Centrum Zdrowia Matki i Dziecka zbyt małe? Pacjenci oceniają

Fot. P.Kozubaj

Fot. P.Kozubaj

Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Zielonej Górze miało być powodem do dumy. Jedyna taka lecznica w województwie miała oferować kompleksowe możliwości leczenia najmłodszych pacjentów, jeszcze w okresie prenatalnym. Tymczasem już trzy miesiące po jej rozruchu słychać głosy niezadowolonych pacjentów, których zdaniem szpital jest za mały, by sprostać faktycznym potrzebom. Czy negatywnym głosom winna jest decyzja o okrojeniu inwestycji i zmniejszenie budynku aż o dwa piętra?

Miało być lepiej

Od kilkunastu już lat mówiło się w Zielonej Górze o potrzebie wybudowania nowoczesnej lecznicy dla dzieci, która różnokierunkowo pomagałaby najmłodszym pacjentom. Decyzję ponaglała zła sława oddziału ginekologiczno – położniczego, umiejscowionego w tzw. elce.

W 2017 r. ogłoszono pierwszy przetarg i inwestycja wydawała się bliska realizacji, niestety rzeczywistość przerosła finansowe możliwości samorządu województwa lubuskiego. Zorganizowano zatem kolejny przetarg.


CZYTAJ TAKŻE: Centrum Zdrowia Matki i Dziecka zaprezentowane! [GALERIA]


Gdy przyszła pandemia koronawirusa, pod koniec października 2020 r., na spotkaniu dyrekcji lecznicy, władz samorządowych i wojewódzkich postanowiono, że placówka przyjmie funkcję szpitala tymczasowego i będzie leczyć pacjentów z COVID-19. Przyspieszono prace wykończeniowe w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, a wojewoda lubuski zapewnił niemal w 100 procentach wyposażenie szpitala w nowoczesny, wielospecjalistyczny sprzęt medyczny. Minister zdrowia przeznaczył na ten cel 23 mln zł. Swe pierwotne przeznaczenie placówka odzyskała w listopadzie 2022 r., kiedy to uroczyście nastąpił rozruch Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Zielonej Górze.

Marek Działoszyński, prezes zarządu Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze mówił wtedy:

„Dziecięce oddziały przeniosły się do nowoczesnego budynku, gdzie wszystko pachnie świeżością. Wspaniały sprzęt, funkcjonalne przestrzenie, maksymalnie dwuosobowe pokoje, udogodnienia dla opiekunów. Stworzyliśmy warunki do leczenia na najwyższym poziomie. Takie, aby lekarze i pielęgniarki z pełną odpowiedzialnością wzięli na swoje barki jakość leczenia”

– ogłaszał z dumą prezes zarządu lecznicy.

W dalszej części wypowiedzi Działoszyński zapewniał:

„Mamy ambicje, by przejąć migrację lubuskich najmłodszych pacjentów. O wyjazdach do klinik poza regionem mówimy od lat. To była trauma dla dzieci i ich rodziców. Zatrzymanie migracji staje się możliwe dzięki rozwojowi. Uruchomiliśmy CZMiD i nowe oddziały – dziecięcy OIOM, a onkologia dziecięca jest w trakcie organizacji. To są wręcz dziejowe zmiany. Co ważne, pediatria została wyłączona z ryczałtu, a to oznacza, że możemy leczyć bez limitów. To bardzo dobra decyzja NFZ”.

„Najważniejsza inwestycja dekady”

Prezesowi szpitala wtórowała marszałek Elżbieta Polak, mówiąc, że to najważniejsza inwestycja tej dekady. W trakcie jej realizacji była dofinansowywana zarówno ze środków państwowych, jak i budżetu województwa.

„To już jest wysoki standard, można powiedzieć światowy. Przygotowując się do realizacji tej inwestycji zwiedziłam dużo szpitali dziecięcych na świecie, m.in. w Paryżu, Miami, czy w Barcelonie. Nie odpuszczałam ani na krok, żeby taki szpital powstał tu, w sercu lubuskiego z możliwością leczenia na światowym poziomie.”

