczyć na 34,2 proc. poparcia, Nowy Front Ludowy (NFP) na 28-29 proc. głosów, sojusz Macrona na ok. 20 proc., a LR na ok. 10 proc.

Pierwsza tura przedterminowych wyborów parlamentarnych odbyła się w 577 okręgach wyborczych według ordynacji większościowej. W pierwszej turze wygrywają kandydaci, którzy otrzymali 50 proc. głosów przy frekwencji nie mniejszej niż 25 proc. wyborców w okręgu. 

W większości okręgów rozstrzygnięcie nastąpi zapewne dopiero w drugiej turze, wyznaczonej na 7 lipca. Przechodzą do niej wszyscy kandydaci, na których głosowało ponad 12,5 proc. uprawnionych do głosowania. Ostatecznie wygrywa ten, który zdobędzie najwięcej głosów. 

Liderzy lewicy i prezydenckiej partii Odrodzenie zapowiedzieli, że ich przedstawiciele, którzy w swoich okręgach zdobyli trzecie miejsce, ustąpią, by zjednoczyć poparcie dla kandydatów mierzących się z kandydatami RN i w ten sposób osłabić ostateczny wynik skrajnej prawicy. 

Macron podjął decyzję o rozpisaniu wyborów w rezultacie sukcesu skrajnej prawicy w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego – partia Marine Le Pen zdobyła w nich ponad 30 proc. głosów, a obóz prezydencki ponad 14 proc.

Druga tura przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji odbędzie się 7 lipca.

Dalsza część tekstu pod grafikami

Exit poll: wygrywa skrajna prawica, druga jest lewica, trzeci – obóz prezydencki (Stan z 30 czerwca, godz. 23.00)

Pierwszą turę wyborów parlamentarnych we Francji wygrało skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) z 34,2 proc. poparcia, 28-29 proc. głosów zdobył lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP), a trzecie miejsce i ok. 20 proc. – centrowy sojusz prezydenta Emmanuela Macrona – wynika z sondażu exit poll dla telewizji TF1.

Według sondażu, którego wyniki podano w niedzielę (30 czerwca) po zamknięciu lokali wyborczych, czwarte miejsce i ok. 10 proc. głosów przypadło prawicowym Republikanom. Żadna z pozostałych startujących partii nie zdobyła więcej niż 2 proc. poparcia. 

Ośrodek Elabe prognozuje, że RN może zdobyć w nowym francuskim parlamencie od 255 do 295 mandatów, podczas gdy większość bezwzględna to 289 mandatów. NFP mógłby liczyć na 120-140 miejsc, a idący pod hasłem „Razem dla Republiki” sojusz Macrona – 90-125 – pokazuje zestawienie przedstawione przez telewizję BFMTV. 

Wybory odbywają się w 577 okręgach wyborczych według ordynacji większościowej. W pierwszej turze wygrywają ci kandydaci, którzy otrzymali 50 proc. głosów przy frekwencji nie mniejszej niż 25 procent wyborców w okręgu. 

Rozstrzygnięcie w większości okręgów nastąpi zapewne w drugiej turze wyznaczonej na 7 lipca. Przechodzą do niej wszyscy kandydaci, na których głosowało ponad 12,5 proc. uprawnionych do głosowania. Ostatecznie wygrywa ten, który zdobędzie najwięcej głosów. 

Frekwencja w pierwszej turze wyniosła 67,5-69,5 proc. – ogłosiły ośrodki Ipsos i Elabe. Oficjalna cząstkowa frekwencja podana o godz. 17 była o połowę wyższa niż podczas ostatnich wyborów w 2022 r. 

„Demokracja przemówiła” – ogłosiła liderka RN Marine Le Pen, świętując sukces swojej partii i oświadczyła, że obóz Macrona został „niemal doszczętnie zmieciony”. Le Pen zaapelowała do wyborców, którzy zagłosowali na jej ugrupowanie, by uczynili to ponownie podczas drugiej tury, a tych, którzy dokonali innego wyboru, zachęcała, by dołączyli do „koalicji bezpieczeństwa, wolności i jedności”. Jak podkreśliła wynik i wygrana nie są jeszcze ostateczne, a jej partia potrzebuje większości bezwzględnej po decydującej drugiej turze. Sama Le Pen zdobyła mandat już w pierwszej turze. 

