Spis treści
- Wraz z nadejściem wiosny przypominamy sobie o niebezpieczeństwie związanym z kleszczami i kleszczowym zapaleniem mózgu (KZM). Dlatego ważne jest, abyśmy nie zapomnieli o odpowiednich zabezpieczeniach, w tym o szczepieniach przeciwko KZM.
- Gdy znajdziemy na naszej skórze kleszcza, to nie wpadajmy w panikę. Warto zachować się spokojnie i wiedzieć, co konkretnie należy zrobić – powiedziała PAP specjalistka chorób zakaźnych dr Małgorzata Dziedzic.
- Ugryzienie przez kleszcza może dla psa lub kota skończyć się zakażeniem różnymi groźnymi chorobami, które mogą mieć skutek śmiertelny – przypomina lekarz weterynarii. Jak dodaje, można tego uniknąć, stosując odpowiednie zabezpieczenia.
1. Zwiększające się zagrożenie
W Polsce ryzyko zakażenia KZM rośnie, osiągając w 2023 roku aż 659 przypadków. To ponad dwukrotny wzrost w porównaniu z ostatnimi czterema latami.
– Kleszcze są aktywne przez cały rok. We wszystkich miesiącach znajdujemy je na ubraniach i zwierzętach
– dodaje dr inż. Anna Wierzbicka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Według zoolożki i leśniczki za wzrost liczby zakażeń w dużej mierze odpowiada zmiana klimatu, która doprowadziła do modyfikacji aktywności kleszczy. „Zaburzeniu uległ cykl życia kleszczy: kiedyś było tak, że poszczególne stadia rozwijały się w różnych porach roku. Obecnie wymieniają się przez cały czas”.
Jak podaje prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku z badań wynika, że przypadki KZM są już notowane także w tych województwach, gdzie wcześniej ich nie stwierdzano.
– Właściwie nie ma już regionu w Polsce, o którym można by powiedzieć: „tam KZM nie występuje”. Kleszczowe zapalenie mózgu to problem całego obszaru naszego kraju
– podkreśla prof. Joanna Zajkowska.
Dalsza część materiału pod filmem
2. Nie tylko Polska boi się kleszczy i KZM
KZM staje się rosnącym wyzwaniem dla zdrowia publicznego w Europie i innych częściach świata. Liczba przypadków KZM u ludzi we wszystkich endemicznych regionach Europy wzrosła o prawie 400% w ciągu ostatnich 30 lat, obszary ryzyka rozprzestrzeniły się, a także odkryto nowe ogniska.
W Europie Środkowej szczególnie dotknięte są Austria i Czechy, gdzie liczba przypadków waha się od 350 do 850 rocznie.
– W całej Europie obserwujemy zwiększoną liczbę kleszczy i skutków chorób, które przenoszą. Czechy, Niemcy i Szwecja notują wzrosty zachorowań na KZM, a Holandia, w której pierwszy przypadek był zdiagnozowany w 2016, stała się obecnie terenem endemicznym. KZM opanowuje coraz to nowe obszary – przykładowo w Niemczech po raz pierwszy zdefiniowano obszar ryzyka KZM w Nadrenii Północnej – Westfalii
– zaznacza specjalistka chorób zakaźnych prof. Zajkowska.
3. Szczepienia jako skuteczna obrona
Szczepienia przeciwko KZM są jedynym dostępnym sposobem ochrony przed tą chorobą. Dzisiaj każdy jest potencjalnie narażony na ryzyko zakażenia i powikłań po wirusie KZM. Można pokusić się o stwierdzenie, że skoro nie da się zabezpieczyć przed ukłuciem, lepiej jest przeciwdziałać jego skutkom. Tutaj pomoże właśnie szczepionka przeciw KZM. W Polsce są dostępne szczepionki przeciw KZM zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. To szczepionki inaktywowane, podawane w trzech dawkach (spodziewana ochrona jest wystarczająca po pierwszych dwóch dawkach).
– Dwie dawki szczepionki dają 90 proc. efektywności, a trzecia dawka utrwala ten efekt
– wyjaśnia prof. Zajkowska.
W celu utrzymania odporności przeciw KZM należy co trzy, a następnie co pięć lat podawać dawki przypominające. Szczepienia można wykonywać przez cały rok.
– Jeśli konieczne jest szybkie uodpornienie, można zastosować schemat przyspieszony, w którym dwie pierwsze dawki można przyjąć w odstępie 14 dni
– zwraca uwagę prof. Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
– Na KZM nie ma leku, dlatego szczepienie jest jedyną dostępną formą przeciwdziałania temu wirusowi i jego groźnym powikłaniom
– podkreśla prof. Zajkowska.