– mówiła lubuska marszałek

Łącznie budowa pochłonęła 150 mln zł. 103 mln zł uzyskano w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego, 43 mln zł dołożył ze swojego budżetu samorząd województwa lubuskiego, zaś ok. 3 mln zł były środkami własnymi Szpitala Uniwersyteckiego.


CZYTAJ TAKŻE: Wirusy atakują! Chroń się przed nimi


Wszystko wyglądało wspaniale, pierwsze pacjentki były zadowolone, więc z dumą odtrąbiono wielki sukces. Triumf był jednak niepełny, bo przecież szpital znajdował się (i wciąż jest) na etapie organizacji.

„Borykamy się z brakiem lekarzy wielu specjalizacji, a także pielęgniarek i położnych”

– przyznał Działoszyński.

Najgorsza jest ciasnota

Tymczasem do Radia Zachód napływają głosy zaniepokojonych słuchaczy, którzy relacjonują faktyczne warunki panujące w niedawno oddanym do użytku CZMiD.

„Jestem zadowolona z opieki personelu, jednak w salach jest ciasno”

– mówi pani Zuzanna (nazwisko do wiadomości redakcji).

„Kiedy położna wjeżdżała do sali z dzieckiem w szpitalnym wózeczku (tzw. akwarium), to uderzyła jego nogą o szpitalne łóżko, aż dziecko się zatrzęsło. Wszystko przez brak swobody, spowodowanej ciasnotą. Problemy pogłębiają się, kiedy rodzina chce odwiedzić położnicę.”

– relacjonuje nasza Słuchaczka

Dwuosobowe, czyli trzyosobowe

Prezes Działoszyński zapewniał o salach dwuosobowych, które już dziś okazują się salami trzyosobowymi. Tylko biegnący przez środek sali karnisz (na zasłonę mającą zapewnić pacjentkom intymność) ma przypominać o pierwotnym projekcie i planach.

Jak mówi pani Zuzanna, ściany mają na tyle cienkie, że słychać rozmowy dochodzące z sąsiadujących pomieszczeń i z korytarza.

Pacjentka mówi też o braku miejsca na oddziale roomingu na rzeczy osobiste i codziennego użytku.

Inne panie zgłaszały z kolei problemy w łazienkach i pod prysznicami. Niewłaściwie mają być wyprofilowane podłogi, co nie pozwala odprowadzić wody, w efekcie czego zalewana jest połowa łazienki. Osobnym tematem jest zbyt mała liczba toalet i umiejscowienie ich na końcu oddziału.

Rooming i patologia ciąży w jednym miejscu

Pacjentki negatywnie oceniają pomysł ulokowania w jednym miejscu roomingu i patologii ciąży. Dzieli je tylko korytarz. Ten drugi to oddział skierowany dla kobiet ciężarnych zmagających się z różnego rodzaju powikłaniami ciąży oraz innymi chorobami np. przewlekłymi wymagającymi w tym czasie leczenia. Brak miejsca na zorganizowanie osobnego oddziału patologii ciąży w nowym budynku zdaniem pacjentek naraża na nie zawsze komfortowy widok mamy tulącej swoje nowo narodzone maleństwo i płacz innych niemowląt.

Poza tym pacjentki są rozlokowane zarówno w CZMiD, jak i starej elce. Z pewnością generuje to dodatkowe utrudnienia związane z przemieszczaniem między budynkami i piętrami.

„Ten szpital jest raczej za mały na ilość pacjentek, które powinien przyjąć”

– ocenia inna, chcąca zachować anonimowość, pacjentka.

Brak dostatecznej ilości średniego personelu medycznego wymusza pracę pielęgniarek na więcej niż jednym oddziale. Wiąże się to z większą ilością pacjentów do zaopiekowania i może rodzić zarzuty o brak należytej opieki.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem.

Schody do nieba, których nie wybudowano

W tym miejscu warto wrócić do początków inwestycji budowy CZMiD w Zielonej Górze.