Przewodniczący RN i kandydat tej formacji na premiera Jordan Bardella zapowiedział, że jeżeli jego partia zdobędzie większość bezwzględną, to zostanie szefem rządu, który szanuje prezydenta Macrona w ramach kohabitacji, ale będzie też umiał postawić na swoim. Bardella już wcześniej zapowiadał, że zgodzi się objąć stanowisko premiera tylko wtedy, gdy jego partia będzie mogła rządzić samodzielnie. 

W drugiej turze wyborów potrzebne jest „demokratyczne i republikańskie” zjednoczenie przeciwko RN – oświadczył w niedzielę Macron, który trzy tygodnie wcześniej rozpisał przedterminowe wybory, po wyraźnej wygranej Zjednoczenia Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Francuzi nie mogą dopuścić do większości bezwzględnej dla RN, które jest u bram władzy – wezwał z kolei premier Gabriel Attal. 

Jean Luc Melenchon, szef radykalnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona i jeden z liderów Nowego Frontu Ludowego zapowiedział, że kandydaci tego sojuszu, którzy zdobyli trzecie miejsce ustąpią, by osłabić ostateczny wynik RN.

– Nasze instrukcje są proste i jasne: ani jednego głosu, ani jednego mandatu dla RN więcej

– podkreślił Melenchon podczas wieczoru wyborczego. Ocenił, że obóz prezydenta Macrona poniósł w przedterminowych wyborach „poważną i niezaprzeczalną porażkę” i zaapelował o bezwzględną większość dla lewicowego sojusz.

Dalsza część tekstu pod grafiką

Na placu Republiki w Paryżu demonstrują przeciwnicy skrajnej prawicy

Tysiące ludzi zgromadziły się w niedzielę wieczorem (30 czerwca) na paryskim placu Republiki, by wyrazić protest przeciwko skrajnej prawicy po wygranej przez nią – według sondaży exit poll – w pierwszej turze przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Wielotysięczny tłum skanduje hasła przeciwko skrajnie prawicowemu Zjednoczeniu Narodowemu (RN) i szefowi tego ugrupowania Jordanowi Bardelli. Na placu oczekiwani byli politycy lewicowego Nowego Frontu Ludowego (NFP) – sojuszu przedwyborczego łączącego: socjalistów, komunistów, Zielonych oraz skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną (LFI). 

Plac Republiki był w ostatnich tygodniach miejscem cyklicznych protestów zwoływanych przez sympatyków lewicy, związki zawodowe, organizacje społeczne.

„Le Figaro”: historycy uznają za katastrofę decyzję Macrona o rozwiązaniu parlamentu

Dziennik „Le Figaro”, komentując pierwszą turę wyborów parlamentarnych we Francji, zarzuca prezydentowi Emmanuelowi Macronowi, iż wszystkie jego kalkulacje związane z rozpisaniem przedterminowych wyborów do parlamentu okazały się błędne. Historycy uznają tę decyzję za „katastrofę” – ocenia dziennik.

W artykule redakcyjnym opublikowanym w nocy z niedzieli na poniedziałek „Le Figaro” wyraża opinię, że Macron „chciał zjednoczyć blok centrowy, podzielić lewicę i odizolować Zjednoczenie Narodowe (RN)”. Jego kalkulacje „okazały się fałszywe” i nie spełniło się założenie, że Francuzi „zmienią zdanie” pomiędzy wyborami do europarlamentu (w których wygrało RN-PAP) a wyborami parlamentarnymi. 

Dziennik zarzuca Macronowi „lekkomyślność” i podjęcie ryzyka pogrążenia kraju w chaosie; jako „szalone” określa założenia strategii centrowej partii prezydenta, polegającej na eliminowaniu prawicy i lewicy. 

Macronowi można przyznać jedynie to, że „chciał oddać głos narodowi” i oto „naród przemówił i to masowo – nigdy wcześniej nie było tak dużej frekwencji” – zauważa dziennik – jednak teraz – dodaje – „trzeba będzie posłuchać” narodu. 

Choć między pierwszą a drugą turą wyborów „wiele może się wydarzyć” i okres ten będzie decydujący, to – zdaniem dziennika – już teraz widać, że następuje polaryzacja sceny politycznej. Wyraża się ona w fakcie, że pojedynek wyborczy będzie przebiegał między kandydatami Zjednoczenia Narodowego i Francji Nieujarzmionej (LFI, skrajnej lewicy-PAP). 

