Demonstracja w obronie telewizji. TK 16 stycznia ma zająć się przepisami dot. likwidacji i rozwiązania spółek publicznej rtv

Fot. twitter.com/tvp_info

Fot. twitter.com/tvp_info

Zwolennicy wolności słowa i pluralizmu wyrażają dzisiaj poparcie dla Telewizji Polskiej. Protest odbywa się przed wejściem do Telewizji Polskiej przy placu Powstańców Warszawy, rozpoczął się o godz. 16. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny na 16 stycznia 2024 r. wyznaczył rozprawę dot. przepisów umożliwiających likwidację i rozwiązanie spółek kapitałowych stanowiących jednostki publicznej radiofonii i telewizji oraz pozwalających walnemu zgromadzeniu na odwołanie członków zarządu tych spółek – wynika z wokandy TK.

Trybunał Konstytucyjny zdecyduje o losie publicznych rozgłośni radiowych i telewizji

Według czwartkowej (14 grudnia) wokandy Trybunału rozprawa w tej sprawie ma odbyć się 16 stycznia o godz. 10. Zabezpieczenie zostało zaś wydane do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy. 

Do rozpoznania sprawy został wyznaczony skład pięciorga sędziów TK pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej. Sprawozdawcą sprawy ma być sędzia Krystyna Pawłowicz, zaś w składzie są jeszcze sędziowie: Stanisław Piotrowicz, Bogdan Święczkowski, Jarosław Wyrembak. 

Jak wynika z informacji na stronie TK, wniosek w tej sprawie sformułowała w poniedziałek grupa posłów reprezentowana przez Krzysztofa Szczuckiego (PiS). Wniosek posłów wpłynął do TK w środę. 

Ponadto posłowie wnieśli do TK o wydanie postanowienia zobowiązującego Skarb Państwa, reprezentowany przez uprawnionego ministra, do powstrzymania się – na czas rozpoznawania ich wniosku – od „działań zmierzających do likwidacji lub wszczęcia likwidacji oraz rozwiązania spółek kapitałowych stanowiących jednostki publicznej radiofonii i telewizji” oraz powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności mających na celu zmiany w zarządach tych spółek. 

W czwartek po południu biuro TK poinformowała PAP o wydaniu takiego postanowienia o zabezpieczeniu. Informację potwierdził PAP Szczucki.

– Trybunał Konstytucyjny na wniosek grupy posłów PiS wydał dzisiaj postanowienie o zabezpieczeniu w sprawie dotyczącej mediów publicznych. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bartłomiej Sienkiewicz nie może ingerować w zarządy mediów publicznych do czasu rozpatrzenia naszego wniosku przez TK

– przekazał poseł. 

Jak dowiedziała się PAP, w ocenie TK brak udzielenia takiego zabezpieczenia mógłby poważnie utrudnić wykonanie przyszłego orzeczenia. Ewentualne orzeczenie o niekonstytucyjności przepisu zapadłe już po wszczęciu procedury likwidacji lub zmiany w zarządzie powodowałoby bowiem zakwestionowanie wszystkich działań w tych spółkach, które zostałyby podjęte w tym czasie. 

Wniosek grupy posłów, który ma być rozpoznawany 16 stycznia, generalnie dotyczy oceny konstytucyjności ustawy o radiofonii i telewizji w zakresie, w którym odsyła ona do Kodeksu spółek handlowych, a w szczególności do przepisów z tego kodeksu mówiących o likwidacji i rozwiązaniu spółek kapitałowych oraz odwoływaniu i zawieszaniu członków zarządu tych spółek przez walne zgromadzenie. 

