Deszczyk jesienny

Deszczyk jesienny Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Sławomir Neuman rzyga Tczewem i daje na to słowo honoru. Ta poufna deklaracja dzięki, wniesionemu do polityki przez Adama Michnika, zwyczajowi wzajemnego nagrywania swoich rozmówców, stała się informacją publiczną. W efekcie opinia publiczna dowiedziała się o gastrycznych i innych przypadłościach przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.

Oczywiście jedna nielegalna, jak powiada sam nagrany, rozmowa nie może w pełni świadczyć o nim, ale można przecież, popuszczając nieco wodzy koniecznych dla utrzymania w ryzach naukowej ścisłości, wznieść się na poziom metafory, czyli zdystansowanego od szczegółów uogólnienia odwołującego się emocji. Metoda metafory pozwala na uznanie, że Sławomir Neuman, jako przewodniczący klubu parlamentarnego, jest wzorcowym przedstawicielem swojej formacji. Niczym dawny wzorzec metra wygrawerowany na platyno-irydowej szynie, umieszczony w klimatyzowanej kopule w miejscowości Sewer pod Paryżem. A wszyscy działacze Platformy Obywatelskiej, szczególnie ci z wyższej półki, mają obywatelski obowiązek kopiowania go.

W myśl idei metafory, Tczew i Kod także należy uznać za byty zasługujące na uogólnienie. A zatem Tczew w naszej metaforze staje się każdym pozawarszawskim miasteczkiem, a KOD każdą grupą osób sympatyzująca z Platformą Obywatelską, także nieorganizowaną w bojówki i kibicującą Platformie w fotelach przed telewizorami. A ów tczewski działacz indoktrynowany ideologicznie przez przewodniczącego klubu, każdym działaczem Platformy w terenie. Mając zatem tak zbudowaną metaforę można w ramach konsekwencji wynikających z metaforycznego uogólnienia, poznawczo przetestować użyteczność tej metafory w innych okolicznościach terenowych. Na przykład w Zielonej Górze.

I wyobrazić sobie, czy taka rozmowa jak z owym Tczewiakiem, nie mogłaby się odbyć z Waldemarem Sługockim, który zapewne, głęboko zatroskany stanem demokracji w Polsce i zapaścią cywilizacyjną Lubuskiego, rozmawiał z kimś wzorcowo ważnym o tym dlaczego na listach wyborczych jest na drugim, a nie na pierwszym miejscu. I tu odwołuję się do wyobraźni czytelników. Proszę się siebie zapytać, czy ów wzorcowo ważny polityk PO układający listy, nie powiedział Waldemarowi Sługockiemu zatroskanemu …i tak dalej, że „rzyga Zieloną Górą”, bo tam są „same poj…y”. No bo skoro ma taką przypadłość gastryczną na problemy mieszkańców prowincji, to przecież nie można wykluczyć, że w Zielonej Górze ich nie ma. W końcu słowo honoru to nie byle co.

Schodząc na grunt niemetaforyczny, obawiam się, że w jednym Sławomir Neuman ma rację, plując swoim wyborcom w twarz, określając ich jako pozbawioną inteligencji masę, której wystarczy jedynie to, aby być antypisowskim. Obawy te potwierdzą się, lub rozwieją, już wkrótce, podczas wyborów. Demokracja bowiem gwarantuje wyborcy wolność wyboru tego co uzna za deszcz.

fot. Pixabay

Exit mobile version