Obrażenia górników z kopalni Pniówek, którzy do środy rano trafili do Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w Siemianowicach Śląskich są ciężkie, a rokowania poważne – poinformowali lekarze tej placówki podczas konferencji prasowej.
W sumie do CLO trafiło dotychczas – bezpośrednio lub po wstępnym zaopatrzeniu w innych szpitalach – 10 górników. Jeden z nich – najciężej oparzony – zmarł. „Nie miał najmniejszych szans na przeżycie, patrząc na rozmiar obrażeń” – przyznał wicedyrektor ds. medycznych siemianowickiego szpitala Przemysław Strzelec.
Hospitalizowani w Siemianowicach górnicy mają poważne oparzenia drugiego, trzeciego, a niektórzy także czwartego stopnia, u większości potwierdzono też oparzenia dróg oddechowych.
„Po diagnostyce i zaplanowaniu leczenia trafili do komory hiperbarycznej, kolejni będą do komory kierowani, u najciężej oparzonych, z największymi powierzchniami oparzeń będziemy zakładać hodowle komórek skóry. Rokowania są poważne. (…) Minęło dopiero kilka godzin od urazu, choroba oparzeniowa dopiero się rozwija”
– powiedział Przemysław Strzelec.
Wyjaśnił, że choroba oparzeniowa rozwija się w czasie; w pierwszej dobie może się pojawić wstrząs oparzeniowy.
„Tutaj bardzo ważne jest prowadzenie odpowiedniej płynoterapii od pierwszych godzin, wczesne leczenie chirurgiczne, diagnostyka oparzenia dróg oddechowych. Jeśli są to ciężkie oparzenia, zajmujące duże powierzchnie, to pobranie skóry własnej pacjenta do hodowli komórkowej”
– dodał.
Chorzy wymagają wielokrotnych zabiegów operacyjnych, drobiazgowej diagnostyki i leczenia w komorze hiperbarycznej. Leczenie w takiej komorze zmniejsza obrzęk i ryzyko pogłębienia oparzenia, poprawia ukrwienie tkanek, gojenie i rokowanie, przyśpiesza też gojenie dróg oddechowych, ograniczając powikłania.
Dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń dr Mariusz Nowak poinformował, że większość przewiezionych tam górników z Pniówka to ludzie młodzi, dwudziestokilkuletni, są wśród nich też osoby ok. 40 roku życia.
„Leczenie ciężkich oparzeń to długi proces, trwający od kilku do kilkunastu tygodni. Najpierw długi okres rekonwalescencji, potem rehabilitacji”
– podkreślił.
W należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło minionej nocy prawdopodobnie do dwóch wybuchów metanu.