Jak wskazano w uzasadnieniu tego wniosku, zamieszczonego na stronie TK, norma pozwalająca de facto ministrowi na wszczęcie „procedury likwidacyjnej i rozwiązania tych spółek bez stosownych zmian ustawowych” może prowadzić „do instrumentalnego wykorzystywania mediów publicznych przez rząd – czy to w formie postawienia mediów publicznych w stan likwidacji i wymianę kadr na kadry spolegliwe wobec rządu”, czy też do zlikwidowania mediów publicznych „za +nieprawomyślność+ i krytykę rządu, a więc jako swoistą +karę+”. 

– Możliwość dowolnego kształtowania zarządu jednostek publicznej radiofonii i telewizji (…) prowadziłoby de facto do ręcznego sterowania i całkowitej kontroli mediów publicznych przez rząd. (…) Sytuacja, w której minister może z dnia na dzień odwołać członków zarządu z jakiekolwiek powodu – na przykład materiału krytykującego danego ministra, ujawnienie afery w kręgach partii rządzącej przez dziennikarzy mediów publicznych, ogólną +nieprzychylność+ albo zadawanie +trudnych+ pytań przedstawicielom koalicji rządzącej czy reprezentowanie +złego+ np. zbyt liberalnego, zdaniem rządu, punktu widzenia – jest nie do pogodzenia z konstytucyjnymi uwarunkowaniami wolności słowa, prasy i pluralizmu medialnego, w tym niezależności mediów publicznych

– głosi uzasadnienie wniosku do TK. 

Podczas wtorkowego exposé premier Donald Tusk poinformował m.in., że ministrem kultury w jego rządze zostanie Bartłomiej Sienkiewicz. „Nie tylko z tej racji, że jest autorem książek, człowiekiem kultury, ale ma też doświadczenie, jeśli chodzi o decyzje najtwardsze” – podkreślił. Wyjaśniał, że Sienkiewicz będzie odpowiedzialny za przywrócenie mediów publicznych Polkom i Polakom. 

– Bardzo szybko okaże się, że media publiczne służące Polkom i Polakom to nie jest miraż, coś niemożliwego. Tak, jak zobaczycie, że wymiar sprawiedliwości może być neutralny, niepartyjny, służący Polsce, a nie partii rządzącej, tak zobaczycie i – pewnie oczom nie uwierzycie, że telewizja publiczna może służyć Polsce, a nie partii rządzącej. I tak będzie

– mówił w exposé Tusk. 

Były wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin (PiS) powiedział zaś w środę: „Będziemy protestować, będziemy wykorzystywać wszystkie dozwolone prawem środki, żeby rzeczywiście bronić niezależności mediów publicznych”.

Manifestacja w obronie mediów publicznych

Zwolennicy wolności słowa i pluralizmu wyrażają dzisiaj poparcie dla Telewizji Polskiej. Protest odbywa się przed wejściem do Telewizji Polskiej przy placu Powstańców Warszawy, rozpoczął się o godz. 16. Zgromadzeni protestują wobec zapowiedzi zniszczenia ładu medialnego w Polsce, likwidacji TVP i zakneblowania ust dziennikarzom.

– Wolność słowa jest zagrożona, praworządność jest zagrożona

– mówił w TVP Info przed wydarzeniem Adam Borowski, szef warszawskiego klubu „Gazety Polskiej” i opozycjonista z czasów PRL.

Dalsza część tekstu pod filmem

Media własnością obywateli, nie rządu (aktualizacja z godz. 18.21)

Będziemy robić wszystko w sferze prawnej, politycznej, żeby media publiczne były własnością obywateli, a nie rządu – powiedział w czwartek (14 grudnia) przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański podczas demonstracji przed siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy.