Ten „zupełnie nowy pejzaż polityczny” oznacza „dylemat polityczny i moralny” zarówno dla rządzących, jak i dla wyborców. Przy czym, zdaniem „Le Figaro”, pewne elementy programu RN „budzą niepokój”, ale po przeciwnej stronie (czyli LFI-PAP) znajdują się: „islamo-lewica”, „antysemityzm” oraz „klasowa nienawiść”. 

– To, co się odbywa, to nie dramat – co oznaczałoby walkę dobra ze złem. To jest w ścisłym sensie tego słowa – tragedia, gdy przeznaczenie, które każe wam wybierać, oferuje wam same złe wybory

– podkreśla „Le Figaro”.

Włochy/ Prasa: skrajna prawica u progu władzy we Francji

Skrajna prawica znajduje się u progu objęcia władzy we Francji – podkreśla poniedziałkowa włoska prasa po pierwszej turze wyborów parlamentarnych w tym kraju. Media zwracają uwagę, że to wydarzenie może mieć także wpływ na sytuację w rządzie Giorgii Meloni.

Lewicowa „La Repubblica” pisze o „historycznym zwycięstwie” Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen i podkreśla, że prezydent Emmanuel Macron i lewica będą sojusznikami w drugiej turze, by nie dopuścić do tego, by liderka tej partii otrzymała absolutną większość w parlamencie. “Skrajna prawica – dodaje gazeta- nigdy wcześniej nie miała tak wysokiego wyniku i nigdy nie była tak blisko zdobycia władzy” we Francji.

To historyczne wybory także dlatego, że udział w nich wzięło ponad 67 procent wyborców; o 20 punktów procentowych więcej niż w wyborach parlamentarnych w 2022 roku- odnotowano na łamach dziennika, który wskazał na perspektywę „trójpolaryzacji”, czyli bloków: skrajnej prawicy, formacji prezydenta i koalicji lewicy. Gazeta przytacza wypowiedź dyrektora ośrodka sondażowego Elabe: Bernarda Sananesa, którego zdaniem „zagadką są jeszcze tendencje w drugiej turze”. 

“Corriere della Sera” kładzie nacisk na „linię ostrożności” kancelarii premier Włoch Giorgii Meloni, która milczy po pierwszej turze wyborów. Świętuje natomiast – zauważa gazeta – lider Ligi, wicepremier Matteo Salvini, który jako pierwszy włoski polityk złożył gratulacje politykom Zjednoczenia Narodowego: Marine Le Pen i Jordanowi Bardelli. Apel prezydenta Emmanuela Macrona o „republikański blok”, by uniemożliwić tej partii zdobycie absolutnej większości, Salvini uznał za „hańbę”. Co więcej, zaznacza gazeta, w swoim tweecie złośliwie wypowiedział się o Ursuli von der Leyen, wskazanej przez unijnych przywódców na drugą kadencję przewodniczącej Komisji Europejskiej. Jak zauważa się w komentarzu, doszło do tego w czasie skomplikowanych rokowań w sprawie składu KE i jest to „nowy sabotaż wszelkiego porozumienia między premier o osią kształtującą się w Brukseli”. 

Przypominają się polityczne podziały w rządzie Meloni: drugi wicepremier i szef MSZ Antonio Tajani to lider ugrupowania Forza Italia, należącego do Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Szef Ligi chce zaś zbojkotować porozumienie większości z udziałem EPL w Parlamencie Europejskim w sprawie rozdziału unijnych stanowisk. Dlatego, według „Corriere”, gratulacje Salviniego wywołały irytację w ugrupowaniu szefowej rządu – Bracia Włosi. Jak relacjonuje dalej, centrolewicowa opozycja apeluje do przywódcy prawicowej Ligi, by „poczekał ze świętowaniem”, bo to dopiero pierwsza tura głosowania. 

W prorządowym „Il Giornale” podkreślono:

– Wynik wyborów we Francji potwierdza marsz prawicy naprzód i marginalizację Macrona, który teraz zachęca: wszyscy przeciwko jednemu w drugiej turze, by spróbować uratować to, co jest do uratowania”. „To ta sama gra, którą francuski prezydent prowadzi w Unii Europejskiej: wszyscy przeciwko Giorgii Meloni po to, by zachować władzę, posyłając zarazem do diabła wskazówki napływające z urn wyborczych

– ocenia redaktor naczelny gazety Alessandro Sallusti. Jego zdaniem „Macron deklaruje się jako liberał, w tym sensie, że czuje się wolny, by zawrzeć pakt nawet z diabłem”.

