Morawiecki: warto wypowiedzieć traktat ottawski, który zabrania Polsce stosowania min

Fot. PAP/Radek Pietruszka

Fot. PAP/Radek Pietruszka

Warto wypowiedzieć traktat ottawski, który zabrania Polsce stosowania min

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Morawiecki został zapytany o ocenę Tarczy Wschód – rządowego programu umacniania wschodniej granicy Polski będącej zarazem wschodniej flanki NATO; szczegóły tej inwestycji przedstawił wcześniej tego dnia wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Program ma zostać zrealizowany do 2028 roku i kosztować 10 mld zł; zakłada on m.in. budowę umocnień i zapór wzdłuż wschodniej granicy. 

– Wszelkie działania dotyczące zwiększenia naszego bezpieczeństwa wspieramy – można powiedzieć – i podpisujemy się obiema rękami. To dlatego, że bezpieczeństwo jest podstawą naszego funkcjonowania

– powiedział Morawiecki.

Zaznaczył zarazem, że „nie można abstrahować od braku wiarygodności naszych głównych przeciwników politycznych”.

– To właśnie Donald Tusk, jak budowaliśmy tę zaporę (na polsko-białoruskiej granicy – PAP) mówił, że ona i w trzy lata nie powstanie. To on także mówił, że tam są biedni ludzie (migranci – PAP), którzy szukają swojego szczęścia na ziemi. Czyli prowadzili do deprecjonowania działań strażników granicznych, funkcjonariuszy, żołnierzy. Dzisiaj się podpinają pod nasz sukces

– ocenił b. premier. 

Morawiecki stwierdził też, że „warto wszystko umacniać, jak najbardziej tak”, odnosząc się do zapory na granicy

W kwestii Tarczy Wschód ocenił, że „warto wypowiedzieć traktat ottawski, który zabrania Polsce stosowania min”.

– Miny są – niestety – z punktu widzenia linii frontu na Ukrainie, bardzo skutecznym sposobem zabezpieczającym rosyjską linię Surowikina przed kontrofensywą ukraińską. To właśnie głównie z tego względu kontrofensywa ukraińska spowolniła, a właściwie ugrzęzła bardzo szybko, mimo dużego wsparcia w dostawach broni i amunicji, że cała linia Surowikina jest bardzo gęsto zaminowana

– powiedział. 

Również w poniedziałek do Sejmu wpłynął projekt uchwały złożony przez grupę posłów PiS oraz Kukiz’15 ws. zobowiązania rządu do wycofania się z traktatu ottawskiego i powrotu do użycia min przeciwpiechotnych w ramach przygotowania inżynieryjnego terenów przygranicznych

W projekcie uchwały wskazano, że podjęcie tych działań ma na celu zwiększenie poziomu odstraszania wobec potencjalnych agresorów za „pomocą taniej, szybkiej i skutecznej metody, jaką jest użycie min przeciwpiechotnych”. Ponadto utworzenie wielowarstwowej linii umocnień na terenach przygranicznych, a także „szybkie odtworzenie zdolności produkcji min przeciwpiechotnych przez polski przemysł zbrojeniowy”. 

W uchwale oceniono też, że traktat ottawski, który został podpisany w 1997 roku „pozostaje reliktem lat 90-tych, gdy większość elit politycznych i środowisk eksperckich uważała, że w Europie nie dojdzie już do konfliktów zbrojnych szeroką skalę”. Zaznaczono też, że traktatu nie podpisały zarówno USA jak i Rosja. 

– W kontekście coraz bardziej agresywnej polityki rosyjskiej, siłowej rewizji granic w Europie oraz regularnego grożenia konfliktem państwom członkowskim NATO, wycofanie się z traktatu jest krokiem uzasadnionym

– napisano w projekcie. 

Traktat ottawski przyjęty został w 1997 r., zawiera całkowity zakaz używania min przeciwpiechotnych, prac nad nimi i ich produkcji.

Morawiecki zapowiada, że stawi się na komisji śledcze ds. tzw afery wizowej

Zapytany na poniedziałkowej (27 maja) konferencji prasowej czy pojawi się na środowym posiedzeniu sejmowej komisji śledczej Morawiecki odparł: „Tak, stawię się na tę komisję wizową”. 

– Jeżeli zgodnie z prawem będzie to postępowanie prowadzone, to będę odpowiadał na pytania. Choć oczywiście uważam, że jest to część tego kabaretu, który organizuje Platforma Obywatelska na koniec tej kampanii wyborczej i nie spodziewam się niczego dobrego

– powiedział b. premier. 

Ocenił, że sprawa badana przez tę komisję śledczą to „jedna z najbardziej dętych tzw. afer”.

– Przypominam, że to myśmy wykryli nieprawidłowości w MSZ, w konsulatach, które dotyczyły około dwustu kilkudziesięciu, czy trzystu wiz; te wielkości dochodziły do mnie, kiedy dowiedziałem się o tym. Tymczasem opozycja razem z zaprzyjaźnionymi mediami zrobiła z tego aferę razy tysiąc. To też pokazuje skalę i możliwości działania, jakiego typu rzeczy można przypinać do nas jak się ma siłę medialną

– powiedział Morawiecki. 