Demonstracja przed gmachem TAI została zorganizowana z inicjatywy działacza „Solidarności” i Klubów „Gazety Polskiej” Adama Borowskiego w reakcji na medialne zapowiedzi przedstawicieli koalicji rządowej dotyczące szybkich zmian w zarządach mediów narodowych. Zgromadzeni z flagami biało-czerwonymi, sztandarami „Solidarności” i transparentami w obronie mediów narodowych skandowali: „Konstytucja”, „Wolne media”, „Tu jest Polska”, „Przeżyliśmy ruska, przeżyjemy Tuska”, „Tusk jest zdrajcą”, „Precz z komuną”. Adam Borowski podkreślił, że organizatorami manifestacji są działacze podziemia antykomunistycznego, którzy „w latach osiemdziesiątych wielokrotnie płacili więzieniem za walkę o wolność słowa, a dziś ponownie stają w obronie wolności”. Organizatorzy zapowiedzieli zorganizowanie znaczenie większej manifestacji w obronie mediów. „Przygotujmy się do walki o wolność słowa” – wezwał redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. 

Krzysztof Czabański podziękował uczestnikom manifestacji za obronę mediów publicznych. „Rada Mediów Narodowych będzie ich bronić konsekwentnie. Nie będziemy ustępować. Używając języka pana premiera Tuska rura nam nie zmięknie” – zapewnił. Podkreślił, że rada będzie „robić wszystko w sferze prawnej, politycznej, żeby media publiczne były własnością obywateli, a nie rządu”. Podczas manifestacji głos zabrała także zasiadająca w Radzie Mediów Narodowych poseł Joanna Lichocka z PiS, która zapewniła, że działania nowego rządu powtórzeniem polityki innych koalicji sprawujących władzę po 1989 r. „Media były tak zaplanowane, aby chronić system postkomunistyczny. W tej chwili postkomuna wróciła do władzy i chce zrobić to samo – zniszczyć pluralizm medialny, niezależne media i wyrzucić niepokornych dziennikarzy” – powiedziała poseł Joanna Lichocka. 

Do manifestantów zwrócili się także dziennikarze TVP dziękując za wsparcie. „Demokracja to informacja. Media to różnorodność. Tego pluralizmu przed 2016 rokiem nie było. Wszystkie główne stacje informacyjne to był jeden wielki TVN, jeden przekaz. Polacy nie mieli wyboru. Na wszystkich kanałach mieli ten sam dziennik. 9 maja 2013 roku na wszystkich programach mieli Armię Czerwoną i rozlegało się wielkie +ura+. To się skończyło i to nie podoba się wielu politykom” – powiedział wicedyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i kierownik TVP Info Samuel Pereira. Odnosząc się do okresu rządów PO-PSL w latach 2007-2015 powiedział, że nie może być powrotu do czasów w których „do redakcji tygodników wysyłano służby, aby zablokować publikację o aferze taśmowej, a rzecznik rządu z bogatym biznesmenem ustalał skład redakcji”. Odczytał także list, który do uczestników protestu wystosował prezes TVP Mateusz Matyszkowicz: „Zawsze byliście po stronie prawdy przeciw kłamstwu, po stronie prawa przeciw bezprawiu. Teraz jest taki moment. Dziękuję, że jesteście z nami. To dzisiaj bardzo ważne” – napisał prezes Telewizji Polskiej. 

Dziennikarz TVP Info Miłosz Kłeczek powiedział, że po raz pierwszy w historii Polski po upadku PRL doszło do sytuacji, w której politycy „mówią dziennikarzom, że będą zwalniani i zastępowani innymi”. Dodał, że „nowymi” dziennikarzami TVP mają być posłuszni wykonawcy woli partyjnej. 

Podczas demonstracji odczytano także fragment decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który na 16 stycznia 2024 r. wyznaczył rozprawę dotyczącą zgodności z konstytucją przepisów umożliwiających likwidację i rozwiązanie spółek kapitałowych stanowiących jednostki publicznej radiofonii i telewizji oraz pozwalających walnemu zgromadzeniu na odwołanie członków zarządu tych spółek.