Brytyjskie media o wyborach we Francji: ciężka porażka i błędna decyzja Macrona

Wyniki niedzielnej pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji są ciężką porażką prezydenta Emmanuela Macrona i w ich świetle jeszcze trudniej zrozumieć jego decyzję o ich rozpisaniu – oceniła brytyjska prasa.

– Jeśli sondaże exit polls są trafne, jest to więcej niż zły wynik dla prezydenta Emmanuela Macrona i jego politycznej marki reformistycznego centryzmu. Jest to największa porażka liberalnej demokracji we Francji od czasu utworzenia Piątej Republiki w 1958 roku

– ocenił „Financial Times”

Dziennik zaznaczył, że wszystko zależy od wyników drugiej tury 7 lipca, bo skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), które zgodnie z przewidywaniami pewnie wygrało pierwszą turę, może nie zdobyć wystarczającej liczby mandatów, aby utworzyć rząd. 

– Ale lekcja z pierwszej tury jest taka, że centrum we Francji nie utrzymało się pomimo żarliwych apeli Macrona o poparcie. Być może dzieje się tak dlatego, że dla milionów wyborców to sam Macron jest w dużej mierze problemem

– zauważył „FT”. 

O porażce Macrona napisał też „Daily Telegraph”. Nie ma wątpliwości, że wynik pierwszej tury przedterminowych wyborów jest ogromnym policzkiem dla prezydenta Emmanuela Macrona, którego partia marnieje na trzecim miejscu. Jego decyzja o ich rozpisaniu po tym, jak został pobity w wyborach europejskich wydaje się teraz chybionym aktem mściwości z powodu urażonej dumy. Niedzielny wieczór był także niewątpliwie wielkim zwycięstwem Zjednoczenia Narodowego, który wyraźnie zajął pierwsze miejsce pod względem liczby głosów, uzyskując ok. 33-34 procent – co jest rekordem wszech czasów dla następcy Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena” – skomentował dziennik. 

Gazeta dodała, że za wcześnie jeszcze mówić o wyborczym sukcesie twardej prawicy, bo dobry wynik uzyskał też Nowy Front Ludowy (NFP) – mieszanka skrajniej lewicy, socjalistów, zielonych i komunistów – zajmując drugie miejsce z prawie 30 proc. głosów. Poza tym wyniki drugiej tury są trudniejsze do przewidzenia niż zwykle, bo w ponad 300 okręgach wystartuje w nich nie dwóch kandydatów z najlepszymi wynikami, lecz trzech. 

„The Guardian” zwrócił uwagę, że dla Macrona nie ma dobrego scenariusza, bo jeśli za tydzień Zjednoczenie Narodowe uzyska większość, będzie musiał podzielić się władzą z tą partią, a jeśli nie uzyska, będzie miał parlament niezdolny do stworzenia jakiejkolwiek większości, która mogłaby stworzyć rząd. 

– Szanse RN na zdobycie władzy będą zależeć od politycznych układów zawieranych przez jej rywali w nadchodzących dniach. W przeszłości partie tradycyjnej prawicy i lewicowe zawarły porozumienia o wycofaniu kandydatów ze startu w wyborach, aby uniknąć podziału głosów przeciwko RN. Jednak taktyczna strategia głosowania znana jako „front republikański” w celu zablokowania RN jest mniej pewna niż kiedykolwiek

– ocenił „The Guardian”. 

– Macron wprawił w zdumienie swój własny rząd i zwolenników, podejmując w tym miesiącu decyzję o rozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu przedterminowych wyborów po tym, jak jego centrowe, proeuropejskie ugrupowanie zostało pokonane przez RN w wyborach do UE. Argumentował, że rozpisał wybory, aby „wyjaśnić” francuski krajobraz polityczny

– dodał dziennik.

Niemieckie media o wyborach we Francji: szok i gorzka porażka Macrona

Wstrząs wyborczy, szok i gorzka porażka prezydenta Emmanuela Macrona – tak niemieckie media komentują prognozę wyników pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji. Przewidują, że Francję mogą czekać trudne negocjacje w celu utworzenia koalicji po drugiej turze wyborów.

„Bild” określił prognozy powyborcze jako „szok” dla prezydenta Macrona. To „wstrząs wyborczy we Francji” – skomentował dziennik. 

„Sueddeutsche Zeitung” ocenił, że wynik wyborów parlamentarnych we Francji jest „gorzką porażką dla Macrona”.