Podczas przesłuchania przez komisję śledczą Morawiecki prawdopodobnie będzie pytany m.in. o kwestie bezpieczeństwa związanego z systemem wydawania wiz, w tym o program Poland.Business Harbour. Program zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT, bez konieczności uzyskania pozwolenia na pracę. Za jedną ze ścieżek programu odpowiadała KPRM i GovTech. Pod koniec stycznia tego roku PBH został zawieszony. 

Komisja śledcza bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. 

Ostatnie zaplanowane przez komisję przesłuchania to 4 czerwca – b. szefa MSZ Zbigniewa Raua i 5 czerwca – prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wstępna wersja sprawozdania z prac komisji ma być przedstawiona 10 czerwca. 

Komisja zajmuje się sprawą, o której stało się głośno po tym, gdy 31 sierpnia 2023 r. ówczesny wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, odpowiadający w resorcie za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz, został odwołany z funkcji w ministerstwie. Jako powód podano „brak satysfakcjonującej współpracy”. Kilka dni później ówczesny premier Mateusz Morawiecki przyznał, że dymisja Wawrzyka związana jest z działaniami CBA. W kolejnych dniach media zaczęły ujawniać, że polskie wizy były przyznawane za pieniądze i poza kolejką przez polskich urzędników służb konsularnych i MSZ. 

W styczniu tego roku Wawrzyk został zatrzymany przez funkcjonariuszy lubelskiej delegatury CBA w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych. Po postawieniu mu zarzutów prokurator wyznaczył mu 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Wawrzyk nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Prokuratura Krajowa informowała wtedy, że zarzuty w śledztwie usłyszało dziewięć osób. W lutym Wawrzyk oświadczył przed komisją śledczą, że zawsze przestrzegał przepisów prawa; nigdy prawa nie złamał, skorzystał jednocześnie z prawa do odmowy składania zeznań.

Morawiecki: 4 czerwca przedstawimy raport podsumowujący pół roku rządów Donalda Tuska

W miniony weekend wiceprezes PiS i były premier Mateusz Morawiecki poinformował w mediach społecznościowych, że na początku czerwca przedstawi opinii publicznej raport półrocza rządu Donalda Tuska.

– Ludzie obecnej władzy pokazali, że lubią komisje i raporty. My zrobimy im prawdziwy raport – ale o tym, co dla Polaków naprawdę ważne

– napisał Morawiecki na platformie X.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Były premier pytany przez PAP o konkretny termin, kiedy zamierza przedstawić wspomniany raport, powiedział, że „planujemy przedstawić go 4 czerwca”

Pytany, co znajdzie się w raporcie, zaznaczył, że „w szczególności koncentrujemy się w nim na tych sprawach, które powinny być zrealizowane, a które my rozpoczęliśmy”

– Chcemy pokazać jak ważne jest, by teraz realizować pewne projekty, nie tylko te wielkie jak CPK, ale też trochę mniejsze: Izera, SMR (małe reaktory jądrowe – PAP), które są ważne dla rozwoju Polski. Na tym będziemy się koncentrować

– zapowiedział. 

– Wskażemy projekty, które zostały zahamowane przez nową ekipę rządzącą, a także pokażemy mechanizmy tego hamowania, które powodują, że jak nawet za rok wrócą oni do czegoś, to będzie trzeba uzyskać nowe zgody środowiskowe, administracyjne. I pięć lat idzie jak krew w piach

– dodał Morawiecki. 

Polityk zaznaczył, że w raporcie zostaną też przypomniane obietnice wyborcze składane przez obecnego premiera.

– To będzie jednak tylko ich przypomnienie, bo już organizowaliśmy na ten temat szereg konferencji prasowych. Nie chcemy jednak, aby ludzie zapominali o tym, że były obietnice, które nie zostały spełnione

– powiedział Morawiecki.

Tego samego dnia – 4 czerwca – premier Donald Tusk zapowiedział wiec na Placu Zamkowym w Warszawie.

– 4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność i Zachód. 4 czerwca rok temu maszerowaliśmy, by to odzyskać. 4 czerwca 2024 spotkajmy się, by tego nie stracić. Warszawa, Plac Zamkowy, 18.00

– napisał szef rządu na platformie X.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Morawiecki: Fundusz Sprawiedliwości podlegał MS, należałoby pytać osoby, które się tym zajmowały

– Fundusz Sprawiedliwości, według zadań, według kompetencji w ramach Rady Ministrów, podlegał Ministerstwu Sprawiedliwości i tam musiałyby być kierowane pytania, ponieważ tam rzeczywiście była odpowiedzialność za Fundusz Sprawiedliwości

– powiedział b. premier na poniedziałkowej (27 maja) konferencji prasowej, pytany czy jako premier podejmował jakieś działania po informacjach o nieprawidłowościach wz. z FS. 