Demokracja to wolność słowa

Z pojawiających się w niektórych mediach nieoficjalnych informacji wynika, że po przejęciu władzy opozycja może chcieć przejąć kontrolę nad mediami publicznymi. Jeden ze scenariuszy zakłada postawienie w stan likwidacji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, a także unieważnienie składu Rady Mediów Narodowych.
Rada Mediów Narodowych sprzeciwia się temu i zapowiada „obronę mediów publicznych i ich pracowników”. Ponadto list otwarty w tej sprawie wystosowało kilkudziesięciu dziennikarzy, którzy sprzeciwiają się „czystkom” w mediach.

– Jeśli telewizja jest zagrożona, to i demokracja jest zagrożona. Bo co to za demokracja, gdy nie będzie wolności słowa

– mówił w TVP Info Adam Borowski, szef warszawskiego klubu „Gazety Polskiej” i opozycjonista z czasów PRL, organizator manifestacji.

 

Zdaniem Adama Borowskiego, bez udziału Rady Mediów Narodowych niemożliwa jest likwidacja mediów publicznych..
Zaapelował też, by wybranym członkom Rady Mediów Narodowych nie przerywano kadencji.
Zmiany w Telewizji Polskiej wymagają ustawy i podpisu prezydenta.

– Jesteśmy pewni, że wolność słowa jest zagrożona, że praworządność jest zagrożona

– mówił w TVP Info Adam Borowski, szef warszawskiego klubu „Gazety Polskiej” i opozycjonista z czasów PRL.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik powiedział, że brak pluralizmu w mediach stanowi zagrożenie. Gość Programu 1 Polskiego Radia obawia się, że likwidacja mediów publicznych byłaby niebezpieczna.

– Media publiczne zapewniają Polsce pluralizm w mediach. Jeżeli żelazną miotłą będzie chciał je wymiatać Donald Tusk, to ten pluralizm zniknie i będzie to ze szkodą dla polskiej wolności i demokracji

– mówił Maciej Wąsik.

Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, mówił w TVP Info, że gdyby zrealizowano zapowiedzi dotyczące likwidacji mediów publicznych, byłoby to działanie niezgodne z prawem.

– Byłaby to też zbrodnia na kulturze narodowej

– podkreślał.

Maciej Świrski podkreślał, że bez mediów publicznych nie rozwinęłaby się tzw. kultura wyższa.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na razie nie odniosła się do zapowiedzi obecnej opozycji, która może wkrótce przejąć władzę, w sprawie likwidacji mediów Publicznych. Jak powiedział Maciej Świrski, Rada czeka na efekty tych zapowiedzi.

Obecnie zarządy mediów publicznych powoływane są przez Radę Mediów Narodowych, działającą na podstawie ustawy. W Radzie zasiadają między innymi rekomendowani przez Zjednoczoną Prawicę i wybrani przez Sejm Krzysztof Czabański, Joanna Lichocka i Piotr Babinetz. Zostali oni wybrani w 2022 roku na sześcioletnią kadencję, gwarantowaną ustawą. W składzie RMN są także Robert Kwiatkowski i Marek Rutka zgłoszeni przez Lewicę.
Pomysł „przejęcia” TVP, PR i PAP miałby polegać na unieważnieniu tych powołań. Miejsca dotychczasowych członków RMN mieliby zająć nowi, z nadania Platformy Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Według opozycji postawienie mediów publicznych, działających w formie spółek prawa handlowego, w stan likwidacji, umożliwiłoby zawieszenie obecnych władz, wprowadzenie zarządów komisarycznych, a w dalszej kolejności przeprowadzenie zwolnień nieprzychylnych nowej władzy dziennikarzy. Likwidacja TVP, PR i PAP mogłaby jednak oznaczać naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji.
Zapowiadanym zmianom w mediach publicznych sprzeciwia się w swoim stanowisku Rada Mediów Narodowych, która zapowiada „obronę mediów publicznych i ich pracowników”. Ponadto list otwarty wystosowało kilkudziesięciu dziennikarzy, którzy sprzeciwiają się „czystkom” w mediach.

Exit mobile version