– Miał on nadzieję na powiększenie względnej większości swoich centrowych sił w izbie niższej dzięki przedterminowym wyborom. Teraz wydaje się to niezwykle mało prawdopodobne” – ocenił „SZ”. „Jeżeli żaden z obozów nie zdobędzie w drugiej turze wyborów bezwzględnej większości, Francję czekają trudne negocjacje w celu utworzenia koalicji

– dodał dziennik. 

Francuzi w Kanadzie głosowali przeciw skrajnej prawicy

Francuzi w Kanadzie w pierwszej turze przyśpieszonych francuskich wyborów parlamentarnych zagłosowali przeciw skrajnej prawicy. Francuzi chętnie emigrują do Kanady, a montrealska lista wyborców jest największą listą Francuzów, głosujących poza Europą.

Kandydat zrzeszającego partie lewicowe Nowego Frontu Ludowego, Oussama Laraichi, otrzymał w Montrealu 56,33 proc. głosów oddanych na kartach wrzuconych do urny. Na drugim miejscu z 22,51 głosów znalazł się obecny minister przemysłu Roland Lescure z ruchu Ensemble prezydenta Emmanuela Macrona, a kandydatka populistycznego Zjednoczenia Narodowego Jennifer Adam otrzymała 9,93 procent głosów – podał w niedzielę konsulat Francji w Montrealu. 

Według wstępnych ogólnych wyników na stronie Resultats-elections.interieur.gouv.fr., zliczających wszystkie formy głosowania, w Montrealu 49,91 proc. głosów otrzymał Laraichi, 28,49 proc. – Lescure, zaś Adam – 10,11 proc. W mieście Quebec Laraichi otrzymał 41,01 proc. głosów, Lescure – 23,73, a Adam – 21,69 proc. 

W niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego kandydaci populistycznej partii Marine Le Pen, Zjednoczenia Narodowego, uzyskali w Montrealu poparcie tylko 5 proc. głosujących. Francuzi w Montrealu głosowali wówczas głównie na ugrupowania lewicowe (ok.60 proc.) i powtórki takich decyzji wyborczych kanadyjskie media i eksperci spodziewali się także teraz. O zainteresowaniu francuskimi wyborami świadczy m.in. to, że francuskojęzyczny publiczny nadawca Radio-Canada zorganizował studio wyborcze z udziałem francuskich polityków. 

Radio-Canada rozmawiało wcześniej z szefem wydziału nauk politycznych Uniwersytetu Montrealskiego prof. Frédérikiem Mérandem, który podkreślał, że dla francuskich wyborców w Ameryce Północnej liczą się przede wszystkich kandydaci partii centrowych i lewicowych. Julien Robin z wydziału nauk politycznych Uniwersytetu Montrealskiego mówił w niedzielę dziennikowi „La Presse”, że „widać wzrost Zjednoczenia Narodowego, który można było przewidywać od 20–30 lat”. 

Media cytowały Francuzów wychodzących w sobotę z lokali wyborczych, którzy mówili, że głosują, by zablokować dojście do władzy partii skrajnych. Wielu wyborców podkreślało, że obecna sytuacja polityczna we Francji skłoniła ich do oddania głosu. Kanadyjskie media wskazywały, że do zwiększenia udziału w wyborach przyczyniła się już w 2022 r. możliwość głosowania przez internet. Wówczas ponad 70 proc. wyborców wybrało tę możliwość, dostępną po raz pierwszy. 

Francuzi w Kanadzie mogą głosować w wyborach parlamentarnych przez internet, osobiście i przez pełnomocnika. Pierwsza tura francuskich wyborów odbyła się w Kanadzie w sobotę w lokalach wyborczych, a przez internet wcześniej, od wtorku do czwartku. Druga tura wyborów odbędzie się od 2 do 4 lipca przez internet i w sobotę 6 lipca w lokalach wyborczych. 

Kanada jest dla Francuzów jednym z głównych kierunków emigracji, a wg. danych francuskiego rządu (www.diplomatie.gouv.fr),Kanada jest na piątym miejscu na liście krajów, w których Francuzi rejestrują się w spisie wyborców, po Szwajcarii, USA, Wielkiej Brytanii i Belgii. 

Ponad 80 proc. Francuzów znajdujących się w Kanadzie mieszka we francuskojęzycznej prowincji Quebec. Radio-Canada podawało, że w tej prowincji mieszka 260 tys. osób z francuskim obywatelstwem, 200 tys. z nich w Montrealu. Francuzi w Quebeku stanowią największą grupę Francuzów poza Francją.

Exit mobile version