Według ustaleń portalu Onet.pl, przez około dwa lata były dyrektor departamentu w MS, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, Tomasz Mraz miał nagrać 50 godzin swoich spotkań z kierownictwem MS i przekazał je prokuraturze na początku bieżącego roku. Według Onet.pl nagrania mają obciążać m.in. byłego szefa MS Zbigniewa Ziobrę oraz byłego wiceszefa MS Marcina Romanowskiego odpowiedzialnością za nieprawidłowe korzystanie ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a także wskazywać na korupcję w związku z operacjami kolan, jakie przeszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński. 

Morawiecki powiedział – przywołując wywiad z b. minister sprawiedliwości Barbarą Piwnik – że „to, co dzisiaj opinii publicznej jest ujawniane, musi na razie jeszcze poczekać na certyfikat autentyczności, na ten glejt wiarygodności”.

– Nie wiadomo, krótko mówiąc, czy te taśmy ujawniane są rzeczywiście prawdziwe, czy one mogą być materiałem dowodowym

– dodał były premier. 

Na uwagę, że już trzy lata temu Najwyższa Izba Kontroli wysłała do niego – wówczas szefa rządu – pismo ws. nieprawidłowości w związku z Funduszem Sprawiedliwości, Morawiecki odpowiedział, że NIK straciła kilka lat temu w jego oczach „miano urzędu publicznego”, ponieważ w ślad „za innymi taśmami (…) widać było, że szef NIK (Marian Banaś) mówi do Donalda Tuska +szefie+”.

– Coś takiego czytałem w mediach, bo tego sam nie odsłuchiwałem. Wiarygodność NIK-u w tej sprawie jest dla mnie mniejsza niż zero

– dodał. 

Dopytywany czy po raporcie NIK próbował podjąć jakiekolwiek działania, by zweryfikować informacje o nieprawidłowościach w FS, Morawiecki powtórzył, że Fundusz ten w ramach podziału kompetencji „w pełni i na zasadzie wyłączności podlegał ministrowi sprawiedliwości, Ministerstwu Sprawiedliwości” i pytania o to, co się tam działo, należy kierować do „osób, które się tym zajmowały”. 

Stwierdził też, że wiarygodność najnowszych informacji ws. FS budzi wątpliwości. Według niego, Mraz „jest bardzo zainteresowany tym, aby przerzucić odpowiedzialność na inne osoby”.

– Więc jak czytam (…) w mediach o tym, co jest ujawniane, to widzę, że pan Mraz działa, jakby (…) podpuszczając swoich rozmówców, wciągając ich niejako. Od dwóch lat popełniał przestępstwa, zdaniem niektórych mediów, nagrywał i dzisiaj na pewno szuka jakiejś ochrony, szuka jakiejś osłony pod parasolem obecnie rządzących

– powiedział Morawiecki. 

– Ani ten świadek nie jest wiarygodny, ani materiały – i to nie zdaniem moim, bo nie jestem ekspertem od materiałów tego typu – nie są wiarygodne, więc poczekajmy na materiały wiarygodne w tych sprawach

– dodał b. szef rządu. 

Europoseł Joachim Brudziński stwierdził, że „ten cały polityczny pic”, który się teraz według niego odbywa, „ma swoje źródła w (…) słowach szefa Najwyższej Izby Kontroli: powiedzcie szefowi, powiedzcie kierownikowi, będzie się to Donaldowi podobało”.

– Jeżeli kontrole NIK mają się podobać kierownikowi, mają się podobać Tuskowi, to co to ma wspólnego z rzeczywistym badaniem nieprawidłowości

– powiedział.

Dodał też, że jeżeli Mraz miał informacje o nieprawidłowościach mógł zawiadomić prokuraturę, policję, ABW, czy CBA, albo ostatecznie powiedzieć o tym mediom. 

W minionym tygodniu Tomasz Mraz oświadczył na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS, że większość konkursów przeprowadzanych w ramach FS była prowadzona „w nierzetelny sposób”, a głównym decydentem w tej sprawie był Ziobor wówczas minister sprawiedliwości. Według Mraza, poprzez nieprawidłowości wiele fundacji i osób pokrzywdzonych przestępstwami – czyli tych, które wedle założeń miały być wspierane z funduszu – nie otrzymało potrzebnego wsparcia. 

Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, podała pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom.

– Dwóm osobom postawiliśmy zarzut wcześniej, o czym nie informowaliśmy (…) Jest to rzeczywiście ważne dla interesu tego śledztwa

– mówił rzecznik PK prok.

Przemysław Nowak w końcu marca. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt. 

Mraz, dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS w latach 2020-2022, jest jednym z podejrzanych w tym śledztwie.

– Złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, które poddano analizie i weryfikacji

– przekazywał prok. Nowak. 

W poniedziałek formalnie ruszyła ponowna kontrola Najwyżej Izby Kontroli w Funduszu Sprawiedliwości; kontrolerzy wejdą do Ministerstwa Sprawiedliwości w środę – przekazał PAP rzecznik NIK Marcin Marjański. W piątek kontrolę zapowiedział prezes NIK Marian Banaś. 

Exit mobile version