Pierwszy projekt zakładał bowiem dużo większą powierzchnię. Zgodnie z planem budynek miał mieć 25 m wysokości, składać się z siedmiu kondygnacji nadziemnych i dwóch kondygnacji podziemnych, a łączny metraż miał wynosić 19 600 mkw. Zaplanowano też budowę nowego podjazdu dla karetek, budowę drogi dojazdowej oraz przebudowę wyjazdu. Do przetargu zgłosiło się dwóch wykonawców. Korzystniejsza okazała się oferta Strabag. Za wykonanie budowy firma chciała 99 882 600 zł. Kwota przewyższała jednak budżet, bo przypomnijmy, że na całość prac zaplanowano blisko 78,5 mln zł. Przetarg więc unieważniono.


CZYTAJ TAKŻE: Bezpłatna kolonoskopia w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze


W lutym 2018 r. ogłoszono nowy przetarg, przy czym znacznie zmniejszono zakres prac. Z siedmiu nadziemnych kondygnacji pozostało pięć. Zrezygnowano też z parkingu podziemnego, a powierzchnia wewnętrzna obiektu skurczyła się o jedną czwartą, do 14 398 mkw. Postępowanie wygrał Mostostal, który zaproponował kwotę 98 694 270 zł, czyli niewiele mniejszą niż Strabag w pierwszym przetargu.

Nauczeni złym doświadczeniem decydenci tym razem postanowili dołożyć pieniądze na budowę. Sejmik województwa podjął stosowną uchwałę i decyzję o dokapitalizowaniu inwestycji z budżetu województwa.

Dziś można zadać sobie pytanie, czy wcześniejsza reakcja nie przekreśliła budowy większego i bardziej przestronnego obiektu w niemalże tej samej cenie.

Marszałek Elżbieta Polak tłumaczyła Gazecie Lubuskiej, że:

„Inwestycja miała być sfinansowana w 85% z Regionalnego Programu Operacyjnego, więc również należało tak ją zaprojektować, żeby te wydatki były kwalifikowalne i stąd te uzgodnienia komitetu sterującego”.

Jak tłumaczy w innym miejscu urząd marszałkowski:

Powodem zawężenia zakresu prac była m.in. konieczność dostosowania budynku do nowego planu zagospodarowania przestrzennego, który został zmieniony w sierpniu 2017 r. Dopuścił on w tej strefie budynki o maksymalnie 5 kondygnacjach i 20 m wysokości (było 8 kondygnacji i 30 m.)”.

Tym doniesieniom stanowczo zaprzecza jednak wiceprezydent Zielonej Góry Krzysztof Kaliszuk stwierdzając, że „plan zagospodarowania przestrzennego nie został zmieniony w 2017 r., informacja przekazana przez urząd marszałkowski nie jest prawdziwa”.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem.

Poza tym Szpital Uniwersytecki na swojej stronie internetowej wyraźnie stwierdza, iż „dysponował kwotą około 78 mln zł. Pierwszy przetarg, w lipcu 2017 r. nie został rozstrzygnięty, ponieważ dwie oferty, które wówczas wpłynęły, także znacząco przekraczały kwotę, która szpital mógł przeznaczyć na inwestycję”. Zatem tłumaczenie o zmianie planu zagospodarowania przestrzennego wydaje się rozbieżne z rzeczywistością.

Szpital wierzy, że będzie normalnie

Z prośbą o odpowiedź na powstałe wątpliwości zwróciliśmy się do rzecznika Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, Sylwii Malcher-Nowak. Odpowiedź była następująca:

„Centrum jest w trakcie reorganizacji. Jeśli będą zapadać jakieś decyzje istotne dla pacjentów, na pewno będziemy o tym szeroko informować. Biorąc to pod uwagę oraz fakt, iż od lutego zmienia się kierownik oddziału ginekologiczno – położniczego, który na pewno będzie miał swoją wizję pracy oddziału, trochę jest to nieodpowiedni czas, by robić podsumowania.

O niezadowoleniu pacjentek nic nam nie wiadomo, za to regularnie otrzymujemy podziękowania od pacjentów lub ich rodzin, o czym także informujemy.”

Do sprawy będziemy powracać i informować o nowych rozwiązaniach wprowadzonych w zielonogórskim szpitalu..

Exit mobile version