Stelmet wygrywa z Parmą, kibice pytają co z Fifim

Stelmet wygrywa z Parmą, kibice pytają co z Fifim Radio Zachód - Lubuskie

Fot: Krzysztof Filmanowicz

Koszykarze Stelmetu pokonali w lidze VTB Parmę Perm i była to ich trzecia wygrana w tych rozgrywkach. Zielonogórski zespół dominował w meczu z Rosjanami i właściwie nie było niemal momentu zwątpienia, kto dziś wygra.

Trener Igor Jovović po meczu mówił: „Włożyliśmy w ten mecz sporo wysiłku, kontrolowaliśmy ten mecz, zasłużyliśmy na wygraną, ale powiem też, że dzisiejszy występ Parmy nie oddaje do końca jej siły. Mówię tu między innymi o podróżach – jeśli musisz wstać w nocy o 2, 3 godzinie, musisz podróżować przez noc, potem próbujesz potrenować w obcej hali i ciało odmawia ci posłuszeństwa nie grasz co umiesz. Parma nie była sobą tak jak my nie byliśmy sobą w Rydze. Tam przegraliśmy 30 punktami, ale według mnie to też nie oddawało tego, jacy my jesteśmy. Oni nas pokonali we własnej hali, grali lepiej niż my, ale na pewno nie są o tyle lepszym zespołem od nas”.

Jovović dodawał, że wielkie znaczenie dla przebiegu meczu miało zatrzymanie świetnego i bardzo ważnego dla Parmy Eigirdasa Żukauskasa. Mniejsze – brak Tylera Larsona, który wczoraj odszedł z rosyjskiej drużyny do Skyliners Frankfurt.

Nasi zawodnicy z uśmiechami opuszczali parkiet, a w szatni z zadowoleniem mówili o wygranej. Adam Hrycaniuk:

Jeden z graczy Stelmet nie miał najszczęśliwszej miny po spotkaniu. Filip Matczak cieszył się z wygranej, ale sam był pełen goryczy, bo nie dostał od trenera ani minuty. 

Kibice już w trakcie meczu wykrzykiwali jego nazwisko, a jednak Matczak nie pojawił się na parkiecie choć było blisko…

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Igor Jovović stwierdził: ” Dziś był taki mecz, że korzystaliśmy z prawie wszystkich graczy, którzy rzucali z obwodu poza Filipem; gracze potrzebują być w rytmie i dlatego inni grali, a on nie. Myślę jednak, że w następnym spotkaniu dostanie szansę.

Radio Zielona Góra zapytało Jovovića o dziwną sytuację, do której doszło na koniec meczu. Na 25 sekund przed końcem Matczak został wywołany przez trenera do strefy zmian, ale nie dostał szansy wejścia na parkiet, bo gra nie została już przerwana i zmiany nie można było przeprowadzić. 

Trener Stelmetu opisywał ten moment tak: „Fani skandowali jego nazwisko więc chciałem dać mu grać , no ale już się nie udało”.

I na koniec pytaliśmy Jovovića, czy to było pożegnanie Fifiego z klubem? Czarnogórzec odrzekł tak: „Mamy 10 seniorów i dwóch juniorów w składzie. Mierzymy się z najcięższym chyba kalendarzem ze wszystkich w VTB i potrzebuję mieć odpowiednią ilość graczy”. I dodał, że w poniedziałek w Koszalinie Matczak na pewno zagra w Stelmecie w meczu EBL.

Co na to, co się dzieje mówi sam Fifi? „Dostałem dziś jasny sygnał” – stwierdził, ale za wiele więcej nie chciał zdradzić:

Od klubu oficjalnie ciężko czegokolwiek o sytuacji Matczaka się dowiedzieć. Wiadomo, że odbył z władzami co najmniej dwie rozmowy. Nieoficjalnie wiemy, że chciałby zostać wypożyczony.

Tyle, że Stelmet nie chce go puścić. Dlaczego? Z dwóch głównych powodów: po pierwsze – rzeczywiście Fifi potrzebny jest Jovovićovi, który od wielu tygodni podkreśla, że nie ma zbyt szerokiego składu i każdy gracz do treningu i w rotacji meczowej jest mu niezbędny. Do tego – w związku z przepisami EBL – potrzebuje też odpowiedniej liczby seniorów – Polaków.

No i powód równie ważny – na wypożyczeniu Stelmet musiałby płacić Matczakowi. Tego klub  nie chce brać na siebie w sytuacji, gdy zawodnik będzie grał dla kogoś innego.

Mamy więc sytuację patową – klub zgodnie ze swoim interesem nie puszcza gracza; trener nie daje mu jednak za wiele szans gry, a kiedy już daje to po błędach nie będącego w rytmie zawodnika sadza go na ławce; koszykarz jest sfrustrowany, bo chce grać, nie ma za bardzo na to szans i kolejny sezon zaczyna mu uciekać( w zeszłym od pewnego też na parkiecie było go bardzo mało).

 

Exit mobile version