Ostatnie wybory, w których uczestniczyły siły zjednoczone niecenzuralnym hasłem ukrytym pod ośmioma gwiazdkami stworzyły sytuację, w której Polską może kierować gremium składające się z kilkunastu ugrupowań, z których każde zarządzane jest przez kilku co najmniej partyjnych „wodzów”. I tu warto się zatrzymać. Bo z czego wynika takie rozdrobnienie? Pytanie ważne, zanim podążymy z narracją. Owe rozdrobnienie nie wynika z odmiennych politycznych wizji kierowania Polską. Bo przecież generalne kierunki są jasno wytyczone, a istniejące interpretacyjne detale można bez trudu uzgodnić. Przez lata istnienia Polski da się to przecież bez większego trudu ustalić.
Wydaje się więc, ze mechanizmem rozdrabniania partyjnych bytów kieruje nie tyle różnica w programach, co osobiste ambicje liderów owych bytów. To rzecz jasna hipoteza, którą badawczo wykorzystajmy w analizie.
Z cybernetycznego punktu widzenia wielość ośrodków decyzyjnych i wielość koncepcji decyzyjnych utrudnia, a czasem wręcz uniemożliwia realizowanie jakichkolwiek celów. Bądź to z powodu rozbieżności ich wizji, a to z konfliktów kompetencyjnych, w których trzeba ustalić kto i kiedy, no i za ile. Jak łatwo się można domyśleć, wielość podmiotów decyzyjnych rodzi bardak, albo polnischewitschaft. W zależności komu to jest na rękę.
I tu pora na oczywistą refleksję. Bo skoro komuś ów bałagan i decyzyjna niemoc jest na rękę, to może tam tkwi źródło inspiracji. Gdzieś na zewnątrz, a nie w środku.
Cybernetyka nakazuje podejrzewać, że w takim przypadku decyzje sterownicze będą pochodzić z zewnątrz. No bo skoro polskie gremia decyzyjne popadły w decyzyjny bezwład, to można na tym skorzystać, wymuszając z zewnątrz decyzje pozornie przypadkowe, ale korzystne dla podmiotów zewnętrznych.
Polska już to „przerabiała”. Już zapomnieliśmy, że w Polsce funkcjonowało kilka ogólnokrajowych sieci handlowych. Wystarczyło tylko narobić trochę bałaganu, posterować ich płynnością finansową, wsączyć w mózgi decydentów nieco ideologii, aby nie podejmowali sensownych decyzji i sieci te zostały zastąpione przez sieci zagraniczne. Wcale nie lepszej jakości i sprawności. Dzisiaj niewyobrażalny jest skup świeżego, bez konserwantów, mleka z codzienną dostawą na wycieraczkę. I to w szklanych, ekologicznych butelkach. Zniknęła sieć mleczarni, które w każdym powiecie produkowały na przykład twarogi. Zniknęły skupy płodów rolnych funkcjonujące nieomal w każdej wiosce, a wraz z nimi, cały przemysł przetwórstwa owocowo-warzywnego. Wystarczyło tylko stworzyć bałagani decyzyjną niemoc, podsycaną ideologicznie.
Wielość podmiotów politycznych, jako efekt wyborów 2023 można uznać za przypadek, ale ja wolę wierzyć raczej cybernetyce i zasadzie entropii. A to podpowiada, ze za tym stoi ktoś, kto tym steruje. Tak jak once mocarstwa sterowały polską polityką w XVIII wieku, aby łatwiej dokonać zaborów. Liberum veto trwało, bo płynął do Polski strumień łapówek z zagranicy i ktoś z zewnątrz siał w durnych Polakach przekonanie, że bez niego, Polska się zawali. Ktoś durnym Polakom wmówił, że silna armia, to zamach na ich wolność. Że silna władza, to psucie państwa.
No i durni Polacy uwierzyli, a historia lubi się z chichotem powtarzać, jako farsa.