Źródło informacji: IPPiEZ
4. Nie wpadajmy w panikę, jeśli zobaczymy na skórze kleszcza
– Po zimie obudziliśmy się do aktywnego trybu życia, ale obudziły się też kleszcze. Musimy o tym pamiętać, że one też pragną się pożywić i będą szukać świeżej krwi
– podkreśliła w rozmowie z PAP specjalistka chorób zakaźnych ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach dr Małgorzata Dziedzic.
Na skutek łagodnych zim kleszcze żerują niemal przez cały rok – wystarczy, że temperatura wzrośnie do co najmniej 7 st. C, co od grudnia do lutego zdarza się dość często.
Kleszcze mogą atakować zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Po powrocie do domu, zalecane przez lekarzy jest profilaktyczne skontrolowanie ciała – w szczególności pach, zgięć kolan czy głowy – a także otrzepanie ubrań.
– Jeżeli przynieśliśmy ze sobą kleszcza, to często wpadamy w panikę i biegniemy prosto na pogotowie czy do lekarza, żeby ktoś nam go usunął. Tutaj trzeba się rozsądnie zachować i jeżeli jest kleszcz w miejscu, gdzie jesteśmy go w stanie sami wyjąć, to jak najszybciej go wyjmijmy i zdezynfekujmy to miejsce, a potem obserwujmy
– powiedziała dr Dziedzic.
Lekarka podkreśliła, że jeżeli kleszczy będzie więcej lub będą znajdować się w okolicach głowy, to może być potrzebne dodatkowe zabezpieczenie antybiotykiem.
– Może się tam pojawić jakiś stan zapalny i trzeba go będzie usunąć przez medyka
– powiedziała lekarka.
– Musimy obserwować to miejsce, gdzie był kleszcz, czy nie pojawił się rumień. Po jakimś czasie mogą pojawić się również objawy ogólne, na przykład dreszcze, bóle głowy, gorączka oraz gorsze samopoczucie. Wtedy trzeba w odpowiednim czasie wykonać badania
– wyjaśniła dr Dziedzic.
– Mówi się, że maksymalnie 20-30 proc. kleszczy jest zakażonych i to w zależności od regionu. Na naszym terenie Gliwic i okolicy, tych kleszczy zakażonych jest dość dużo, bo obserwujemy to po liczbie pacjentów, jakie do nas trafiają z boleriozą
– podkreśliła specjalistka.
W 2023 r. potwierdzono w Polsce ponad 25 tys. przypadków boreliozy i 659 przypadków kleszczowego zapalenia mózgu – wynika z zestawienia Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB poświęconego zachorowaniom na choroby zakaźne.
Dalsza część materiału pod filmem
5. Kleszcze groźne również dla zwierząt domowych
Właściciele czworonogów powinni pamiętać o tym, że kleszcze występują właściwie wszędzie i są groźne przez cały rok.
– Zwierzak może złapać kleszcza nie tylko na terenach zalesionych, ale też w miastach, parkach, na każdym trawniku. Przy wysokich temperaturach, jakie mamy ostatnio w zimie, psy powinny być zabezpieczane przeciwko kleszczom przez cały rok
– powiedziała PAP Hanna Domańska, lekarz weterynarii.
Według niej w przypadku kotów ryzyko zakażenia chorobą odkleszczową jest dużo mniejsze niż u psa, ale wychodzące koty też powinny być zabezpieczane.
Najgroźniejsza dla psów jest babeszjoza. Jeżeli widać, że zwierzę jest osowiałe, niechętnie się porusza, nie ma apetytu, gorączkuje, a do tego jego mocz ma ciemne zabarwienie, to zdecydowanie powinno skłonić jego właściciela do wizyty u weterynarza. Jednak Hanna Domańska zachęca, żeby każdy pies, który miał wbitego w skórę kleszcza, pojawił się w przychodni weterynaryjnej, celem sprawdzenia, czy nie jest zainfekowany. Wcześnie rozpoczęte leczenie daje duże szanse na całkowite wyzdrowienie.
Obecnie lekarze jako zabezpieczenie przeciwko kleszczom polecają leki z grupy izoksazolin. Są to preparaty różnych marek w formie tabletek. “Mają różną długość działania, a jeżeli chodzi o skuteczność, to są zdecydowanie najlepsze” – oceniła Domańska.
Jeżeli kleszcz już się wbije, należy jak najszybciej go usunąć, bo im dłużej jest na skórze, tym większe jest ryzyko zakażenia babeszjozą. Dlatego warto obejrzeć zwierzaka po każdym spacerze. Kleszcze najczęściej umiejscawiają się na głowie, w okolicach uszu i odbytu. Do usuwania najlepiej użyć tzw. kleszczołapki, którą można nabyć w sklepach zoologicznych. Jeżeli nie czujemy się na siłach, aby zrobić to samemu, trzeba udać się do weterynarza.
Dalsza część materiału pod filmem