Robaki czy mięso. Lubuscy politycy komentują raport C40 Cities

Fot. Pixabay

Fot. Pixabay

Ostatnio opublikowany raport C40 Cities, organizacji do której należą m.in. Nowy Jork, Berlin, Pekin, Londyn i Warszawa, zawierający rekomendacje co do spełnienia celów polityki klimatycznej jest elementem żywej debaty w polskim społeczeństwie. Wśród postulatów w dokumencie znajdują się: ograniczenie spożycia mięsa, użytkowania pojazdów prywatnych, wydłużenie życia urządzeń elektronicznych, ubrań i wiele innych.

Pomysły Rafała Trzaskowskiego są szeroko omawiane także lubuskich polityków.

Jerzy Materna, poseł Prawa i Sprawiedliwości w czasie audycji Lubuskie Forum Radia Zachód podkreślał, że tego typu propozycje to element programu Platformy Obywatelskiej.
– To prosta droga do zubożenia społeczeństwa – dodawał poseł PiS:

Platforma Obywatelska się odkrywa, a mówiła cały czas, że właściwie nie ma programu poza tym, że chce odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy. Dzisiaj widzimy ten program. On jest przerażający, wolność zostaje ograniczona. Jeżeli będą przychodzić urzędnicy i będą sprawdzać, ile mam garniturów, ile zjadłem nabiału czy kiełbasy, to jest przerażające. Stawiamy na rolnictwo ekologiczne, przyszłość trzeba zmieniać, ale nie można tego robić w tak drastyczny sposób. To odbywa się kosztem najbiedniejszych, bo bogaty sobie poradzi, kupi sobie elektryka – podsumowywał poseł Jerzy Materna.

Grzegorz Potęga z Platformy Obywatelskiej przyznał, że w pierwszym odruchu obśmiał ambitne cele organizacji C40. Po chwili jednak pochwalił prezydenta Warszawy za naśladowanie kolejnych absurdalnych postulatów:

Albo będziemy mieli świadomość, że klimat się wokół nas zmienia i my jako ludzie na to wpływamy, albo nie będziemy mieli tej świadomości. Rafał Trzaskowski ma taką świadomość i wie, że z takiego nagromadzenia ludności w wielomilionowych miejscowościach trzeba wyciągać wnioski. Trzeba iść z duchem czasu. Trzeba patrzeć na to co robią inni i wyciągać wnioski. I prezydent Warszawy chce te wnioski wyciągnąć – dodawał Grzegorz Potęga.

Krzysztof Łopatowski z Konfederacji podkreślał, że pomysły, by ograniczać spożycie mięsa, nabiału, czy ruch samochodowy to kompletny absurd forsowany przez Unię Europejską i polskich socjalistów:

Taka moda niestety panuje w tej chwili na ten „ekoterroryzm”. Chiny emitują 33% światowej emisji i Xi Jinping powiedział, że ograniczenie emisji CO2 nie może się odbywać kosztem normalnego życia zwykłego człowieka. Dochodzi do totalnego absurdu. Polska emituje 0,8% światowych emisji. Nic nie dadzą tego rodzaju działania – argumentował przedstawiciel Konfederacji.

W dalszej części audycji było jeszcze ciekawiej, bo poseł Bogusław Wontor nie zgodził się z przyrównywaniem pomysłów na ograniczenie spożycia mięsa z czasami PRL. Poseł Lewicy wysnuwał groteskowo wręcz brzmiące tezy o tym, że mięso było wtedy tanie i kupowało się je „na kilogramy”:

Spożycie mięsa w PRL było większe niż jest dzisiaj, dlatego, że produkty bezpośrednie były bardzo tanie jak np. chleb, mięso, inne rzeczy. Jak się szło do sklepu mięsnego, to kupowało się je na kilogramy. Nie było w sklepach mięsa przez to, że się je wykupowało, bo było tak tanie – próbował bronić swojego stanowiska  były członek krajowych struktur Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej w latach 80-tych ubiegłego wieku.

– Pan poseł wprowadza ludzi w błąd, bo przyczyną największych protestów w PRL były właśnie podwyżki cen żywności – przypominał parlamentarzyście mroczne czasy komuny doradca wojewody Kazimierz Łatwiński:

Słuchają nas ludzie młodzi i mogą być przez pana posła Bogusława Wontora wprowadzeni w błąd. Pan poseł powiedział, że mięso w PRL było tanie. Otóż dwa największe protesty społeczne w 1970 roku i w 1980 roku były na tle wprowadzenia podwyżek cen mięsa i społeczeństwo uznało, że jest za drogie. Tak samo było w roku 1976 – dodawał Kazimierz Łatwiński.

– Takie oderwane od rzeczywistości pomysły w Polsce nie mają szans na realizację – podsumował przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego Sławomir Kulczyński:

Ekologia jest niezwykle ważna, ale Polakom nie można zabierać kotletów schabowych. To jest element naszej kultury. Oczywiście, ktoś tam może sobie przechodzić na robaki, ale u nas to się nie sprawdzi – dodawał działacz PSL.

Exit mobile version